Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłkarska Liga Mistrzów

Treść

Czy odpadnięcie Barcelony mogło nie być najważniejszym wydarzeniem 1/8 finału Ligi Mistrzów? Mogło, ale postarali się o to piłkarze Valencii i Interu Mediolan, którzy pomylili zieloną murawę z bokserskim ringiem.

O tym, że w Valencii może być ostro i gorąco, było wiadomo od dawna. Obie drużyny mają bowiem spore aspiracje, bardzo chciały awansować do kolejnej rundy. Udało się to Hiszpanom, którzy wywalczyli zwycięski bezbramkowy remis. Być może jednak ich radość okaże się przedwczesna. Wszystko przez haniebne wydarzenia, jakie miały miejsce na boisku tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Rozpoczął rezerwowy Valencii, David Navarro, który uderzył pomocnika Interu Nicolasa Burdisso i złamał mu nos. Po chwili bili się już niemal wszyscy piłkarze, działacze, trenerzy i oficjele. Niczym w szaleńczym amoku zawodnicy gonili się nawzajem, chcąc wymierzać "karzące" ciosy. Wyglądało to strasznie i komicznie zarazem. Później przeniosło się do szatni, gdzie "dojrzali" mężczyźni kontynuowali swoje zabawy. Uczestników bulwersujących zajść musiała rozdzielać policja.
Co dalej? Wczoraj UEFA wszczęła postępowanie dyscyplinarne. Teoretycznie obie drużyny powinny zostać nawet na długo wykluczone z międzynarodowych rozgrywek, bo zaprezentowały spektakl niegodny i haniebny. UEFA jednak lubi bogatych i zwykle ich nie krzywdzi. Możemy zatem spodziewać się kar dla Navarro...
W LM nie ma już Barcelony. Obrońca tytułu wygrał co prawda w Liverpoolu 1:0, ale to było zbyt mało. Sensacja stała się faktem.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2007-03-08

Autor: wa