Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłkarska Liga Mistrzów

Treść

Czy dojdzie do pierwszego w historii angielskiego finału Ligi Mistrzów, czy też plany i nadzieję Wyspiarzy zburzy Barcelona? Odpowiedź na to pytanie poznamy dziś późnym wieczorem, gdy zakończy się pojedynek Manchesteru United z Katalończykami. Tydzień temu w Hiszpanii padł bezbramkowy remis. Mógł i powinien wygrać MU, ale nie potrafił wykorzystać tak idealnej szansy, jaką bez wątpienia jest rzut karny. Zawiódł Cristiano Ronaldo, który przez to wybiegnie na boisko podwójnie zmotywowany. Niesamowity Portugalczyk będzie chciał jednocześnie zaprzeczyć tezom, iż w meczach o wielką stawkę i z wielkimi rywalami nie prezentuje się na miarę talentu. Manchester wydaje się być faworytem (wygrał 11 ostatnich meczów na własnym stadionie w LM), ale "Barca" gra o przyszłość. Nie ma już szans na mistrzostwo Hiszpanii, na krajowym podwórku prezentuje się fatalnie, a posadę trenera Franka Rijkaarda uratować może jedynie triumf w LM. Inny rezultat zwiastować będzie trzęsienie ziemi, prócz szkoleniowca zespół opuścić mogą m.in. Samuel Eto'o i Thierry Henry. O głowę zagrają jutro także szkoleniowcy Chelsea Londyn (Avram Grant) i Liverpoolu (Rafael Benitez). Przegrany pracę straci, wygrany nadzieję zachowa. Po pierwszym meczu bliżej sukcesu są londyńczycy, którzy zremisowali na wyjeździe 1:1, a do tego uskrzydliło ich sobotnie ligowe zwycięstwo nad MU, dzięki któremu mają realne szanse na mistrzostwo Anglii. Do trzech razy sztuka - myślą też "The Blues", którzy świeżo mają w pamięci dwie półfinałowe porażki z liverpoolczykami w półfinałach LM. Teraz wreszcie mają wielkiego rywala wyeliminować. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-04-29

Autor: wa