Platforma jeszcze się zastanawia
Treść
Wbrew zapowiedziom szefa klubu PO Grzegorza Schetyny, że stanie się to  dzisiaj, Platforma dopiero w przyszłym tygodniu złoży swój własny projekt  uchwały o powołaniu nowej komisji śledczej w sprawie afery hazardowej. Istnieją  rozbieżności pomiędzy klubami, czym śledczy powinni się zająć i jakiego okresu  powinno dotyczyć ich dochodzenie. Platforma chce, aby komisja zbadała proces  tworzenia prawa regulującego działalność hazardową także za rządów SLD i PiS.  Prawo i Sprawiedliwość oraz Lewica chcą natomiast skoncentrować się nad  wyjaśnianiem afery w rządzie Donalda Tuska. 
Wniosek Platformy o  powołaniu komisji śledczej jest już gotowy, ale brakuje pod nim jeszcze podpisów  posłów Platformy, którzy złożą je w przyszłym tygodniu, gdy zjadą się na  posiedzenie Sejmu. Zdaniem Sebastiana Karpiniuka (PO), uchwała o powołaniu  komisji powinna mieć taki kształt, by mogły się na nią zgodzić wszystkie kluby.  Zgody jednak na razie brak. Przyczyną, która legła u podstaw pomysłu powołania  komisji, było ujawnienie podejrzanych kontaktów najważniejszych polityków  Platformy Obywatelskiej z lobbystami branży hazardowej, którzy za pośrednictwem  swoich kolegów z PO chcieli załatwić korzystne dla swojej branży zapisy  ustawowe. Proces tworzenia w rządzie Donalda Tuska ustawy o grach i zakładach  losowych, któremu towarzyszą tak niezwykłe okoliczności, chciałyby przede  wszystkim zbadać Lewica oraz PiS. Platforma ma jednak nieco odmienną wizję. Chce  bowiem zmusić śledczych do zainteresowania się również pracą nad ustawą  hazardową także w czasie poprzednich dwóch kadencji parlamentu. - Badanie  szerszego kontekstu niż działania obecnego rządu może mieć jedynie na celu  rozmycie tego, co jest najistotniejsze - uważa Beata Kempa (PiS). Wypowiedzi  polityków Prawa i Sprawiedliwości wskazują jednak, że PiS gotowe byłoby na  przyjęcie pewnego kompromisu. Łagodniej w tej sprawie wypowiadał się wczoraj  rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Zacznijmy od afery hazardowej, bo  dotyczy najważniejszych polityków w Platformie Obywatelskiej. A później możemy  już przejść ewentualnie do badania historii - stwierdził Błaszczak. Do zawarcia  kompromisu potrzebna jest jednak przynajmniej jeszcze jedna strona. Wiele  zależeć może od tego, czy PO zgodzi się na poparcie kandydata Prawa i  Sprawiedliwości na przewodniczącego komisji śledczej. PiS przekonuje, że tylko  przewodniczący komisji wywodzący się z opozycji gwarantuje rzetelne wyjaśnienie  afery hazardowej. A że jednej komisji śledczej przewodzi już człowiek z klubu  Lewicy - Ryszard Kalisz - to teraz kolej, by tym razem przewodnictwo objęło PiS.  - Najpierw powinna powstać uchwała o powołaniu komisji, akceptowana przez  wszystkie sejmowe stronnictwa, a dopiero później powinno nastąpić ustalenie, kto  będzie jej szefem - odpowiadał Sebastian Karpiniuk (PO). Z tego, że niezręcznie  by było, gdyby przewodniczącym komisji został poseł PO, zdają sobie sprawę nawet  politycy Platformy. Dlatego starają się przekonać PSL do pokierowania pracami  komisji. A gdyby jeszcze udało się namówić do tego posła ludowców Józefa Zycha,  to opozycji trudno byłoby zarzucać takiemu przewodniczącemu stronniczość  działania. 
Projekty uchwał złożone już przez Lewicę oraz PiS zakładają  zbadanie przez śledczych nie tylko kwestii możliwych nieprawidłowości w  działaniach polityków i członków rządu w procesie tworzenia ustawy o grach i  zakładach losowych, ale także innych wątków. Lewica chciałaby na przykład  dociec, jaki był charakter nieformalnych relacji między politykami i osobami  pracującymi w państwowej administracji a przedstawicielami branży hazardowej.  Chce również zbadać sprawę przecieku informacji o akcji Centralnego Biura  Antykorupcyjnego, do którego mogło dojść zarówno ze strony CBA, jak i kancelarii  premiera. PiS akcentuje natomiast potrzebę zbadania związku prowadzonej przez  CBA sprawy afery hazardowej z postawieniem przez prokuraturę w Rzeszowie  zarzutów szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu w całkiem innej sprawie. Ze strony  polityków PO można było bowiem usłyszeć sugestie, że wywołanie afery hazardowej  miało być rewanżem za zamiar postawienia Kamińskiemu zarzutów. Politycy PiS  sugerują natomiast, że mogło być zupełnie odwrotnie: to postawienie zarzutów  było skutkiem ujawnienia afery.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-17
Autor: wa