Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS walczy z oligarchią

Treść

Platforma Obywatelska nie straszy już Prawa i Sprawiedliwości sądem, lecz wzięła się za podpisywanie swoich billboardów. PiS zaprezentowało natomiast film wyborczy, który od poniedziałku będzie można obejrzeć w telewizji. Liga Prawicy Rzeczypospolitej domaga się z kolei przeprowadzenia referendum w sprawie wprowadzenia w Polsce euro. Jutro LPR zaprezentuje swoje "jedynki" na listach wyborczych.

Według premiera, który spotkał się wczoraj z członkami śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" w kopalni "Bobrek" w Bytomiu, w wyborach zetrą się dwie grupy. - Jedna to grupa tych, którzy podtrzymują ten stan w kraju, który krytykujemy, i to są właściwie wszystkie partie, a z drugiej strony Prawo i Sprawiedliwość, które dąży do kontynuacji zabiegów o zmianę tego stanu rzeczy, o odrzucenie oligarchii i do budowy sytemu bardziej demokratycznego i zrównoważonego społecznie - powiedział premier. Zresztą walka z oligarchią ma być jednym z głównych motywów kampanii wyborczej PiS. - Ostatnio mogliśmy zobaczyć z bliska, nawet na filmach, prokuratora czy ministra spraw wewnętrznych biegnącego do bardzo potężnego oligarchy. To nic innego, jak ukazanie, jak oligarchia działa. Tego nie chcemy, bo to jest w oczywisty sposób skrajnie szkodliwe dla Polski - dodał Kaczyński. Premier ogłosił również, że z list PiS wystartuje do Senatu obecny senator Ryszard Bender. Jak jednak zaznaczył, nic nie wie na temat tego - co donosiły media - że listy PiS mieliby zasilić również Jan Łopuszański i Zygmunt Wrzodak.

Niedawno temu w Polsce
O walce z korupcją i oligarchią wyborców ma przekonywać zaprezentowany wczoraj nowy film wyborczy PiS. Spot wyborczy zatytułowany "Układy" pokazuje aktorów odgrywających scenę korumpowania polityków - tak było "niedawo temu w Polsce", dowiadujemy się z napisu na ekranie. A teraz? - Trzeba skończyć z tym Ziobrą i Kaczyńskim. I wracamy do gry - krzyczy do słuchawki telefonu jeden z gangsterów, którzy "kiedyś" korumpowali polityków. Po chwili widzimy napis: "Czy wrócą?!! Zdecyduj ty". Tomasz Dudziński (PiS), który prezentował spot PiS, powiedział, że powstał on na podstawie tego, co można było zaobserwować w Polsce w ciągu ostatnich kilkunastu lat, "kiedy każdy wiedział", że istnieją jakieś nieformalne związki między polityką a biznesem. - Chcemy z tym zerwać. Działania podejmowane przez rząd premiera Kaczyńskiego pokazują najlepiej, że jesteśmy partią jedyną, która może z tym zerwać - powiedział Dudziński. Jak dodał, pomysłodawcą filmu był Michał Kamiński, minister w Kancelarii Prezydenta. - Film definiuje konkretne problemy. Nie jest literacką czy poetyczną fikcją. Te wszystkie fortuny, które wyrosły dzięki kontaktom biznesu z politykami, z rządem, samorządem w naszym kraju, miały miejsce - dodał sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński. Posłowie PiS zapowiadają, że powstaną kolejne spoty.
Według posłów Platformy Obywatelskiej swoją reklamówką wyborczą Prawo i Sprawiedliwość składa samokrytykę, a PiS samo jest zbiorowym oligarchą. - Nie trzeba było brać aktorów, ale wziąć ludzi ze swojego rządu. Traktuję to w kategoriach donosu na własny rząd - mówi Aleksander Grad (PO). Platforma wzięła się natomiast za dopełnianie formalności. Już nie straszy posłów PiS sądem za oskarżenia o łamanie prawa wskutek niepodpisania billboardów, lecz zgodnie z nakazem Państwowej Komisji Wyborczej zaczęła sama swoje billboardy podpisywać.
Przepychanki między PiS a PO skrytykował lider LPR Roman Giertych. - PO i PiS próbują stworzyć przeświadczenie, że są tylko dwie siły i tylko one się liczą - stwierdził. Jak dodał, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, wewnętrzną i zewnętrzną, właściwie niczym się od siebie nie różnią i dlatego spierają się jedynie, "czy billboardy mają być podpisane, czy nie". Nowa koalicja wyborcza - Liga Prawicy Rzeczypospolitej, wezwała wczoraj rząd, by na forum Unii Europejskiej doprowadził do wprowadzenia do właśnie negocjowanego protokołu wielostronnego zapisu o tym, że to Polacy sami powinni poprzez referendum zadecydować, czy wprowadzić w Polsce euro. - Gdyby z punktu widzenia wolnego rynku wprowadzenie euro było korzystne, to pierwsi byśmy o tym krzyczeli - powiedział Wojciech Popiela, prezes Unii Polityki Realnej, która będzie startować do Sejmu wspólnie z Ligą Polskich Rodzin i Prawicą Rzeczypospolitej. Według polityków LPR, wprowadzenie w Polsce wspólnej waluty sprawi, że chleb, który kosztuje obecnie 2 zł, podrożeje do 1 euro, czyli będzie dwukrotnie droższy. - Jeśli złotówka miałaby zniknąć, chcemy, aby zdecydowali o tym obywatele - dodał Giertych.
Andrzej Lepper, który jeszcze niedawno miał isć do wyborów razem z LPR, zapowiedział wczoraj, że liczy na to, iż jego ugrupowanie osiągnie "dobry dwucyfrowy wynik". Samoobrona boryka się jednak ze szczupłością środków na kampanię wyborczą. Jak przyznał przewodniczący Lepper, jego ugrupowanie wciąż spłaca kredyty zaciągnięte jeszcze na poprzednią kampanię wyborczą. Z tego powodu kampanijne wydatki wyniosą według niego jedynie jedną piątą tego, co poprzednio.
Lepper, który wczoraj przebywał w Gdańsku zapowiedział, że z ramienia Samoobrony w województwie pomorskim wystartują m.in. aktualni posłowie: Danuta Hojarska i Lech Woszczerowicz. Na czele szczecińskiej listy Samoobrony stanie Mateusz Piskorski. Z numerem jeden z listy LPR w Słupsku wystartuje natomiast poseł Robert Strąk. Do Sejmu kandydował też będzie senator Stefan Niesiołowski, który będzie liderem PO w Lubuskiem. W Świętkorzyskiem w wyborcze szranki staną m.in. Przemysław Gosiewski (PiS) i Konstanty Miodowicz (PO). A Platforma dalej toczy wewnątrzpartyjne spory o kształt list wyborczych. Tym razem zbuntowali się działacze PO w Gliwicach, którzy zarzucają szefowi PO na Śląsku Tomaszowi Tomczykiewiczowi kolesiostwo przy układaniu list.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-09-14

Autor: wa