Platforma będzie ciąć
Treść
Zmiana zostanie zgłoszona do projektu przyszłorocznego budżetu w formie poprawki. Obniżenie prognozy wzrostu produktu krajowego brutto oznacza, że mniejsze będą oczekiwane dochody budżetu. Rząd nie skłania się jednak do zwiększenia deficytu, lecz do cięcia wydatków. Platforma Obywatelska i rząd długo broniły się przed przyjęciem do wiadomości, że do naszego kraju dotarły skutki kryzysu na światowych rynkach finansowych i konieczna jest korekta projektu przyszłorocznego budżetu państwa, konstruowanego w zupełnie innych realiach. Niemal w ostatniej chwili rządzący przyznali, że budżet, który nam spreparowali, nie przystaje do rzeczywistości. Powściągliwość rządu w działaniu sprawiła, że z powodu zapowiedzianych zmian nie odbyła się zaplanowana na wczoraj debata budżetowa. Korekty wymaga przede wszystkim prognoza wzrostu produktu krajowego brutto. Rząd planował, że wzrost gospodarczy w przyszłym roku wyniesie 4,8 procent. Prognozy wskazujące, że takie tempo wzrostu jest nierealne, formułowali ekonomiści już od dłuższego czasu. Narodowy Bank Polski przewiduje natomiast, iż tempo wzrostu PKB może się w przyszłym roku obniżyć nawet do 2,8 procent. - Przeprowadzane są różne scenariusze. Zmienność prognoz gospodarki światowej wstrzymuje nas przed pochopnymi działaniami. Będziemy bardzo rozważnie obserwować dane o produkcji i sprzedaży za pierwszy miesiąc IV kwartału. Jeżeli dane pokażą istotne spowolnienie, będzie to miało swój efekt. Prognoza 4,8 proc. jest już dawno nieaktualna. Jej prawdopodobieństwo jest bardzo niskie - tłumaczyła wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska. W ocenie szefa klubu Platformy Obywatelskiej, przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych Zbigniewa Chlebowskiego, wystarczające powinno się okazać obniżenie prognozy wzrostu PKB o 1 punkt procentowy. Wbrew pozorom zmniejszenie prognozy wzrostu gospodarczego niesie ze sobą poważne konsekwencje. Niższa prognoza wzrostu oznacza, że zmniejszą się przewidywane dochody budżetu państwa. W tej sytuacji, aby pokryć wszystkie zaplanowane wcześniej wydatki budżetu państwa konieczne będzie zwiększenie zakładanego deficytu bądź po prostu cięcia w wydatkach. Rząd skłania się do tego drugiego rozwiązania. Wiceminister Zajdel-Kurowska zapowiedziała bowiem, że 18,2-miliardowy deficyt, który jest przewidziany w aktualnym projekcie budżetu, pozostanie. - W przyszłym roku obsługa długu będzie bardzo kosztowna. Musimy być zdyscyplinowani. Nie stać nas na zaciąganie nowych zobowiązań - dodała Zajdel-Kurowska. Według Chlebowskiego, "w obliczu kryzysu raczej należy ciąć wydatki, niż zwiększać deficyt". - Nad tym pracuje Ministerstwo Finansów. Jeżeli ciąć, to solidarnie w całym budżecie - dodał Chlebowski. Informację o urealnieniu założeń do budżetu państwa z zadowoleniem przyjęła opozycja. Prawo i Sprawiedliwość od kilku tygodni namawiało rząd do dokonania niezbędnych korekt, które stały się konieczne, gdy coraz bardziej rozprzestrzeniał się kryzys finansowy. Zdaniem Aleksandry Natalli-Świat, wiceprzewodniczącej sejmowej Komisji Finansów Publicznych, w obliczu kryzysu finansowego rząd powinien jednak zmienić filozofię budżetu. - Ograniczenie deficytu nie powinno być bezwzględnym priorytetem. Powinniśmy się dostosować do sytuacji, w której się znajdujemy. Bezmyślne cięcia mogą być dla gospodarki niedobre. Zwłaszcza jeżeli zablokujemy inwestycje infrastrukturalne - uważa Natalli-Świat. PiS proponuje, aby rząd nie ciął wydatków, lecz powiększył zakładany deficyt. Jak wyjaśniała Natalli-Świat, PiS nie tyle chce zwiększenia deficytu, ile powiększenia limitu deficytu, jaki może wystąpić. Ostatnie lata pokazywały bowiem, że faktyczny deficyt budżetowy był o kilka miliardów mniejszy od zakładanego w projektach budżetów państwa. W ten sposób rząd uzyskałby większą elastyczność budżetu. Rządowa poprawka z nową prognozą wzrostu PKB zgłoszona zostanie podczas drugiego czytania projektu budżetu, które przeniesiono z wczoraj na początek grudnia. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-11-20
Autor: wa