Płacimy za spór z Iranem?
Treść
Nerwowe reakcje światowych rynków na spór państw zachodnich z Iranem, który jest czwartym co do wielkości producentem ropy na świecie, sprawiają prawdopodobnie, że zaczynamy więcej płacić już za same spekulacje na temat możliwości wybuchu wojny z tym krajem. Zdaniem części analityków, to właśnie te obawy przyczyniają się do niepokojącego wzrostu cen ropy na światowych rynkach w ostatnich dniach. Tym z kolei tłumaczy podwyżki m.in. koncern PKN Orlen, który od wczoraj podniósł ceny niemal wszystkich paliw.
Na zaostrzenie się sporu wokół irańskiego programu atomowego, a szczególnie za powtarzane na łamach zachodniej prasy groźby dotyczące ewentualnej inwazji na Iran, nerwowo zareagowały światowe rynki. We wtorek na giełdzie w Londynie cena ropy przekroczyła 69 USD za baryłkę. Próg ten przekroczyły także notowania na giełdzie nowojorskiej. Z tego powodu w USA doszło także do spadku notowań na rynkach akcji.
Właśnie zwyżkami notowań cen ropy PKN Orlen tłumaczy kolejną podwyżkę cen paliw, którą wczoraj wprowadzono. Hurtowe ceny benzyny bezołowiowej Eurosuper 95 wzrosły o 15 zł, Super Plus 98 o 16 zł, a oleju napędowego o 6 zł na tysiąc litrów.
Według analityków, sytuacja, w której obecne dostawy ropy ledwie pokrywają zapotrzebowanie na nią, sprawia, że wszelkie informacje mogące świadczyć o ograniczeniu eksportu przez tak dużego dostawcę jak Iran powodują wzrost cen tego surowca. Jednak zdaniem innych obserwatorów, wzrost cen może być także wynikiem nieuzasadnionej spekulacji.
Powodem narastającego konfliktu, głównie USA z Iranem, jest program atomowy tego kraju. Waszyngton oraz Moskwa ostro skrytykowały wczoraj władze w Teheranie, które poinformowały o zakończeniu z powodzeniem prac nad wzbogacaniem uranu. Szef irańskiej agencji atomowej Gholamreza Aghazadeh potwierdził we wtorek, że Iran już produkuje niskowzbogacony uran. Stany Zjednoczone określiły jako "krok w niewłaściwym kierunku" wiadomość o produkowaniu przez Iran wzbogaconego uranu. - Mieliśmy nadzieję, że irański reżim wykorzysta sposobność, by wybrać drogę dyplomacji, a nie ścieżkę oporu - oświadczył rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Sean McCormack. Waszyngton oznajmił, że nieposłuszeństwo Teheranu wobec wezwań opinii międzynarodowej doprowadzi do dalszej izolacji Iranu i jego mieszkańców.
Również Rosja wezwała wczoraj Iran do zaprzestania prac nad wzbogacaniem uranu. Przedstawiciel rosyjskiego MSZ Michaił Kamynin powiedział, że Moskwa "z zaniepokojeniem" przyjęła oświadczenie irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, że "Iran dołączył do państw, które posiadają technologię atomową". Kamynin jednocześnie wyraził poparcie dla rozpoczynającej się w najbliższym czasie w Iranie misji dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Mohameda El Baradei.
Rosyjski szef dyplomacji Siergiej Ławrow sprzeciwił się jednak wszelkim "rozwiązaniom siłowym", które miałyby rozwiązać irański kryzys. "Jeśli są takie plany, nie będą one w stanie niczego rozwiązać, a wręcz przeciwnie - mogą doprowadzić do nowego ogniska zapalnego na Bliskim Wschodzie" - oświadczył Ławrow.
Władze w Teheranie odrzuciły wczoraj zarówno apele Stanów Zjednoczonych, jak i Rosji, argumentując, że nie można wstrzymać już rozpoczętego programu nuklearnego.
JS
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-04-13
Autor: mj