Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma przegłosowała, co chciała

Treść

"Nie ma i nie było żadnej afery hazardowej, nie ma żadnych winnych" - śledczy z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego mieli w komisji większość i przegłosowali, jak wygląda prawda. Na to jednak, iż sprawa jest dla koalicji rządzącej superważna, wskazuje chociażby to, że jej posłom w wyniku ignorowania faktów, dowodów i ustaleń komisji opłacało się narazić na wstyd i hańbę, byle tylko zamieść aferę pod dywan.
Mylić musiał się też w takim razie premier Donald Tusk, który chyba za niewinność doprowadził do dymisji ze stanowisk rządowych Grzegorza Schetynę i Mirosława Drzewieckiego, a Zbigniewa Chlebowskiego z funkcji przewodniczącego klubu i szefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Dymisje w rządzie Tuska, w sytuacji, gdy ponoć żadnej afery nie było, są jedną z większych nierozwikłanych zagadek afery hazardowej.
Koalicja PO - PSL, która pokazała wczoraj siłę, ukręcając łeb całej aferze, dała sygnał, że przynajmniej do końca kadencji żadna afera, w której padałyby nazwiska osób z rządzącej koalicji, już nie ujrzy światła dziennego. Nie będzie żadnej służby, która byłaby zdolna do tropienia nieuczciwości w obozie rządzących, ale też "jakby coś", to wbrew wszelkim faktom i logice sprawę zamiecie się pod dywan.
Sygnał otrzymały też różnego rodzaju "Ryśki", iż teraz bez żadnych zahamowań mogą wymagać od swoich kolegów z Platformy pisania ustaw pod dyktando i rugać ich, jeżeli ci niewystarczająco szybko załatwiają dla nich sprawy. A koledzy z Platformy już bez skrępowania i bez potrzeby organizowania tajnych spotkań na cmentarzu czy stacji benzynowej będą mogli kontaktować się ze swoimi mocodawcami i meldować im: "na 90 procent Rysiu, że załatwimy". A teraz, kiedy nie będzie już "węszyć" CBA, to nie na 90 proc., lecz nawet na 100 procent.
Platforma z ludowcami w sprawozdaniu końcowym z prac komisji przeforsowali zapis m.in., iż politycy PO, których nazwiska padają w kontekście afery hazardowej, wcale nie dopuścili się nielegalnego lobbingu oraz że w sprawie afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury. - Sprawozdanie oskarża ludzi niewinnych, a oczyszcza tych, którzy brali czynny udział w sprawie. To wstyd - komentował wiceprzewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Beata Kempa (PiS) zastrzegła, by decyzji komisji nie utożsamiać z nią jako członkiem tej komisji. - Platforma Obywatelska pokazała, jak można zabić prawdę. Na tej sali zaczęła się dyktatura. To znakomity spektakl tego, jak zamiatać afery pod dywan - mówiła Kempa.
Ci z członków komisji, którzy nie zgodzili się z raportem przyjętym przez komisję głosami śledczych z PO i PSL, mają jeszcze prawo złożyć zdanie odrębne do sprawozdania. Choć nie ma żadnej potrzeby, aby w sprawie tych zdań odrębnych zbierała się komisja śledcza - wczoraj odbyło się jej ostatnie posiedzenie - a zgodnie z uchwałą Sejmu śledczy mogą pracować do końca września. Przewodniczący Mirosław Sekuła (PO) dał tylko jedną dobę na złożenie zdania odrębnego. Zdaniem Arłukowicza, Sekuła złamał wszelkie zasady demokracji, szacunku dla demokracji i procedury. - Przewodniczący postąpił dzisiaj w sposób niegodny, w sposób, który pokazuje, jak bardzo można nie szanować prawa, jak bardzo można nie szanować prawa do głosu. Przewodniczący po prostu boi się tych zdań odrębnych, bo to będzie formalny dokument i zwyczajnie obleciał go strach - powiedział Arłukowicz. Sekuła, opuszczając salę posiedzeń po zamknięciu obrad komisji, rzucił, iż dał tylko dobę na złożenie zdania odrębnego, gdyż później wybiera się na urlop. Nie było już jednak nikogo, kto by krzyknął: "Do roboty, panie Sekuła". Andrzej Dera (PiS) zapewniał jednak, że mimo prób utrudniania prac członkom komisji przez przewodniczącego Sekułę, śledczy z PiS złożą dzisiaj swoje zdanie odrębne do raportu komisji.
Posłowie PiS zaapelowali wczoraj do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, aby w sytuacji, gdy przewodniczący Sekuła nie chce wykonywać swoich obowiązków, sam, korzystając z uprawnień marszałka, zwrócił się do prokuratury, by ta udostępniła śledczym jego bilingi telefoniczne. O to komisja już oficjalnie występowała. Sekuła nie dopilnował jednak, albo nie chciał dopilnować, aby wszystkie billingi Schetyny do komisji dotarły. Według Kempy, obecnie nie da się wyjaśnić wszystkich wątpliwości związanych z rolą Schetyny w aferze hazardowej. Zdaniem posłanki PiS, z materiałów będących już w posiadaniu komisji wynika, iż jest bardzo prawdopodobne, że Schetyna spotkał się z przedsiębiorcą Ryszardem Sobiesiakiem w jego domu.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-08-06

Autor: jc