Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS nie jest prywatną instytucją

Treść

Z Pawłem Zalewskim, posłem PiS, rozmawia Jacek Dytkowski

Będzie Pan obecny na zbliżającym się kongresie PiS?
- Nie. Wynika to z faktu, że zostałem zawieszony w prawach członka partii przez prezesa, co oznacza również, że nie mam prawa uczestniczenia w kongresie.

Mimo wszystko ma Pan jakieś oczekiwania, że na kongresie dojdzie do dyskusji na temat sytuacji wewnętrznej PiS?
- To jest naturalne. Ja mam nadzieję, że do takiej dyskusji dojdzie dlatego, że kongres jest właściwym miejscem, aby dyskutować o sytuacji w partii i wyznaczać kierunek jej dążeń na przyszłość. To jest również kwestia wniosków z działań, które były podejmowane w ciągu ostatnich dwóch lat. Liczę na to, że będzie to dyskusja otwarta, nielimitowana czasem. Nie spodziewam się natomiast - jak również, z tego co wiem, panowie Ludwik Dorn i Kazimierz Ujazdowski - że przyszły kongres będzie w jakimś sensie przełomowy czy też zakwestionuje linię zaprezentowaną przez prezesa partii. Takich oczekiwań nigdy nie mieliśmy dlatego, że przemiany, które w moim przekonaniu są niezbędne w PiS, mogą zajść tylko w pewnej perspektywie czasu.

Co Pan sądzi o sposobie zarządzania PiS?
- Chciałbym mówić raczej w kategoriach postulatów, a nie oceny. Otóż Polsce potrzebna jest szeroka formacja centro-prawicowa, która byłaby atrakcyjna i znalazłaby wspólny mianownik dla osób zarówno o tradycjonalistycznym sposobie myślenia o polityce, jak też dla bardziej centrowego, wielkomiejskiego elektoratu. Takie partie na świecie funkcjonują. Taką siłą polityczną jest na przykład Partia Republikańska w Stanach Zjednoczonych. Ciągle istnieje szansa, by takie ugrupowanie w Polsce powstało. Niemniej musi być spełniony jeden warunek. Mianowicie każdy ze sposobów myślenia, każdy z nurtów prawicowych - a jest ich w Polsce wiele - powinien mieć możliwość wpływu na decyzje i politykę partii. Jest to warunek niezbędny do spełnienia przez PiS, aby taką formacją się stać.

Powodem zawieszenia Pana w prawach członka PiS było uzewnętrznianie przez Pana i pozostałych byłych wiceprezesów problemów wewnątrzpartyjnych...
- Jesteśmy bardzo wstrzemięźliwi w informowaniu o naszych postulatach. Niemniej partia nie jest instytucją o charakterze prywatnym, jest jedną z najważniejszych instytucji w systemie konstytucyjnym Polski. Stąd na przykład wynikał nasz obowiązek publicznej argumentacji z powodów, dla których zrezygnowaliśmy z funkcji wiceprezesów.

Prezes Kaczyński specjalnie skrócił czas trwania kongresu, by nie doszło do szerszej dyskusji nad zarządzaniem PiS?
- Muszę przede wszystkim powiedzieć, że jestem zdziwiony i rozczarowany decyzją Jarosława Kaczyńskiego o zawieszeniu nas w prawach członów partii, co uniemożliwia nam wzięcie udziału w kongresie. Oznacza to bowiem, że Jarosław Kaczyński mimo absolutnie niezagrożonej pozycji w partii nie chciał przyjąć wyzwania, jakim są poglądy inne od jego koncepcji. Trudno mi powiedzieć, co spowodowało skrócenie czasu trwania kongresu, mam jednak nadzieję, że zostaną na nim stworzone warunki do rzetelnej i otwartej dyskusji.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-04

Autor: wa