PIG blokuje rozwój polskiej geologii
Treść
Z prof. zw. dr. hab. Mariuszem Orionem Jędryskiem, byłym głównym geologiem kraju, rozmawia Zenon Baranowski
Jak się Pan odniesie do zarzutów "Dziennika"?
- Zawarte w tym artykule stwierdzenie, że ja szukam jakiś ekspertów, że dzwonię, jest zupełną bzdurą. Nawet nie warto interweniować czy upominać się o sprostowanie. Wypowiada się tam pan, który chyba nigdy nie zajmował się geotermią. Inny pan, który się tym nieco zajmował (choć kariery naukowej raczej nie zrobił), nie miał wcześniej uwag - był na to czas, bo sprawa udzielenia koncesji to początek 2006 roku, a jako człowiek pracujący w PIG powinien zwrócić na to uwagę, jeśli miał wątpliwości i czuł się fachowcem.
Czyli są to eksperci na zasadzie, że jak istnieje potrzeba, to się zawsze jakiś znajdzie?
- Tak to oceniam - jeśli chce się uderzyć, to kij się znajdzie. Generalnie zawarte tam stwierdzenia uznaję za krzywdzące. Uważam, że jest to zemsta części Państwowego Instytutu Geologicznego za to, iż chciałem na jego bazie utworzyć służbę geologiczną, tak aby wyeliminować patologiczną sytuację, kiedy PIG jest jednocześnie zleceniobiorcą i zleceniodawcą, pełni funkcję służby, ale nią nie jest. Mając łatwy dostęp do środków finansowych państwowych zasobów archiwum geologicznego i wiele innych przywilejów, na rynku prac geologicznych był i jest niemal monopolistą - to krzywi i krzywdzi gospodarkę Polski w tym zakresie, pozostawiając na przegranym firmy geologiczne, uczelnie, Polską Akademię Nauk czy inne jednostki badawczo-rozwojowe. Nie pozwala to rozwinąć się polskiej geologii. Kontroli w tym zakresie niemal nie ma. W PIG pracuje około 750 osób, z których wiele to wybitni fachowcy i naukowcy, ale patologiczny system finansowania i rozliczeń każe utrzymywać status quo. Obniża to możliwości pracy tych wybitnych jednostek. Nasza geologia jest w tragicznym stanie. Gorszym niż służba zdrowia - bo przychodnie czy szpitale są, ale Polska nie ma w ogóle służby geologicznej - pod tym względem jesteśmy jedynym krajem w Europie. Poza tym w ponad połowie powiatów nie ma geologów - a prawo tego wymaga, bo na poziomie powiatów muszą być gospodarze zasobów. Mamy nielegalną eksploatację na niespotykaną skalę, na której państwo traci może około 1 mld zł rocznie i są fatalne skutki środowiskowe. A gdzie problematyka składowania dwutlenku węgla w strukturach geologicznych, problem geotermii - tym powinna się zająć służba geologiczna. Odsyłam do "Przeglądu Geologicznego" z października 2007 r., gdzie opublikowany jest mój list w tej sprawie (http://www.pgi.gov.pl/images/stories/przeglad/pg_2007_10_03.pdf).
Jeżeli chodzi o geotermię, to czy możemy bez odwiertów próbnych ocenić wszystkie parametry geologiczne?
- Dużo można powiedzieć, jeśli chodzi o spodziewaną temperaturę, ocenić strumień cieplny, ale nie można niczego pewnego powiedzieć o parametrach, które pozwolą na dobre rozpoznanie geologiczne i hydrogeologiczne z punktu widzenia możliwości eksploatacji. Nie można tego stwierdzić, dopóki nie wykona się odwiertu. Zresztą każda głębokość ma swój rozkład temperatur. Znowu odsyłam do "Przeglądu Geologicznego", tym razem z grudnia, gdzie jest zamieszczony wywiad ze mną z załączoną niezmanipulowaną mapką rozkładu temperatur dla głębokości 3000 m, tj. takiej, na jaką ma być robiony odwiert w Toruniu (http://www.pgi.gov.pl/images/stories/przeglad/pg_2007_12_02_03.pdf).
W przypadku Torunia ma to być odwiert badawczy, a dopiero potem ewentualna eksploatacja...
- Jeśli parametry będą pozytywne, to później może nastąpić eksploatacja. Ponieważ prawdopodobieństwo, że w tym przypadku odwiert będzie pozytywny, było dość duże, w związku z tym warto było robić taki odwiert, który by się nadał na przekształcenie w odwiert eksploatacyjny. Generalnie, koncentrując się na geotermii, warto wiercić w strefie od Szczecina i Koszalina po Rzeszów (strefa T-T). W tej strefie jest także Toruń. Niestety, geotermia w Polsce ma wielkie problemy. Zakłady tego typu upadają lub ledwo wiążą koniec z końcem. Jeśli chcemy to zmienić, to uważam, że należy wspomagać takie badania. Obniżenie z mojej inicjatywy opłaty eksploatacyjnej czy za informację geologiczną na cele geotermii było udaną próbą wspomożenia. Dotacje przyznane wcześniej każdemu z tych przedsięwzięć nie budziły jednak żadnych emocji - były niemal przemilczane w mediach. Warto przyjrzeć się geotermii i w ogóle finansowaniu badań i dokumentowania wód podziemnych w Polsce w ujęciu dziesięcioleci, a przynajmniej temu, co zrobiono w ostatnich np. piętnastu latach.
Dlatego pozytywnie opiniował Pan wniosek Fundacji i przyznał Pan koncesję?
- Koncesję przyznano w 2006 roku - potem były tylko korekty niemające wpływu na lokalizację otworu. Było pytanie skierowane do mnie z Narodowego Funduszu, czy ma to sens merytoryczny, i odpowiedziałem, że tak. Wszędzie w strefie T-T takie odwierty mają sens. Koncesję rzeczywiście przyznałem ja, ale w oparciu o opinię ekspertów i opinię ówczesnego dyrektora Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych. Może się o nią ubiegać każdy, kto ma prawo do gruntu, na którym chce wykonywać poszukiwania geologiczne czy prowadzić eksploatację. Nie oceniałem strony finansowej ani technologicznej przedmiotu dotacji. Tego dokonał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska w oparciu o własne ekspertyzy. Okolice Torunia, jeśli chodzi o geotermię, są dość anomalne, a rozpoznanie nie było najlepsze z punktu widzenia szeroko pojętych parametrów geologicznych. Jeśli Polska ma się wywiązać z zobowiązań w sprawie udziału odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym, to każdą inicjatywę związaną z geotermią trzeba wspierać. Proszę zapytać w Pyrzycach, Stargardzie Szczecińskim czy Zakopanem, czy nie interesowałem się wspomaganiem geotermii i czy w swojej działalności nie uzyskali dotacji związanej przynajmniej z pierwszym odwiertem badawczym.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-22
Autor: wa