Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PiS: chcemy koalicji PO: nie padła żadna propozycja

Treść

Nocna koalicja PiS z LPR i Samoobroną nie dotrwała do rana. Jarosław Kaczyński mówi, że czas skończyć z "grą pozorów", jak nazywa rozmowy z PO
PiS: chcemy koalicji PO: nie padła żadna propozycja








Dziś musi się okazać, czy jest stabilna większość - te słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego wygłoszone w nocy z czwartku na piątek zdają się pokazywać kierunek rozwoju sytuacji na scenie politycznej. Większość się znalazła, ale PiS nie uznaje jej za stabilną. Adam Bielan mówi, że albo koalicja z PO, albo wybory, a Przemysław Gosiewski, że Platforma dostała w nocy z czwartku na piątek propozycję powrotu do rozmów koalicyjnych, którą odrzuciła. PO wyjaśnia, że chodziło tylko o handel stanowiskami. PiS odpowiada - to nie handel, tylko porozumienie. Nikt już nie rozumie, o co chodzi, ale wszyscy wiedzą, że chodzi o wybory. Czekają tylko na werdykt prezydenta.

Większość, która przegłosowała w Sejmie korzystne dla PiS rozwiązania (Rzecznik Praw Obywatelskich i senackie poprawki do ordynacji samorządowej) - to Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Nie zrobiły tego bezinteresownie - w zamian PiS poparł ich kandydatów do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Myliłby się jednak ten, kto uzna, że tak sprawne głosowanie jest naprawieniem "mechanizmu", który według słów Jarosława Kaczyńskiego popsuł się 29 grudnia ub.r., przyjmując tzw. becikowe-bis. Już rano, zamiast dogadania miejsca spotkania czterech partii w sprawie paktu stabilizacyjnego, liderów mniejszych partii spotkał zimny prysznic. Takimi słowami szef klubu PiS Przemysław Gosiewski określił sytuację, jaka zaistniała... w czasie głosowania nad budżetem.
- Wówczas tylko PSL zachowało się w pełni odpowiedzialnie - mówił w piątek rano w Sejmie Gosiewski. Ale ludowcy "nieodpowiedzialnie" zachowali się za to podczas ostatnich głosowań - nie poparli ani kandydatury Janusza Kochanowskiego na RPO, ani kandydatów LPR i Samoobrony do KRRiT. Dlaczego więc nikt z PiS nie miał w piątek pretensji do PSL?
- Ludowcy są ważnym elementem w układzie, który jako jedyny w tej chwili może nas uchronić przed koniecznością wyborów - tłumaczy nam polityk PiS. Na czym miałby polegać ten układ?
- Z Samoobrony odchodzi duża grupa posłów i przechodzi do PSL, nas zasila grupa posłów Platformy, i z LPR mamy większość, eliminując po drodze problem Andrzeja Leppera - wyjaśnia.
Problem w tym, że to już kolejny w ostatnich dniach plan PiS, który ma tę większość zapewniać, i równie wiarygodny jak wszystkie poprzednie.

