Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłkarska Liga Mistrzów

Treść

Czy piłkarze Fenerbahce Stambuł obronią jednobramkową zaliczkę i wyeliminują słynną Chelsea Londyn w ćwierćfinale Ligi Mistrzów? Gdyby tak się stało, byłaby to supersensacja. W dwóch parach wszystko zdarzyć się może, w pozostałych sprawa zdaje się być rozstrzygnięta. Tydzień temu w Stambule gospodarze wygrali po dramatycznym meczu 2:1. Teraz jednak zdecydowanym faworytem będzie Chelsea, która nawet nie dopuszcza do siebie myśli o niepowodzeniu. - Wierzę w swój zespół, jestem pewny umiejętności piłkarzy. Musimy jednak zagrać w pełni skoncentrowani i zmobilizowani, z szacunkiem dla rywala - mówi prowadzący "The Blues" Avram Grant. Londyńczycy w dziesięciu ostatnich meczach na własnym stadionie nie przegrali i stracili tylko trzy bramki. Z kolei Turcy na wyjazdach ulegli w 11 z 16 spotkań. Liczby mówią wiele, ale jeśli gości nie zmoże presja - możemy być świadkami ciekawego widowiska. - Nie przestraszymy się - deklaruje trener Fenerbahce, słynny Zico. Na pewno porywający bój stoczą Liverpool z Arsenalem Londyn. Obie drużyny w ciągu ostatniego tygodnia grały już dwa razy (w LM i Premier League) i za każdym razem padł remis 1:1. Jak będzie teraz? - Na pewno nie zagramy na 0:0. Wiem, na co nas stać i liczę na zwycięstwo - mówi szkoleniowiec "The Reds" Rafael Benitez. Goście nie są tego tacy pewni. - Liverpool koncentruje się głównie na obronie, skupiając się na kontratakach. Nam taka filozofia nie odpowiada, jak zwykle spróbujemy przejąć inicjatywę od samego początku - przyznaje Hiszpan Cesc Fabregas, rozgrywający "Kanonierów". W ostatnich dwóch spotkaniach defensywa Liverpoolu spisywała się bez zarzutu, podopieczni Arsene'a Wengera mieli sporo problemów z jej sforsowaniem. Czy teraz Benitez zdecyduje się na bardziej ofensywny wariant, ryzykując rozluźnienie szyków obronnych? Chyba nie. O ile dzisiejsze mecze niosą ze sobą sporo niewiadomych, o tyle przed jutrzejszymi wiele (jeśli nie wszystko) zdaje się być jasne. Manchester United przed tygodniem pokonał na wyjeździe Romę 2:0 i u siebie tej zaliczki nie straci i to nie tylko dlatego, że jeszcze nigdy w historii LM nie przegrał na Old Trafford różnicą dwóch bramek. Dziś MU jest najlepszym zespołem w Europie i ma w składzie najlepszego piłkarza świata, Portugalczyka Cristiano Ronaldo. Pewna swego jest także Barcelona. Choć nękają ją problemy, z powodu kontuzji nie zagra niesforny Ronaldinho (wiele na to wskazuje, że leczyć się będzie do końca sezonu, a latem zmieni klub - być może na Milan), to Katalończycy po zwycięstwie 1:0 w Gelsenkirchen mają wszelkie atuty w ręku. Schalke nie powinno im zagrozić, choć z drugiej strony "Barca" w tym sezonie notowała już nieco wpadek... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-04-08

Autor: wa