Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PO chce komisji śledczej

Treść

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział w Szczecinie, że będzie domagał się powołania specjalnej sejmowej komisji śledczej, która miałaby zająć się wyjaśnieniem sprawy rzekomej inwigilacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej". Miała ona być prowadzona w 2001 r. na polecenie Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Wassermanna. Ewentualnej komisji nie obawia się jednak prezydent Kaczyński, który uważa, że mogłaby ona wyjaśnić mechanizmy funkcjonowania służb specjalnych wykorzystujących media do dyskredytowania niektórych polityków.

- Powinna powstać w Sejmie komisja śledcza, która zbadałaby sprawę inwigilacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej". Liczę w tej sprawie na wsparcie klubu PiS - mówił wczoraj na konferencji prasowej w Szczecinie lider Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk zareagował w ten sposób na publikację tygodnika "Newsweek", który opisał akta śledztwa sprzed pięciu lat, wszczętego na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Tygodnik sugeruje, że to właśnie oni kazali "tropić" dziennikarzy "Rzeczpospolitej" Annę Marszałek i Bertolda Kittela. Według gazety, podstawą śledztwa była notatka Elżbiety Kruk, pełniącej wówczas funkcję szefowej gabinetu politycznego ministra Kaczyńskiego, obecnie szefowej KRRiT, że ma informacje o tym, iż Marszałek i Kittel otrzymali zlecenie wyeliminowania z życia politycznego Marka Kempskiego (wojewody śląskiego), Jerzego Widzyka (ministra transportu) i Lecha Kaczyńskiego. Jak napisał tygodnik, sprawę badał specjalny zespół prokuratorski. Śledztwo umorzono w sierpniu 2001 roku, gdy ówczesny premier Jerzy Buzek odwołał ministra Kaczyńskiego.
- Śledztwo z 2001 roku dotyczyło nie mediów, ale służb specjalnych, które chciały wtedy przez media dyskredytować wysokich urzędników państwa - wyjaśniał Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Dodał, że w śledztwie zebrano materiały, które potwierdziły, iż funkcjonariusze służb specjalnych niejednokrotnie przekazywali dziennikarzom rozmaite materiały będące do ich dyspozycji. Słowa ministra potwierdzili prowadzący tamto śledztwo prokuratorzy Józef Giemza i Roman Pietrzak. W komunikacie przekazanym w poniedziałek Polskiej Agencji Prasowej napisali, że śledztwo prowadzone w 2001 roku dotyczyło nie dziennikarzy, ale funkcjonariuszy służb specjalnych, i prowadzono je w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy byłego UOP. Miało ono polegać na inspirowaniu publikacji prasowych, opartych o materiały będące w posiadaniu tego urzędu. "W postępowaniu tym nie zlecono prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec dziennikarzy, których publikacje, jak oceniono, mogły być inspirowane przez służby specjalne" - napisali prokuratorzy w specjalnym oświadczeniu.
Te wyjaśnienia jednak, jak się okazuje, nie zadowoliły Donalda Tuska, który próbuje wykorzystać publikację tygodnika do politycznej walki i już zapowiedział publicznie, że podejmie "odpowiednie kroki w tej sprawie".
Przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości jest za ujawnieniem akt sprawy, ale zapowiedział, że PiS nie poprze inicjatywy PO. PSL jest również przeciw powoływaniu komisji śledczej. - LPR nie mówi w tej sprawie "nie" i jeśli komisja mogłaby ujawnić patologie, jakie często pojawiają się w świecie mediów, to byłaby to pożyteczna komisja. Dziwi mnie jednak ochota, z jaką PO domaga się powołania komisji w tej sprawie, podczas gdy nie jest już tak skłonna tworzyć komisji wyjaśniających patologie życia gospodarczego i politycznego - powiedział nam poseł Wojciech Wierzejski (LPR).
Zwolennikiem wyjaśnienia całej sprawy jest również prezydent Lech Kaczyński, który nie ukrywa, że prowadzone przez sejmową komisję dochodzenie w tej sprawie mogłoby wskazać na fakt wpływania służb specjalnych na kreowanie rzeczywistości politycznej poprzez media. Prezydent po raz kolejny podkreślił, że to nie on i jego partia są zagrożeniem dla demokracji w Polsce czy wolności prasy, ale właśnie służby specjalne. Jak sugerował, nie tylko wówczas próbowały one właśnie za pośrednictwem mediów kreować rzeczywistość i atakować niektórych polityków. Czynią tak również dzisiaj.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-03-02

Autor: ab