Platforma ma to jak w banku!
Treść
Z posłem Adamem Lipińskim, wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Wojciech Wybranowski
Jakichś szczególnych rozstrzygnięć na kongresie nie było...
- Kongres miał na celu analizę sytuacji po wyborach, kiedy to mieliśmy oddać władzę, miał na celu ewentualne przedyskutowanie możliwości funkcjonowania w nowej sytuacji, zostały przedstawione informacje dwóch komisji: wstępny raport komisji ds. oceny kampanii wyborczej i komisji ds. finansów PiS. Można więc powiedzieć, że to wszystko, wobec czego były oczekiwania naszych kolegów z partii, zostało w trakcie posiedzenia kongresu uwzględnione. Natomiast bardzo źle się oczywiście stało, że doszło do dyskusji przed kongresem z trzema wiceprezesami na temat tego, co się dzieje w PiS, i niestety to również w jakiś sposób było "czuć w powietrzu" podczas obrad. Zresztą na kongresie występowali także zwolennicy trzech zawieszonych wiceprezesów PiS. Aczkolwiek większość działaczy partii uważa, że trzeba teraz uspokoić sytuację wewnątrz naszego ugrupowania, wyciszyć spory, nie epatować nimi na łamach mediów, że przede wszystkim powinniśmy skupić się na funkcjonowaniu naszego klubu parlamentarnego wobec nowych wyzwań. Dlatego też nasi byli wiceprezesi nie mogli liczyć na duże poparcie.
Nie obawia się Pan, że brak merytorycznej oceny kampanii wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do osób odpowiedzialnych za błędy może się odbić negatywnie w przyszłości podczas kolejnej kampanii?
- Ależ pan myśli, że my wewnątrz PiS nie analizujemy tego, co się wydarzyło i nie wyciągamy wniosków? Przecież na kongresie przedstawiłem wstępne wyniki pracy mojego zespołu analizującego kampanię, wyniki jeszcze rzeczywiście bardzo przedwstępne, ale raport ostateczny przygotuję w styczniu i będzie analizował on sposób prowadzenia kampanii wyborczej - od założeń strategicznych poprzez jakość list wyborczych, finansowanie itd. To będzie raport, który bardzo dużo powie o tym, co się wydarzyło, będzie można z niego wyciągnąć różnego typu wnioski.
Apel prezesa Jarosława Kaczyńskiego odniesie skutek?
- Nam nie zależy w żaden sposób na konflikcie, ale też musimy mieć gwarancje, że prominentni działacze PiS nie będą wykorzystywali mediów do gry wewnątrzpartyjnej, bo to jest fatalna praktyka, która niszczyła prawicę w latach 90. i w tym wypadku uderzyła też w PiS. Powinniśmy się z tego wyleczyć, z tej choroby wykorzystywania do wewnątrzpartyjnych sporów mediów, które w większości są nam strasznie nieprzychylne. Skądinąd jest rzeczą oczywistą, że najbardziej zainteresowani nagłaśnianiem i powielaniem sporów wewnątrz PiS są ci, którzy naszej partii nienawidzą; te media, które grają na rzecz osłabiania PiS, prowadzą wieloletnią kampanię uderzania w nasze ugrupowanie.
W takim razie czy nie lepiej było zaprosić byłych wiceprezesów na kongres, pozwolić im wypowiedzieć się publicznie, zamiast stwarzać sytuację, w której muszą przekonywać o swoich racjach właśnie na łamach mediów?
- W momencie, kiedy prezesowi został przekazany "list trzech wiceprezesów", mieliśmy komitet polityczny, najbardziej decyzyjne ciało pisowskie, i oni byli na nim obecni. Dyskutowaliśmy nad ich postulatami, część z nich była w pewnym stopniu akceptowalna, musi bowiem pan wiedzieć, że nie tylko oni zgłaszali pewne wnioski - zgłaszane postulaty zostaną zbadane przez komisję zajmującą się przebiegiem kampanii wyborczej. Apelowaliśmy do nich o jedno: by nie wychodzili z tym do mediów, żeby nie udzielali wywiadów na ten temat, prosiliśmy, by większość tych spraw - bo jest taka możliwość - załatwić we własnym gronie. I mimo naszych próśb już następnego dnia zaczęły się wypowiedzi prasowe, wykorzystywanie ich do różnego rodzaju oświadczeń, to trwało kilka tygodni. Efektem tego było zawieszenie ich w prawach członków. W momencie, kiedy nastąpiło to zawieszenie, nie za bardzo wierzyliśmy już, że na kongresie ich wystąpienia miałyby charakter merytoryczny, konstruktywny. Obawialiśmy się, że zaczną podejmować działania, jakie zresztą miały miejsce przed kongresem z udziałem Piotra Krzywickiego i Jerzego Polaczka, że będą robić konferencje prasowe przed salą, że będą nas krytykowali we wszystkich możliwych mediach.
Kongres miał być zamknięciem okresu kampanii wyborczej. Teraz PiS ma prezentować "nową jakość". W czym to się będzie przejawiać?
- Pan zarzuca nam "nieskuteczną recenzję" działań rządu, a z drugiej strony krytykuje się nas za to, że przegraliśmy wybory, to teraz się odgrywamy na PO. Taki jest ton wielu analiz i komentarzy. To rzeczywiście powoduje pewien paraliż recenzenckich działań. Będziemy bardzo dokładnie monitorować to, co robi rząd Donalda Tuska, i będziemy profesjonalnie funkcjonować jako opozycja. To Platforma ma jak w banku!
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-10
Autor: wa