Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pierwsza eutanazja w stanie Waszyngton

Treść

Chora na raka trzustki 66-letnia Linda Fleming była pierwszą osobą w stanie Waszyngton, którą poddano legalnej eutanazji - informuje dziennik "New York Times". Kobieta zmarła w czwartek wieczorem po zażyciu przepisanej jej przez lekarza śmiertelnej dawki trucizny. Eutanazję zalegalizowano w tym stanie w referendum w listopadzie 2008 roku stosunkiem głosów 58 proc. do 42 proc., a nowe prawo weszło w życie w marcu tego roku.

66-letnia Linda Fleming była pierwszą osobą, którą uśmiercono na podstawie przyjętej w listopadzie 2008 roku ustawy pozwalającej lekarzom ze stanu Waszyngton na przeprowadzanie eutanazji na życzenie. U Lindy Fleming zdiagnozowano miesiąc temu raka trzustki będącego w czwartym stadium rozwoju. Lekarze powiedzieli wówczas pacjentce, że jest w stanie "aktywnego umierania" - napisał "New York Times". - Jestem bardzo uduchowioną osobą i było dla mnie bardzo ważne, aby być świadomą, mieć jasny sposób myślenia i być przygotowaną na nadchodzącą śmierć. Bardzo silne środki przeciwbólowe uniemożliwiają zachowanie jasnego stanu umysłu, który chciałam zachować w chwili mojej śmierci - powiedziała w rozmowie z dziennikiem Linda Fleming, uzasadniając swoją decyzję o poddaniu się eutanazji.
Waszyngton jest drugim po Oregonie stanem, w którym zalegalizowano eutanazję na życzenie. Wprowadzenia takiego zapisu domagało się m.in. lobby prawnicze. W listopadowym referendum za takim rozwiązaniem opowiedziało się aż 58 proc. głosujących, przeciw było 42 procent. W obu stanach istnieje możliwość eutanazji na życzenie wśród osób nieuleczalnie chorych, które ukończyły 18. rok życia i są w pełni świadome przy podejmowaniu tej decyzji. Od 2008 roku w Oregonie decyzję taką podjęło 401 osób. Kilka innych, które otrzymały receptę od lekarza, ostatecznie z niej nie skorzystało. A ponieważ nowe prawo weszło w Waszyngtonie w życie dopiero w marcu, sześć wcześniejszych recept lekarskich na środki uśmiercające odrzucono.
Krytycy nowej ustawy obawiają się, że dzięki niej lekarze będą wystawiać recepty osobom chorym i samotnym, których po prostu nie jest stać na leczenie, lub którym grozi niepełnosprawność, a nie chcą być obciążeniem dla swoich rodzin. Słuszność tej tezy można potwierdzić na przykładzie pani Fleming, która była rozwódką, a w 2007 roku ogłosiła bankructwo. Robb Miller - dyrektor waszyngtońskiej organizacji Współczucie i Wybór, która lobbowała za wprowadzeniem ustawy zezwalającej na eutanazję, podkreślił w rozmowie z "New York Times", że były mąż i dwoje dzieci pani Fleming "byli zaangażowani i wspierali jej wybór".
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2009-05-28

Autor: wa