Plaga fałszowania recept
Treść
Od lipca obowiązują nowe przepisy dotyczące recept na leki refundowane. Teraz każda z nich jest kodowana - lekarz ma swój identyfikator i tajne hasło. Wszystko po to, aby utrudnić oszustom fałszowanie recept. Do tej pory, jak podają urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia, proceder ten kwitł. W Warszawie fabrykowano druki na szeroką skalę. Najprawdopodobniej sprawę badać będą prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Na leki refundowane NFZ wydaje rocznie ok. 6 mld zł. Liczne kontrole aptek, przeprowadzane w ostatnim czasie przez oddziały funduszu, świadczą, że fałszowanie recept jest na porządku dziennym. Wyłudzone środki trafiają na bazary, do internetu, a czasem do... innych aptek. Zdaniem policji, oszuści zwykle nie działają w pojedynkę - jedni fałszują recepty, inni odbierają leki w aptece, a kolejne osoby zajmują się ich sprzedażą.
Apteki nie były w stanie do tej pory wyłapać wszystkich fałszywek, które im dostarczano. Na receptach stwierdzano podrobione czy też skradzione pieczątki. Nawet jeśli apteki otrzymywały z NFZ raporty o takich pieczątkach, nie było możliwe, by za każdym razem sprawdzać, czy druk i podpis są prawdziwe. Jednak w niektórych przypadkach bez winy nie pozostawały i apteki. W wielu z nich realizowane były nieważne, przeterminowane recepty, np. powyżej trzydziestu dni czy powyżej siedmiu - w przypadku antybiotyków. Dane pacjenta były wielokrotnie nieczytelne i niepełne, a wypisana na recepcie dawka - nieodpowiednia. - Zdarzało się, że dawka leku ordynowana dziecku była zbyt duża albo przepisywane pacjentowi porcje ośmiokrotnie przekraczały dopuszczalny poziom. W takich przypadkach od razu zachodzi podejrzenie oszustwa - mówi Jerzy Serafin, rzecznik mazowieckiego oddziału NFZ.
Zdaniem urzędników funduszu, w Warszawie fałszowano recepty na szeroką skalę. Są podejrzenia, że druki zostały skradzione. Wszystkie recepty pochodziły z jednej apteki i wystawiono je w ciągu ostatnich dwóch lat.
- Recepty były wypisywane w większości tym samym charakterem pisma - poinformował Serafin. Nie chciał jednak podać szczegółów sprawy ze względu na jej rozwojowy charakter. Obecnie trwa sprawdzanie w NFZ kilku tysięcy recept. Zdaniem Serafina, duża część z nich jest fałszywa. Rzecznik poinformował nas, że sprawę będzie badać najprawdopodobniej prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na fałszowanych receptach wypisywano najczęściej leki na astmę, cukrzycę i środki odchudzające, czyli preparaty należące do bardzo drogich. Przepisywano je fikcyjnym pacjentom.
1 lipca br. weszły w życie przepisy, które wprowadzają kody kreskowe. Teraz każda recepta jest kodowana - lekarz ma swój identyfikator i tajne hasło. Informacje pochodzące z nowych recept mają pomóc w określeniu m.in., jakie leki ordynowane są pacjentom najczęściej, które z leków wpisanych na listę leków refundowanych są najpopularniejsze, jakie kwoty NFZ wydaje na poszczególne grupy leków oraz z tytułu szczególnych uprawnień ubezpieczonych, jak np. kombatant wojenny czy honorowy dawca krwi. Nowe przepisy mają również utrudnić podrabianie recept. Dzięki kodom skradzione druki będą natychmiast blokowane w aptece. Czy jednak system komputerowy będzie w stanie je wyłapać? Czy ten proceder, na którym niewątpliwie tracą pacjenci i państwo, zostanie ukrócony? Na efekty zmian musimy jeszcze poczekać.
Anna Zalech
"Nasz Dziennik" 2005-08-10
Autor: ab