Piotr Rostworowski OSB / EC: "Z życiem wewnętrznym jest podobnie jak z lotem rakiety startującej z ziemi. Najpierw trzeba pokonać olbrzymi opór przywiązania do siebie"
Treść
W starożytności chrześcijańskiej ludzie żyli liturgią. W niej zwracali się do Boga i poznawali Go z gorącością duszy. Potem przyszła teologia scholastyczna, wysuszająca. Jako następstwo tego przyszła reakcja: uczuciowość, egocentryzm, postawa, w której liczą się tylko moje przeżycia. Teraz trzeba wrócić do liturgii. Skończyła się już prosta, bezkrytyczna wiara… (Piotr Rostworowski OSB / EC)
Myśli zebrane
Cnoty moralne są konieczne, ale one wynikają z naszego związku z Bogiem.
Człowiek powinien żyć coraz więcej dogmatem, a coraz mniej samą tylko moralnością.
Trzeba żyć w życiu wewnętrznym zadaniowo, a nie doznaniowo.
Grzechem jest czuć się samym po Wcieleniu. Po to Chrystus zszedł na ziemię, żeby być z nami. Widać czasem, jak dusze się szarpią same, a nie myślą o tym, że jest z nimi Chrystus.
Nie lękajmy się tego i nie dziwmy się, że boimy się cierpienia. Pan Jezus i to wziął na siebie. Katolicyzm nie jest stoicyzmem, chodzi po prostu o wierność miłości.
Nie zajmować się innymi, bo to zajmowanie się wielu duszom zniszczyło życie wewnętrzne.
Nie przyglądać się swoim cierpieniom.
Troszczyć się nadmiernie o różne rzeczy jest zniewagą Boga.
Z życiem wewnętrznym jest podobnie jak z lotem rakiety startującej z ziemi. Najpierw trzeba pokonać olbrzymi opór przywiązania do siebie. Potem opór ten zmniejsza się, przyciąganie Słońca wzrasta. W pewnym momencie przyciągania Ziemi i Słońca zrównują się. Potem przeważa i wzrasta przyciąganie Słońca. Wtedy jest udział w Męce Chrystusa.
W posłuszeństwie może być ciężko, mogą być różnice charakterów. Wtedy trzeba przyjąć, że tak jest, iść dalej, szukać Boga, nie wikłać sobie życia wewnętrznego przez te rzeczy, iść na przełaj i nie umniejszać gotowości do posłuszeństwa.
W obecnych czasach skończyła się prosta, bezkrytyczna wiara. Ludzie teraz i w dziedzinie religijnej muszą wiedzieć dlaczego? – co? Dlatego konieczny jest powrót do liturgii, w której jest i poznanie Boga, i gorącość naszego uwielbienia.
Apostolstwo nie oparte na Bogu ma bardzo małą wartość. Widać czasem, jak się czyni w apostolstwie dużo hałasu, a z tego nic nie zostaje.
Z życiem modlitwy jest podobnie jak z człowiekiem patrzącym z pociągu na tory kolejowe. Na dużej stacji jest dużo torów równoległych. Dopóki pociąg stoi, liczba torów nie zmniejsza się. Gdy jedzie – liczba torów stopniowo się zmniejsza i droga upraszcza się do jednego toru.
Powołanie kontemplacyjne jest jak winnica – całe nastawione na owoc: najlepszy, najsłodszy. To jest jedyne zadanie duszy kontemplacyjnej – jeżeli go nie spełnia, jej życie nie nada się „ani do ziemi, ani do gnoju”. Z innych drzew, jeśli nie owocują, można jeszcze coś zrobić, ale materiał z uschłej winnej latorośli jest całkowicie bezużyteczny.
Bóg powołuje duszę z niewierności do świeżości pierwszej miłości! Wobec tej Jego inicjatywy cóż znaczą wszystkie nasze błądzenia?
Im człowiek bliższy Bogu, tym bliższy bliźnim. Podobnie jak promienie słońca, im bliższe słońca, tym bliższe siebie. Im ktoś bardziej korzeniami jest w Bogu, tym bliższy ludziom. Wtedy człowiek staje się płynny, nie nastawia kantów swojej wielkości, staje się bardziej miękki.
Wybrane myśli pochodzą z książki Wypatrując Jezusa. O autorze: Piotr Rostworowski OSB / EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. Był zawsze bliski mojemu sercu – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.
Źródło: ps-po.pl, 29 stycznia 2019
Autor: mj