PiS się kruszy

Treść
Do Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego, którzy ogłosili w środę wieczorem, że opuszczają Prawo i Sprawiedliwość, dołączył wczoraj kolejny poseł PiS Piotr Krzywicki. Odchodzący z PiS posłowie zapowiedzieli, że nie zamierzają tworzyć żadnej partii ani koła poselskiego w Sejmie. Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski zapewniał, iż dalszych odejść z klubu Prawa i Sprawiedliwości się nie spodziewa.
W Prawie i Sprawiedliwości cały czas trwają powyborcze i pokongresowe remanenty. Na razie objawiają się one uszczupleniem parlamentarnych szeregów PiS. Posłowie, którzy czuli się w PiS marginalizowani i nie zgadzali się ze sposobem sprawowania w partii przywództwa przez Jarosława Kaczyńskiego, zapowiadają jednak, że przynajmniej na razie nie zamierzają powoływać nowej partii. - Naszym celem jest w tej chwili dobre wykonywanie mandatu. Do tej pory takiej okazji nie było. Mieliśmy bardzo wiele utrudnień. Dzisiaj takich utrudnień już nie ma. Kazimierz Ujazdowski będzie się koncentrował na zagadnieniach z dziedziny kultury. Ja będę starał się koncentrować na pracy w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych - wyjaśniał Paweł Zalewski. Jak zaznaczył, celem działania jego oraz Ujazdowskiego nie było robienie rozłamu w partii, lecz chęć zmiany Prawa i Sprawiedliwości. Decyzję o opuszczeniu partii na znak solidarności z tą dwójką ogłosił też poseł PiS Piotr Krzywicki. - Jest to akt poparcia dla tych działań, które mają na celu demokratyzację PiS i zmiany w Prawie i Sprawiedliwości - tłumaczył Krzywicki, dodając, że w ostatnim czasie w partii było "zbyt mało demokracji". Po środowej rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim w partii postanowił pozostać Ludwik Dorn. "Z mojej partii można mnie tylko wyrzucić" - napisał wczoraj Dorn na swoim internetowym blogu. Wyjaśniając motywy swojego działania i niepodążenia śladem dwóch kolegów, zaznaczył, że PiS jest dla niego "realnym narzędziem służącym przebudowie Rzeczypospolitej" i - jak ocenia - jest wątpliwe, by "inne narzędzie powstało". "Dlatego starania o usprawnienie tego narzędzia uważam za najważniejsze. Dla tego celu warto zacisnąć zęby i znosić upokorzenia, obrazy, marginalizację" - napisał Dorn.
Gosiewski: Powinni złożyć mandaty
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski - jak zwykle to bywa, gdy w partii dokonuje się większy czy mniejszy rozłam - wyraził przekonanie, że opuszczenie partii przez kolejną osobę, w tym przypadku Krzywickiego, to już ostatnie odejście za "buntownikami". Jak jednak dodał, ma sygnały od parlamentarzystów bliżej związanych z Ujazdowskim i Zalewskim, że nikt inny klubu PiS nie ma zamiaru opuszczać. Jednocześnie Gosiewski wezwał odchodzących z Prawa i Sprawiedliwości posłów, aby złożyli swoje mandaty. - To byłoby najbardziej honorowe rozwiązanie. Każdy z nas podpisał honorowe zobowiązanie zrzeczenia się mandatu, jeżeli zaprzestanie wspierania Prawa i Sprawiedliwości. Twierdzenia, że mogą wspierać PiS z zewnątrz, nie można traktować poważnie - tłumaczył Gosiewski. Wyraźnie jednak akcentował, iż nie jest to sprawa przepisów, lecz sprawa honorowa. - Albo wykonuje się to, co się podpisało, albo rezygnuje ze swoich zobowiązań - dodał.
Startując w wyborach, kandydaci na parlamentarzystów PiS zobowiązali się na piśmie do honorowego zrzeczenia się mandatu, jeśli któryś z nich zaprzestanie wspierać tę partię.
Paweł Zalewski zapowiedział jednak, że mandatu nie zamierza się zrzekać, choć swoje honorowe zobowiązania traktuje bardzo poważnie. - Uważam, że sprawą niehonorową byłoby, gdybym wybrał wariant oportunizmu wewnątrz PiS, to znaczy akceptowania tego, co uważam za szkodliwe, i akceptował wszystko to, co sugeruje Jarosław Kaczyński. Tego typu zobowiązania zawsze traktowałem bardzo poważnie - mówił Zalewski, zaznaczając, że nie dotyczą one "ludzi wykluczonych z partii". - To Jarosław Kaczyński unieważnił to zobowiązanie. On nas postawił na marginesie partii, doprowadził do tego, że zostaliśmy zawieszeni i że nie mogliśmy wziąć udziału w kongresie partyjnym. Odwoływanie się do tak niezwykle istotnych wartości jest całkowicie nieuzasadnione - tłumaczył Zalewski. Według Gosiewskiego, nikt jednak nikogo z partii nie wyrzucał.
Choć zarówno Zalewski i Ujazdowski, jak i Krzywicki deklarują, że nie zamierzają się zrzeszać, przychylnie o możliwości utworzenia koła poselskiego z ich udziałem wyrażał się Maciej Płażyński, który sam pozostaje posłem nierzeszonym. Płażyński - podobnie jak Longin Komołowski - choć startował z list PiS, to jednak nie zobowiązywał się do wejścia w skład klubu parlamentarnego PiS. Jak wyjaśniał, zrzeszenie się już w koło poselskie bardzo ułatwia pracę parlamentarną.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-12-14
Autor: wa