Po 64 latach stanęła nad grobem ojca
Treść
Małgorzata Piechocka-Żak przyjechała do Harburga, aby po 64 latach po raz pierwszy stanąć nad mogiłą, w której pochowany został jej ojciec, żołnierz Armii Krajowej i powstaniec warszawski Zbigniew Piechocki, i pomodlić się za pokój jego duszy. Podczas tej wzruszającej uroczystości obecni byli przedstawiciele polskich kombatantów w Niemczech, a także uczniowie niemieckiej szkoły, którzy wraz ze Związkiem Opieki nad Grobami Poległych (Landesverband Hamburg des Volksbundes Deutsche Kriegsgräberfürsorge) byli inicjatorami ustawienia pamiątkowej tablicy przy jego grobie.
Dzięki publikacjom "Naszego Dziennika" Małgorzata Piechocka-Żak dowiedziała się, że jej ojciec, który po upadku Powstania Warszawskiego został wywieziony do Niemiec, zginął w marcu 1945 roku podczas bombardowania Hamburga i jest pochowany we wspólnej mogile razem z innymi żołnierzami Powstania Warszawskiego na cmentarzu w pobliskim Harburgu. Po 64 latach mogła oddać hołd swojemu ojcu. Przy mogile polskich powstańców zebrali się także uczniowie z gimnazjum w Harburgu oraz przedstawicielka polskich kombatantów Halina Morhofer-Wójcik. Nie było żadnych przemówień, a później ze łzami w oczach pani Małgorzata dziękowała uczniom za opiekę nad grobem, a także za umieszczenie przy nim pamiątkowej tablicy. Ze wzruszeniem podziękowała też polskim kombatantom za pielęgnowanie grobu poległych powstańców warszawskich. Również "Nasz Dziennik" otrzymał podziękowania za opisywanie takich właśnie spraw.
Niemieccy uczniowie pytają o powstanie
Podczas krótkiego spotkania najwięcej pytań pani Małgorzacie Piechockiej-Żak zadawali niemieccy uczniowie, którzy chcieli wiedzieć jak najwięcej o Powstaniu Warszawskim. Linus, Justus i Arian dopytywali o jak najwięcej szczegółów z przebiegu powstania, z miejsc walk powstańczych, gdyż - jak uczciwie przyznali - do tej pory w ich szkole temat ten był nieobecny. Pani Małgorzata z wielką chęcią podawała wszelkie znane jej szczegóły, o jakich dowiedziała się od swojej matki. Obiecała też uczniom dostarczenie im kilku kopii oryginalnych dokumentów dotyczących jej ojca, takich jak kenkarta, karta pobytu w obozie w Hamburgu i stare oryginalne zdjęcie z tamtego okresu. Młodzi Niemcy nie ukrywali wielkiej satysfakcji, że także dzięki ich inicjatywie postawienia tablicy opisującej w skrócie polską martyrologię doszło do tak wspaniałego wydarzenia, jak odnalezienie po 64 latach grobu kaprala Zbigniewa Piechockiego. - Mamy wielką satysfakcję, tym bardziej w sytuacji, kiedy także dzięki naszej inicjatywie pani Małgorzata Żak odnalazła grób ojca - powiedział Arian i dodał. - Myśleliśmy, że nasza akcja postawienia tablicy będzie sprawą lokalną, ale ona - dzięki polskiej prasie - szybko stała się sprawą międzynarodową. Nie liczyliśmy na żadne przywileje ani zapłatę w jakiejkolwiek formie za nasze zaangażowanie przy tablicy, ale teraz muszę powiedzieć, że jednak otrzymaliśmy wielką zapłatę, bowiem nie ma nic piękniejszego, jak zobaczyć szczęśliwą córkę po odnalezieniu grobu ojca - dodał.
Uczniowie mówili też o tym, że ich inicjatywa zaowocowała pojawieniem się tematu Powstania Warszawskiego na lekcjach historii. - Przynajmniej w naszej szkole po postawieniu tablicy przy grobie polskich żołnierzy AK walczących w 1944 roku w polskiej stolicy kwestia Powstania Warszawskiego chociaż w znikomej części, ale stała się tematem lekcji historii - powiedział Arian i przyznał, iż do tej pory była to biała plama, jeśli chodzi o szkolną wiedzę na ten temat.
Małgorzata Piechocka-Żak podziękowała uczniom, mówiąc łamiącym się głosem, że ich postawa pomaga uwierzyć w ludzką dobroć i szlachetność dzisiejszej młodzieży. - Odnalezienie grobu mojego ojca jest dla naszej całej rodziny wielką sprawą i mogę teraz uczciwie potwierdzić, że jesteśmy w tej chwili bardzo szczęśliwi - powiedziała w rozmowie z nami córka żołnierza AK, dodając, że jest wdzięczna uczniom gimnazjum w Harburgu za ich zaangażowanie.
Hamburg, o czym wie niewielu Polaków, jest ściśle związany z losami wielu setek (jak nie tysięcy) powstańców warszawskich. Podobnie jak siedemnastu naszych bohaterów pochowanych na cmentarzu w Harburgu, również wiele setek innych żołnierzy Armii Krajowej (i nie tylko) walczących w powstaniu po jego upadku zostało przez okupantów wywiezionych w głąb Niemiec i osadzonych w oflagach, stalagach, ale także i w obozach koncentracyjnych. Z tamtych miejsc byli bardzo często przywożeni do bombardowanego przez aliantów Hamburga i zmuszani do odgruzowania miasta, zburzonych zakładów pracy, fabryk oraz portu. A że mogli zginąć od bomb - nikogo to nie obchodziło.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-10-02
Autor: wa