Piękna jesień Lecha
Treść
Pokonując Feyenoord Rotterdam i awansując do kolejnej rundy Pucharu UEFA, piłkarze Lecha Poznań zapisali nowy rozdział historii nie tylko swojej, ale i całego polskiego futbolu. Jako pierwsi przebrnęli fazę grupową tych rozgrywek, a co najważniejsze, całkowicie na to zasłużyli. W ich sukcesie nie było przypadku. Aby być pewnymi swego, poznaniacy musieli w środowy wieczór wygrać w Rotterdamie różnicą co najmniej dwóch bramek. Zwyciężyli niżej, 1:0, ale w równolegle rozgrywanym spotkaniu między Deportivo La Coruna - AS Nancy padł identyczny wynik (dla Hiszpanów), czyli korzystny, wymarzony. "Kolejorz" swój cel osiągnął. Pojechał do Holandii po pełną pulę, wyszedł na boisku pewny swego, świadomy swej wartości. Pewnie znajdujący się w kryzysie rywale nie mogli (albo i nie chcieli) wystawić najsilniejszego składu, z różnych przyczyn nie zagrali na miarę swych możliwości, bez pasji, determinacji, ale bądźmy szczerzy - co z tego? Chwała lechitom, iż słabość gospodarzy potrafili wykorzystać, iż żadnego wrażenia nie wywarła na nich przebrzmiała marka "Feyenoord". Ileż to razy w przeszłości polskie drużyny nie potrafiły wykorzystywać swoich szans, nie stawiały kropki nad "i", przegrywały w pojedynkach z zespołami dołującymi, borykającymi się z ogromnymi problemami. Najlepszym przykładem niech będzie Wisła Kraków, która w obecnym sezonie poległa w boju z mizernym, groźnym tylko z nazwy Tottenhamem Londyn. Lech tymczasem nie zawiódł. Szczególnie w pierwszej połowie zagrał dobrze, chwilami bardzo dobrze, zdominował boiskowe wydarzenia, stworzył sobie mnóstwo sytuacji, z których jedną wykorzystał Ivan Djurdjević. W drugiej połowie było już gorzej, na szczęście nie na tyle, by gospodarze potrafili coś zmienić. - To piękna gwiazdka dla nas, piłkarzy, i całego klubu. Ogromnie się cieszę ze zwycięstwa, moi młodzi podopieczni na ten sukces zasłużyli. Awansowaliśmy do kolejnej rundy Pucharu UEFA, wcześniej zakończyliśmy ligę na pozycji lidera. Czego więcej wymagać? W drugiej połowie faktycznie zagraliśmy ostrożniej, podświadomie obawialiśmy się kontrataków przeciwnika. Ostatni mecz rozegraliśmy kilkanaście dni temu, dłuższa niż zazwyczaj przerwy była widoczna w naszych poczynaniach, z tego powodu zabrakło nam nieco harmonii, w końcówce widoczne też było zmęczenie. Nie ma co ukrywać, rozegraliśmy wiele spotkań kilkunastoma zawodnikami, mieli prawo odczuwać trudy rundy - przyznał Franciszek Smuda. Trener "Kolejorza" nie chciał zdradzić, jakiego rywala najchętniej spotkałby w kolejnej rundzie, wychodząc z założenia, iż jego podopieczni powinni być w stanie poradzić sobie za każdym. Poznaniacy z każdym meczem zyskiwali doświadczenie, pewność siebie, która przekładała się na boiskowe poczynania. Remisy z Nancy i Deportivo, minimalna porażka z CSKA Moskwa i wreszcie wygrana z Feyenoordem zaowocowały awansem i ambitnymi planami na przyszłość. Smuda wie, że Lech ma potencjał, ale musi zostać wzmocniony, by zajść jeszcze dalej. Włodarze klubu już złożyli deklarację, iż zimą żaden czołowy zawodnik drużyny nie opuści, a przynajmniej dwóch-trzech klasowych graczy do niej trafi. Wszystko to pozwala wiosny oczekiwać z optymizmem. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-12-19
Autor: wa