Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłkarski Superpuchar Polski

Treść

Piłkarze Legii Warszawa niespodziewanie przegrali na własnym stadionie w meczu o Superpuchar Polski. Pogromcą mistrzów kraju okazał się zdobywca pucharu, czyli płocka Wisła, która wygrała 2:1.
Legia, opromieniona zwycięstwami w towarzyskich spotkaniach z czołowymi drużynami francuskimi, była zdecydowanym faworytem tej potyczki. Tymczasem już po 3 minutach gry ponad 8 tysięcy widzów przecierało oczy ze zdumienia. Oto bowiem goście przeprowadzili świetną akcję, bramkarz Łukasz Fabiański ratował się faulem we własnym polu karnym i sędzia Grzegorz Gilewski nie miał wątpliwości. Podyktował jedenastkę, po chwili wykorzystał już Paweł Magdoń. Gospodarze próbowali wyrównać, ale do końca pierwszej połowy gra zupełnie im się nie układała i nie zagrozili bramce rywali. A ci mogli nawet prowadzić wyżej, gdyby Patryk Rachwał wykorzystał świetną okazję.
Po przerwie Legia zaatakowała zdecydowanie. Tuż po wznowieniu gry dobrą szansę miał Roger Guerreiro, niedługo później Elton Brandao. W 48. min był już remis - strzelał Tomasz Kiełbowicz, piłka odbiła się od Marko Colakovica i całkowicie zmyliła Roberta Gubca. W 72. min warszawiacy powinni prowadzić: z najbliższej odległości strzelał Elton, wprost w Gubca, do piłki dopadł Michal Gottwald, ale również uderzył w bramkarza Wisły - futbolówka spadła pod nogi Aleksandra Vukovica, lecz ten przeniósł ją ponad poprzeczką. Jak się nie wykorzystuje takich okazji... to się przegrywa. Kilkadziesiąt sekund później Paweł Sobczak ładnym strzałem pokonał Fabiańskiego i sensacja stała się faktem. - W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi, w drugiej Legia miała więcej z gry, ale to my cieszymy się z sukcesu - skomentował trener Wisły, Josef Csaplar. Prowadzący Legię Dariusz Wdowczyk był na swych podopiecznych bardzo zły. - Do przerwy poruszaliśmy się w żółwim tempie, nie graliśmy nawet połowy tego, co we Francji. Przegraliśmy na własne życzenie - przyznał.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2006-07-24

Autor: wa