Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma szuka dziury w całym

Treść

Rzekome nieprawidłowości w procedurze przyznania przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotacji Fundacji Lux Veritatis na prowadzenie badań geotermalnych, o których na specjalnej konferencji prasowej w styczniu informowali szefowie Ministerstwa Środowiska: Maciej Nowicki i Stanisław Gawłowski, to bajka o "żelaznym wilku". Jak bowiem przyznał miesiąc później w odpowiedzi na interpelację poseł Anny Sobeckiej sam Gawłowski, do dziś nie przygotowano ostatecznego protokołu z kontroli. Najpierw poinformowano media o rzekomych "nieprawidłowościach", a dopiero później zwrócono się do organu kontrolowanego z prośbą o wyjaśnienie wątpliwości. A to oznacza złamanie obowiązujących procedur. Parlamentarzyści PiS chcą więc, by pracę resortu środowiska skontrolowała Najwyższa Izba Kontroli. Dokładna analiza pracy danego organu w przedmiotowej sprawie, przygotowanie wstępnego raportu, który pozwoli na uściślenie wątpliwości, wyjaśnienia odpowiedzialnych urzędników i dopiero po ich otrzymaniu ostateczny protokół pokontrolny - tak wygląda rutynowa praca nie tylko pracowników NIK. By kontrola miała charakter rzetelny i obiektywny, należy poznać opinię organu kontrolowanego, ma on pełne prawo ustosunkować się do zarzutów i wątpliwości. Taka zasada przeprowadzenia analiz i kontroli obowiązuje nie tylko w NIK, ale i w większości instytucji państwowych. W większości, ale jak się okazuje nie w Ministerstwie Środowiska. Zarówno w przypadku Portu Rzecznego na Wiśle, jak i sprawy dotacji na badania geotermalne w Toruniu najpierw postawiono tezę o rzekomych nieprawidłowościach, później informowano o niej - powołując się na rzekome wyniki kontroli - opinię publiczną, a dopiero na końcu wdrażano kontrolę bądź przystępowano do opracowywania raportu pokontrolnego. Wiceminister Stanisław Gawłowski na początku grudnia informował o rzekomych wstępnych ustaleniach kontroli w sprawie dzierżawy działki przy Porcie Rzecznym w Toruniu zakonowi redemptorystów. Posiłkując się owymi "wstępnymi ustaleniami kontroli", zapewniał, że w całej sprawie były liczne nieprawidłowości. Sęk w tym, że kontrola w przedmiotowej sprawie rozpoczęła się dopiero kilka dni po wystąpieniu polityka PO. Za rozmyślne wprowadzenie w błąd opinii publicznej Gawłowski nie poniósł żadnych konsekwencji. Raport, którego nie ma Jeszcze bardziej kuriozalnie wygląda sprawa rzekomo "wykrytych przez ministerstwo nieprawidłowości w przyznaniu dotacji Fundacji Lux Veritatis na prowadzenie badań geotermalnych w Toruniu". Choć bowiem już w styczniu Gawłowski informował o nieprawidłowościach w pracy urzędników NFOŚiGW, odpowiedzialnych za przyznanie dotacji - z punktu widzenia prawnego i formalnego, nie miał prawa tego czynić. Do dziś bowiem nie przygotowano ostatecznego raportu pokontrolnego. Istnieje podejrzenie naruszenia procedur w sprawie przyznania dotacji 27 mln zł na badania geotermalne w Toruniu Fundacji Lux Veritatis - zapewniała w styczniu rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska Elżbieta Strucka. Zaś Gawłowski zawiadomił prokuraturę. Problem w tym, że później sam Gawłowski, odpowiadając na interpelację posłanki Anny Sobeckiej (PiS), przyznał, że... raport z kontroli jeszcze nie istnieje. "W chwili obecnej trwa opracowywanie ostatecznej wersji protokołu z przedmiotowej kontroli, po złożeniu zastrzeżeń przed podmiot kontrolowany, który zostanie podany do publicznej wiadomości" - napisał Gawłowski. - Skoro nie ma raportu, to w takim razie, na jakiej podstawie Gawłowski mówił publicznie o nieprawidłowościach? Czym poparł swoje zawiadomienie do prokuratury? - dziwi się poseł Anna Sobecka. - Kontrolę przeprowadzono w grudniu i trwała - jak czytamy - tydzień, a aż do tej pory trwa "opracowanie ostatecznej wersji protokołu", co jest jednoznacznym dowodem na to, że ta kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości, bo ich po prostu nie było, a teraz gra się na zwłokę, aby tylko dalej oczerniać Fundację Lux Veritatis i za wszelką cenę zablokować tę inwestycję - mówi poseł Zbigniew Girzyński. Te wystąpienia miały dwa cele. Po pierwsze - zablokować przyznanie dotacji dla Fundacji Lux Veritatis na badania geotermalne w Toruniu, przy jednoczesnym obudzeniu niechęci społecznej do samej fundacji i osoby o. Tadeusza Rydzyka. - Marnotrawi się wysiłek intelektualny najwybitniejszych polskich naukowców specjalizujących się w zakresie energii geotermalnej. Wszystko to w imię najważniejszego celu działań rządu PO, który politycy Platformy, żartując miedzy sobą, określają "polowaniem na ojca Rydzyka" - komentuje Girzyński. Po drugie, doniesienia o rzekomych nieprawidłowościach w NFOŚiGW otwierały drogę PO do przeprowadzenia czystek w Funduszu. Powołana przez rząd w styczniu nowa rada nadzorcza jednogłośnie przyjęła wniosek o odwołanie dotychczasowego prezesa Kazimierza Kujdy i powołanie na to stanowisko Jana Rączki. Zaś przewodniczącym Rady Nadzorczej NFOŚ i GW został miesiąc wcześniej - sam wiceminister Gawłowski. - Zastanawiam się nad złożeniem wniosku do NIK o przeprowadzenie kontroli w Ministerstwie Środowiska ze szczególnym uwzględnieniem działań wiceministra Stanisława Gawłowskiego oraz trybu i przeprowadzenia kontroli w NFOŚiGW - mówi poseł Anna Sobecka. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-02-23

Autor: wa