Platforma już nie jest za prywatyzacją?
Treść
Do dzisiaj sztab wyborczy Bronisława Komorowskiego dał czas  Jarosławowi Kaczyńskiemu na przeproszenie kandydata Platformy na  prezydenta za insynuowanie, że jest on zwolennikiem prywatyzacji służby  zdrowia. Sztab Komorowskiego zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.  Rzecznik sztabu Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz stwierdził, że "do końca  nie wie, za co mają przepraszać".
Sztabowców Bronisława  Komorowskiego zabolały słowa Jarosława Kaczyńskiego przypisujące  Komorowskiemu i Platformie Obywatelskiej chęć prywatyzacji służby  zdrowia. W środę w Lublinie prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił o  wyborze służby zdrowia pomiędzy "sprywatyzowaną, zależną od portfela,  jak chce mój konkurent" czy też "publiczną, dla wszystkich". - Chodzi o  to, by podstawą była publiczna służba zdrowia, tu jest ta zasadnicza  różnica, kartka wyborcza wrzucona jest albo za tym, albo za tym - mówił  Kaczyński. Platforma do zamiarów prywatyzacji służby zdrowia jednak  przyznać się nie chce. - Nie ma innej metody, ponieważ do tej pory byli  bezkarni, trzeba kłamcę podać do sądu - postraszył Jarosława  Kaczyńskiego przewodniczący Platformy, premier Donald Tusk. Bronisław  Komorowski poinformował, że jeżeli do dzisiaj nie usłyszy przeprosin,  wystąpi przeciw prezesowi PiS do sądu w trybie wyborczym. - Na razie nie  wiemy do końca, za które słowa mamy przepraszać - odpowiadał rzecznik  sztabu Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz.
Szefowa sztabu kandydata PiS  Joanna Kluzik-Rostkowska cytowała fragmenty programu PO z 2007 r., w  którym napisano, że "szpitale rządzą się takimi samymi zasadami rachunku  ekonomicznego jak inne podmioty gospodarcze" i że "prywatyzacja będzie  służyła poprawie efektywności, a więc podniesieniu jakości usług oraz  obniżeniu ich kosztu", oraz że "nie ma powodów, aby szpitale nie były  normalnymi przedsiębiorstwami". Dodała przy tym, że Komorowski  niejednokrotnie podkreślał z dumą, że koordynował powstawanie programu  PO.
Artur Kowalski
Nasz                                                                                        Dziennik                             2010-06-14
Autor: jc