Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma zapomniała o traktacie

Treść

Być może dziś PO i PSL złożą w Sejmie przygotowany z inicjatywy marszałka Sejmu projekt ustawy kompetencyjnej mającej uregulować współdziałanie rządu i prezydenta w kwestii polityki zagranicznej. Projekt w obecnym kształcie nie odpowiada Prawu i Sprawiedliwości, które przekonuje, iż są wątpliwości co do zgodności zapisów projektu z Konstytucją, a inicjatywa rządzących jedynie ma podgrzać konflikt w dziedzinie polityki zagranicznej między ośrodkami premiera i prezydenta.



Według szefa klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniewa Chlebowskiego, projekt ustawy kompetencyjnej jako inicjatywa klubów PO i PSL może zostać złożony w Sejmie już dzisiaj. Na razie w sprawie projektu trwają konsultacje po tym, jak Chlebowski zaapowiedział we wtorek, że ustawa kompetencyjna powinna zyskać akceptację wszystkich klubów. - To jest niezwykle ważna decyzja, jak lewica będzie zachowywała się w sporze między PO a PiS. Oczekujemy, że wtedy, kiedy Platforma przychodzi z konkretnymi propozycjami politycznymi, będą brane pod uwagę również nasze propozycje - mówił szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak. Według niego, jest jednak w tej chwili, w przeciwieństwie do tego projektu, wiele ważnych ustaw, którymi powinni zająć się posłowie. - Niemoralne jest, kiedy PO i PiS zajmują opinię publiczną sprawami drugo- czy trzeciorzędnymi i próbuje się tworzyć nadzwyczajne ustawy tylko po to, aby łagodzić spór między prezydentem a premierem - dodał Olejniczak. Przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski poinformował po spotkaniu z marszałkiem Komorowskim, iż PiS z góry projektu nie odrzuca. - Podnieśliśmy sprawę ewentualnej niekonstytucyjności tego projektu. Skoro jest takie zagrożenie, to marszałek powinien wysłać go do komisji ustawodawczej w celu wydania opinii. Nie odrzuciliśmy tego projektu, ale uważamy, że trzeba się nad nim zastanowić - powiedział Gosiewski. Szef klubu PiS zwrócił uwagę, że rząd nie wywiązał się jeszcze z zapisów ustawowych umacniających to, co zapisano w traktacie lizbońskim - co miał deklarować Donald Tusk, przekonując Lecha Kaczyńskiego do wyrażenia zgody na ratyfikację traktatu. Chodzi o zapisanie w ustawie, że zgoda Polski na zmianę traktatu musi się odbyć za zgodą rządu, parlamentu i prezydenta. Dlatego też Gosiewski zasugerował, żeby posłowie zajęli się lepiej projektem w tej sprawie autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, który od roku czeka na rozpatrzenie u marszałka Sejmu.

Zdaniem Pawła Kowala (PiS), wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, projekt forsowany przez Platformę ma raczej prowokować następną awanturę, a nie prowadzić do zgody i współpracy. - Ten artykuł, który mówi o tym, że Rada Ministrów decyduje o tym, kto wyjeżdża za granicę, pokazuje prawdziwe intencje twórców tej ustawy. Nie zależy im na tym, aby coś w Polsce poprawić, ale żeby nieustannie podgrzewać konflikt w sprawach zagranicznych. To nie jest potrzebne. Nie wiem, jak będą przebiegały prace nad tą ustawą. W tej chwili nie mam wrażenia, żeby jakąkolwiek intencją kogokolwiek były jakieś poważne rozmowy - powiedział Kowal.

Projekt zakłada m.in., iż to rząd ustala stanowisko Polski w sprawach związanych z członkostwem w Unii Europejskiej i udziela upoważnienia organom państwa do udziału w posiedzeniach właściwego organu na forum Unii. Wraz z upoważnieniem przekazywane ma być sformułowane przez rząd stanowisko Polski w sprawach będących przedmiotem obrad.

Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2009-04-23

Autor: wa