Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Platforma nie świętuje

Treść

- To lekceważenie chlubnych kart historii oręża polskiego - w ten sposób warszawiacy, kombatanci oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości oceniają nieobecność premiera, szefa dyplomacji i marszałków Sejmu i Senatu na sobotnich uroczystościach. Nie zawiedli mieszkańcy stolicy, którzy całymi rodzinami uczcili w sobotę pamięć poległych 89 lat temu w Bitwie Warszawskiej rodaków. - Odrodzone państwo zdołało wychować pokolenie, które sprawdziło się w trakcie drugiej wojny światowej. To była ta druga Rzeczpospolita, ta, która obroniwszy się sama, obroniła także Europę przed bolszewicką zarazą, co zaowocowało istnieniem Polski wolnej i niepodległej - mówił prezydent Lech Kaczyński, witając oddziały Wojska Polskiego oraz cywilną ludność stolicy na pl. Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
- Gdy wszystko wydawało się stracone, wojska pod dowództwem Józefa Piłsudskiego przeprowadziły kontrofensywę, która zmieniła się w zwycięską bitwę - mówił Lech Kaczyński do zgromadzonych na pl. Piłsudskiego. Podkreślił, że odrodzone państwo "nie tylko zdołało okrzepnąć, ale zdołało wychować pokolenie, które sprawdziło się w trakcie drugiej wojny światowej". Nawiązując do zrywu 45 tys. młodych powstańców warszawskich, prezydent mówił: - Kto ich wychował? Kto uczynił ich niezłomnymi patriotami? Druga Rzeczpospolita. Właśnie ta, która obroniwszy się sama, obroniła także Europę przed bolszewicką zarazą. Armia była potrzebna wtedy, blisko 90 lat temu, i potrzebna jest dzisiaj. Armia jak najsprawniejsza, jak najlepiej wypełniająca swoje sojusznicze obowiązki, ale gotowa także bronić Ojczyzny, gdyby zaszła taka potrzeba - deklarował prezydent. Zaznaczył też, że by utrzymać pokój, nie wystarczą tylko międzynarodowe sojusze, lecz potrzebne są własne siły zbrojne. Dlatego też nie można oszczędzać na armii, która powinna być tak potężna, by zapewnić ten pokój własnymi siłami prawie
40-milionowego Narodu. - Polska musi mieć siły zbrojne, które odpowiadają jej miejscu w NATO, jej miejscu w Unii Europejskiej, jej miejscu na mapie Europy - mówił. - To wymaga dwóch rzeczy: głębokiego patriotyzmu wszystkich Polek i Polaków - dodał. Złożył też życzenia dobrej, odważnej, zdecydowanej służby w świetnie wyposażonej armii żołnierzom Wojska Polskiego i oddał cześć tym, którzy zginęli, pełniąc międzynarodowe misje, przede wszystkim kapitanowi Danielowi Ambrozińskiemu, który zginął przed kilkoma dniami w Afganistanie, oraz wszystkim żołnierzom poległym w Iraku.
Przed Grobem Nieznanego Żołnierza spoczęły wieńce od prezydenta, przedstawicieli parlamentu, władzy sądowniczej, kombatantów, władz miejskich, wojewódzkich i samorządowych, wojskowych oraz przedstawicielstw dyplomatycznych i duchowieństwa. Oddano 12 salw armatnich. Uroczystą odprawę wart zakończyła parada pododdziałów reprezentacyjnych ze szwadronem kawalerii i występ Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego.
Warto zaznaczyć, że na warszawskie uroczystości nie stawili się czołowi reprezentanci władzy. Zabrakło marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, premiera Donalda Tuska oraz ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, a także prezydenta stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Przybyli za to licznie przedstawiciele konsulatów zagranicznych: Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, a nawet Ukrainy.
- To dyshonor dla żołnierzy. Dużo mówi się o solidarności z rodzinami poległych w misjach pokojowych, ale tu liczą się nie tyle słowa, co czyny. Nawet jeśli osoby te były na urlopach, to powinny je przerwać, by uczestniczyć w tak ważnych dla polskiego żołnierza uroczystościach - ocenia Marek Opioła, poseł PiS, który w imieniu klubu składał wieniec pod Grobem Nieznanego Żołnierza. Zwrócił też uwagę, iż w ceremoniale zabrakło powitania szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i byłego ministra obrony Aleksandra Szczygły. Zaskakujące było także i to, iż podczas wciągania na maszt flagi narodowej odegrano wprawdzie hymn państwowy, ale nikt go nie śpiewał, co wzbudziło zaskoczenie i rozgoryczenie obecnych na placu kombatantów i warszawiaków. - Zastanawiam się, czy było to zwykłe przeoczenie, czy też działanie celowe. Ale mi osobiście się to nie podoba - twierdzi Henryk Kryniewski, porucznik AK, powstaniec warszawski. Entuzjazm warszawiaków wzbudziło natomiast wystąpienie znanego aktora Janusza Zakrzeńskiego, który po zakończeniu uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza wystąpił w Ogrodzie Saskim.
Zakrzeński, który wcielił się w postać Marszałka Piłsudskiego, przypomniał historię powstania "Mazurka Dąbrowskiego". Swoje wystąpienie zakończył recytacją "Grobu Agamemnona" Juliusza Słowackiego: "O! Polsko! Póki ty duszę anielską będziesz więziła w czerepie rubasznym, / Póty kat będzie rąbał twoje cielsko" - grzmiał aktor. Słowa wywołały głębokie wzruszenie wśród zebranych, niektórzy podnosili ręce w geście symbolizującym zwycięstwo. - Ludziom potrzebne są dziś prawdziwe autorytety, a takim był Piłsudski. Żałuję, że dziś nie ma go wśród rządzących, którzy - jak widać - nie mogli nawet przyjechać na dzisiejsze obchody - ocenia Janina Mróz z Warszawy.
Po południu w Łazienkach odbył się festyn żołnierski.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-08-17

Autor: wa