Pierwsze ofiary promieniowania?
Treść
Zmarło 14 pacjentów ewakuowanych z rejonu elektrowni atomowej Fukushima I, gdzie w ostatnich dniach doszło do kilku wybuchów i wzrostu promieniowania radioaktywnego. Jak informują miejscowe władze, osoby te zmarły po przeniesieniu ich ze szpitala do ośrodka, gdzie ewakuowani są mieszkańcy zagrożonej skażeniem strefy. Tymczasem japońskie wojsko w dalszym ciągu walczy z przegrzewającymi się reaktorami jądrowymi, polewając je wodą pod wysokim ciśnieniem. Operator elektrowni - firma TEPCO - podał jednak, że po rozpoczęciu operacji promieniowanie znów wzrosło i wykazuje obecnie najwyższy poziom.
Władze prefektury Fukushima podały, że dwie spośród 100 ewakuowanych ze strefy zagrożenia osób zmarły w czasie transportu, a 12 już w ośrodku ewakuacyjnym zorganizowanym w sali gimnastycznej. - Czujemy się bardzo bezradni i bardzo nam ich żal - ubolewał przedstawiciel miejscowych władz, podkreślając, że warunki w sali gimnastycznej są straszne. - Nie ma bieżącej wody, nie ma lekarstw, jest bardzo mało jedzenia. Po prostu nie dysponowaliśmy odpowiednimi środkami, żeby zapewnić im dobrą opiekę - dodał. W związku z dramatycznymi warunkami pozostali pacjenci zostali wczoraj rano - jak poinformowała PAP - przeniesieni do innych szpitali.
Tymczasem jak podała wczoraj japońska telewizja NHK, oficjalna liczba ofiar śmiertelnych ubiegłotygodniowego trzęsienia ziemi i spowodowanej przez nie fali tsunami wzrosła już do 5198 osób. Według tego medium, za zaginione uznaje się obecnie około 9 tys. osób. Ratownicy dodają, że z godziny na godzinę maleją jednak szanse na odnalezienie w gruzach żywych. Każdego też dnia morze wyrzuca na brzeg kolejne ciała, porwane w miniony piątek przez olbrzymią falę tsunami.
Jak podkreśla agencja Associated Press, w bardzo trudnej sytuacji są także ci, którzy ocaleli i potrzebują pomocy medycznej, ponieważ w szpitalach występują braki w dostawach energii elektrycznej, wody i nie ma w nich dostatecznej ilości podstawowych leków. Francja jest gotowa przyjąć Japończyków, którzy wymagają leczenia po napromieniowaniu, a którym Japonia nie jest w stanie zapewnić takiej opieki - zadeklarował minister spraw wewnętrznych Claude Guéant na antenie radia Europe 1. Podkreślił, że Francja ma wyspecjalizowane w tym szpitale. Poinformował też o przeniesieniu wysłanej do Japonii francuskiej ekipy ratowniczej w bardziej bezpieczne miejsce, oddalone 300 km od skażonej strefy. Pytany o kontynuowanie planu rozwoju energii atomowej, stwierdził, że "nie ma innego wyboru". Tej opinii nie podziela wielu francuskich ekspertów. Według nich, ograniczenie zużycia prądu poprzez likwidację reklam świetlnych, wprowadzenie na rynek mniej energochłonnego sprzętu AGD i rozwój energii odnawialnej pozwoliłoby Francji w ciągu 40 lat zrezygnować z atomu. Równocześnie Francuzi wysłali do Japonii pierwsze transporty z pomocą materialną, w tym 95 ton boru, maski i kombinezony.
Reaktory coraz bardziej niebezpieczne
Wycofywanie się ekip ratowniczych z najbliższego otoczenia elektrowni jest coraz bardziej uzasadnione w związku ze zwiększającym się poziomem promieniowania radioaktywnego. Jak informuje bowiem operator elektrowni atomowej Fukushima I w Japonii - firma TEPCO - reaktor nr 3 wykazuje obecnie najwyższy poziom promieniowania. Zachodzi więc obawa, że mogła się z niego wydostać para radioaktywna.
Z katastrofalnymi skutkami walczy nieprzerwanie japońskie wojsko. Jak informuje agencja Kyodo, sześć wojskowych armatek wodnych zaczęło wczoraj polewać wodą pod wysokim ciśnieniem przegrzewający się reaktor nr 3, którego paliwo zawiera pluton. W nocy dwa śmigłowce zrzuciły też na niego tony wody morskiej. Wcześniej ta akcja nie była możliwa ze względu na podwyższone promieniowanie. Operator elektrowni - firma TEPCO - podał jednak, że po rozpoczęciu operacji poziom promieniowania ponownie wzrósł. Obecnie do elektrowni transportowane są także pompy amerykańskiego wojska. Chłodzenie reaktorów nr 3 i 4 to - zdaniem rzecznika japońskiego rządu Yukio Edano - priorytet, m.in. dlatego że dachy w tych budynkach są częściowo zniszczone i nie mogą ograniczać wycieków radioaktywnych.
Tymczasem rząd Chin zażądał, by Japonia dokładnie i szybko informowała świat o rozwoju sytuacji w uszkodzonej w wyniku silnego trzęsienia ziemi elektrowni atomowej Fukushima I. - Świat zwraca baczną uwagę na wyciek nuklearny w Japonii i Japonia wprowadza nadzwyczajne środki, by sobie z tym poradzić. Mamy nadzieję, że Japonia poda światu szczegóły w sposób punktualny i dokładny - podkreśliła rzecznik chińskiego MSZ Jiang Yu. Jak zauważyła Agencja Reutera, japońskie media krytykowały rząd za sposób postępowania w obliczu katastrofy, a operatora elektrowni - firmę Tokyo Electric Power - za zbyt skąpe informowanie o wypadku. Chiny i inne sąsiednie kraje zaczęły więc ściślej kontrolować poziom promieniowania. Dotychczas w Chinach nie odnotowano jego wzrostu.
Marta Ziarnik
Współpraca FLC
Nasz Dziennik 2011-03-18
Autor: jc