Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS zakrzykuje własne wątpliwości

Treść

Z wicemarszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim (Platforma Obywatelska) rozmawia Magdalena M. Stawarska

Podczas Krajowej Rady Platformy Obywatelskiej Donald Tusk skupił się przede wszystkim na ostrej krytyce rządu Jarosława Kaczyńskiego. Niewiele mogliśmy natomiast usłyszeć o tym, co Platforma ma do zaoferowania swoim wyborcom. Tusk podkreślił tylko, że "PO ma w sobie dużo siły i wiary, żeby dać Polakom nadzieję na dobry scenariusz dla Polski". Na czym miałby on polegać?
- Pierwszym elementem scenariusza jest odsunięcie od władzy ludzi, którzy sobie wyraźnie nie radzą i zarządzają Polską poprzez kolejne kryzysy. To jest odsunięcie od władzy ekipy braci Kaczyńskich. Drugi element scenariusza to oczywiście sformułowanie nie tylko przyszłego rządu, ale pokazanie, że może być realizowany konserwatywny program, jednak w sposób cywilizowany, w taki, którego nie trzeba się potem wstydzić. Nasz program prezentowaliśmy na wiosnę, a teraz będziemy prezentowali program wyborczy.

Donald Tusk powiedział również, że nie chce żadnych koalicji z PiS, LPR, Samoobroną czy SLD. To oznacza, że spodziewacie się tak dużej wygranej, która da wam samodzielne rządy. A co wówczas, gdyby się okazało, że potrzebujecie współkoalicjanta, albo jeśli po prostu przegracie wybory?
- Ta wypowiedź Donalda Tuska nawiązywała do ciągłych spekulacji, próby wmawiania polskiej opinii publicznej, że Platforma musi zrobić porozumienie albo z lewicą, albo z PiS. My się nie zgadzamy na taki punkt widzenia, dlatego że dzisiaj widać gołym okiem, iż to Prawo i Sprawiedliwość jest kompletnie osamotnione na scenie politycznej, bo zniszczyło własnych koalicjantów albo się z nimi poróżniło, a Platforma Obywatelska cieszy się opinią środowiska, o które wszyscy zabiegają jako potencjalnego partnera, i to dotyczy zarówno prawicy, jak i lewicy. Jeśli trzeba będzie zbudować koalicję po wyborach, to Platforma nie będzie miała kłopotu, dlatego że wszyscy starają się o jakieś względy partii, która ma inną filozofię uprawiania polityki - nie awantury, nie niszczenia swoich partnerów, a zdolność do szerokiej współpracy i duży potencjał koalicyjności. Podkreślę raz jeszcze, że naszym potencjalnym kandydatem może być Polskie Stronnictwo Ludowe.

Premier Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu podczas gdańskiej konwencji Prawa i Sprawiedliwości zwrócił się do elektoratu PO, zabiegając o poparcie swojego programu. Jest możliwe, by PiS przeciągnęło chociaż część Waszych wyborców na swoją stronę?
- Wydaje mi się, że znacznie bardziej prawdopodobne jest to, iż część wyborców Prawa i Sprawiedliwości, zniechęconych i zniesmaczonych realizacją szczytnych zapowiedzi z poprzedniej kampanii wyborczej, zagłosuje na Platformę Obywatelską. Pan Jarosław Kaczyński musi się tłumaczyć własnym wyborcom i własnym sympatykom zarówno z faktu, że tak wysoko wyniósł do godności w Polsce Andrzeja Leppera, którego sam następnie oskarżył o korupcję, o wszelkie zło, jak i z tego, że stworzył własne zaplecze polityczne, np. z udziałem pana Łyżwińskiego, który przecież przez dwa lata był cząstką koalicji rządowej. A ten mityng partyjny w Gdańsku, podczas którego Jarosław Kaczyński wygłaszał tak szczytne przesłanie, moim zdaniem przypominał raczej stypę, bo przecież sam premier zapowiedział podanie własnego rządu do dymisji. Także to, co teraz mówi Jarosław Kaczyński, zwracając się do wyborców PO, to próba zakrzyczenia własnych wątpliwości, nadrabiania miną poprzez mówienie, że się sięgnie po cudzy elektorat w sytuacji, kiedy się traci własny.

Słuchał Pan zeznań Janusza Kaczmarka, które odczytał posłom marszałek Ludwik Dorn. Jakie są Pana wrażenia po zapoznaniu się z tym stenogramem?
- Uczucie, które dominuje u mnie, to jest smutek, ponieważ wyjawił się niesłychanie smutny obraz, zarówno jeśli chodzi o praktykę polityczną ekipy Jarosława Kaczyńskiego, jak i o sposób myślenia o polityce, ludziach, państwie. Dla mnie ten sposób myślenia jest rodem z PRL, ponieważ wychodzi na to, że u władzy są ludzie, którzy myślą w kategoriach zniszczenia przeciwnika, zagospodarowania przewagi nad obywatelem i każdym innym człowiekiem. Z tych zeznań wynika, że ekipa PiS-owska składa się z ludzi, którzy wierzą, że świat jest zły, a nie dobry, że w każdym człowieku jest więcej zła niż dobra, że trzeba tylko poszperać, a u każdego znajdą się jakieś hańbiące rzeczy. To jest tak dalekie od chrześcijaństwa, że jedyną rzeczą, którą mogę zrobić, to powiedzieć, iż jestem niesłychanie zasmucony tym, że tak się zachowują i tak widzą świat ci, którzy dziś organizują spotkanie w Stoczni Gdańskiej - tylko nie chcieli przeczytać przesłania, które tam jest, pod krzyżami gdańskimi, że zło należy dobrem zwyciężać.

Dlaczego PO tak stanowczo domaga się dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry?
- Chcemy, by pan Ziobro ustąpił ze stanowiska, dlatego że zarówno z jego wcześniejszych wywiadów, jak i wypowiedzi pana Kaczmarka wynika, iż stoi on w obliczu bardzo poważnych oskarżeń. Niektóre z tych oskarżeń znalazły już potwierdzenie, mam na myśli m.in. fakt przyłapania go na kłamstwie i potwierdzeniu tego kłamstwa przez premiera, a chodzi o spotkania przed akcją na Śląsku, która zakończyła się śmiercią pani Blidy. Premier w tym miejscu potwierdził zdania pana Kaczmarka, mówiąc, że istotnie takie spotkania miały miejsce, podczas gdy pan Ziobro twardo zapewniał polski parlament i prezydium Sejmu, że nic o tej operacji nie wiedział. Zatem mamy wystarczającą ilość przesłanek, aby sądzić, iż pan minister Ziobro jako prokurator generalny może mataczyć. A nie można być ani sędzią, ani tym bardziej prokuratorem we własnej sprawie.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-08-27

Autor: wa

Tagi: komorowski platforma pis tusk