Co odrzuciła Platforma?
Tym bardziej że rzecznik PiS Adam Bielan - osoba, o której każdy mówi, że jako jedyny może wiedzieć, co planuje Jarosław Kaczyński - powtarza: "albo koalicja z PO, albo wybory". Więc gdyby brać poważnie tę deklarację, to rzeczywiście wybory są pewne. Bo Gosiewski mówi, że odrzucenie nocnej oferty PiS nie oznacza "pogrzebania możliwości porozumienia z Platformą", choć stosunki między obiema partiami są napięte.
- PiS ciągle jest otwarte na koalicję - deklaruje Gosiewski.
- Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że bardzo poważne próby rozmów z PO w nocy były - wyjaśnia Jarosław Kaczyński.
- Nie padła żadna deklaracja, a na zaproponowany przez nas czas na rozmowy odpowiedzią był wściekły atak Platformy na sali - dodaje prezes PiS. Zdaniem Kaczyńskiego, dowodzi to tego, że PO pozorowała rozmowy, a zatem "nie ma już sensu do tego wracać".
- Platforma była gotowa do rządzenia tylko jako siła dominująca - kwituje Kaczyński.
Na piątkowej konferencji prasowej liderów PO Jan Rokita stwierdził, że oferta PiS-u dotyczyła jedynie "handlu".
- W rzeczywistości proponowano nam sprzedanie członka Krajowej Rady w zamian za kilka innych rzeczy - mówił.
- Jak to jest, że w pewnych konfiguracjach politycznych umawianie się, że "my poprzemy to, a w zamian wy poprzecie tamto", jest kompromisem mieszczącym się w demokracji, a w innych to handel i kupczenie - zastanawiał się wiceszef klubu PiS Tadeusz Cymański.
Gosiewski dodaje, że propozycja PiS zmierzała do tego, by "oba ugrupowania ogłosiły daleko idącą wolę przystąpienia do rozmów o koalicji". Platforma stanowczo zaprzecza. W kuluarach jej politycy zapewniają jednak: Kaczyńscy nie zmuszą nas do tego, byśmy publicznie powiedzieli, że kończymy rozmowy. A dziś wydaje się, że właśnie na to czeka PiS.

Pakt odłożony?
Skoro w piątek nie doszło nie tylko do podpisania, ale nawet do rozmów w kwestii paktu stabilizacyjnego, to znaczy, że ta propozycja wylądowała już w politycznym koszu? Jarosław Kaczyński twierdzi, że nie, że PiS "podejmuje różne próby rozmów". Ale oficjalnie nie rozmawia z nikim. Gosiewski wyjaśnia, że spotkanie w sprawie paktu musiało zostać odłożone, by przemyśleć "zimny prysznic, który spotkał PiS w trakcie głosowań nad budżetem".
- To, co się wydarzyło w tym tygodniu, nie nastraja optymistycznie, skoro Andrzej Lepper mówi, że w każdej chwili ten pakt można zerwać - dodaje Bielan.
Optymistą pozostaje oczywiście premier Kazimierz Marcinkiewicz.
- Ciągle jest szansa na znalezienie większości dla mojego rządu - powiedział w Krakowie. Jego zdaniem, rozstrzygnięcie jest kwestią najbliższych "10 lub 14 dni". Podobnie jak prezes Kaczyński mówi, że "w Sejmie wciąż toczą się rozmowy". Pewnie te, których istnieniu zaprzecza przewodniczący Gosiewski.
Pełni optymizmu są liderzy Samoobrony i LPR. W piątkowe południe ogłosili powołanie zespołów negocjacyjnych, które mają uzgadniać szczegóły wspólnego projektu, czyli Bloku Narodowo-Ludowego. Pytani o odwołane spotkanie w sprawie paktu, zachowują spokój.
- Na pewno PiS przygotowuje teraz poważniejszą ofertę - mówi Wojciech Wierzejski (LPR).
- Widać w przyszłym tygodniu podpisujemy umowę koalicyjną, a nie pakt - wtóruje mu Janusz Maksymiuk (Samoobrona).
- Jeśli prezes PiS chce poważnie rozmawiać z Samoobroną i LPR, poważnie traktuje dobro Polski i szanuje wyborców, to wyborów nie będzie, ale jeżeli zlekceważy wyborców i będzie chciał pełni władzy, to wybory będą - wyjaśnia Andrzej Lepper.
- Pakt jest potrzebny, musimy odejść od bieżących negocjacji i uzgodnić generalia, zasady, wokół jakiej większości premier Marcinkiewicz będzie prowadził politykę - dodaje prezes LPR Marek Kotlinowski, w którego opinii został on już "de facto zawarty" poprzez nocne głosowania.
Wszystko wskazuje na to, że kolejny weekend nie przyniesie żadnej odpowiedzi na pytanie "stabilizacja czy wybory". I praktycznie niewiedza jest jedynym stabilnym stanem w ciągu ostatnich kilkunastu dni.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-01-29

Autor: mj