Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piątek z Chestertonem (296)

Treść

Bardzo niewielu jest na świecie uczonych, za to wszyscy jesteśmy nader mądrzy. (...) Bywa jednak i tak, że ktoś, kto z pewnością przeczytał więcej książek niż my, niewiele z nich pojął. Kiedy mamy prawo dojść do takiego wniosku? (...) Myślę, że powinniśmy przestać wierzyć naukowcom, choćby nawet olśniewali erudycją, jeśli ich tok myślenia gwałci oczywiste zasady rozumu. (...)

Załóżmy, że w rozmowie ze mną ktoś oznajmi: "Wiem dużo więcej niż pan o teatrze i dramacie ateńskim". Odpowiem na to: "Ależ oczywiście. Trudno by wiedzieć mniej". Następnie ów uczony spróbuje mnie oświecać, mówiąc: "Eurypides zostawił dziesięć dramatów, a Sofokles cztery, czyli obaj razem zostawili siedemnaście". Sądzę, że w tym punkcie mam prawo mu przerwać i powiedzieć: "Nie wątpię, że jest pan szalenie uczonym człowiekiem, ale ponieważ ewidentnie nie umie pan liczyć, nie jestem pewien, czy umie pan w ogóle cokolwiek". (...) Jest to prosta zasada, która łatwo znajdzie zastosowanie w codziennym życiu.
Bardzo dobry przykład znalazłem w codziennej gazecie, opisującej debatę między podstarzałym duchownym anglikańskim a młodym naukowcem na temat niezgodności geologii z Księgą Genesis. (...) Sam przedmiot ich rozmowy wydaje się mało ciekawy. Co do mnie, uważam, że nie należy wierzyć dosłownie w Księgę Genesis, a jeszcze mniej należy wierzyć w geologię, która bez porównania częściej zmienia zdanie. (...) Duchowny cytował Haeckla, bo w takich dysputach duchowni zawsze odwołują się do autorytetu nauki, zaś ateiści do autorytetu Pisma Świętego. Haeckel miał podobno powiedzieć, że hebrajska baśń o stworzeniu świata jest dużo subtelniejsza i bardziej wzniosła niż pierwotna babilońska opowieść, z której wersja hebrajska jakoby się wyłoniła. Na to młody naukowiec odparł (zgodnie z relacją w gazecie): "Jako zwolennik ewolucji, uważam za oczywiste, że późniejsza wersja jest subtelniejsza i bardziej wzniosła od pierwotnej". (...)
Nic kompletnie nie wiem o tej pierwotnej opowieści. Nigdy nie miałem babilońskiej niani, więc nie znam żadnych babilońskich bajek. Gdyby ów naukowiec stwierdził, że to właśnie babilońska wersja była lepsza, że wersja ta zawierała już odkrycie radu, przepowiednię rewolucji francuskiej, zestaw symfonii lepszych od Beethovena i krzykliwy babiloński plakat domagający się równouprawnienia kobiet, i tak nie byłbym w stanie dowieść, że to nieprawda. (...) Ale rozumiem znaczenie użytych słów. (...) Teoria ewolucji zakłada, że cała olbrzymia różnorodność gatunków powstała w drodze powolnego procesu pod naciskiem zewnętrznych okoliczności lub jakichś sił wewnętrznych; że szyje stopniowo robiły się krótsze albo nosy dłuższe, ponieważ taka była potrzeba. (...) Teoria ta wcale nie twierdzi, że, generalnie biorąc, wszystko zmierza ku lepszemu. Lecz nawet gdyby tak twierdziła, jaki normalny człowiek uznałby, że coś, co jest po prostu następne, obowiązkowo musi być lepsze? (...)
Wyobraźmy sobie, że ktoś mówi: "Jako zwolennik ewolucji, uważam za oczywiste, że ostatnie dziecko urodzone w tym roku będzie najzdrowsze i najładniejsze". Wysłalibyśmy takiego mędrca do domu wariatów. (...) Gdyby pierwszorzędny historyk, specjalista od dziejów hebrajskich, powiedział, że synowie Salomona byli mądrzejsi od ojca, uznałbym to za fakt, wiedząc, że historyk jest mądrzejszy ode mnie. Lecz gdyby powiedział, że synowie są zawsze mądrzejsi od ojców, wówczas, grzecznie i po cichu, doszedłbym do wniosku, że jeśli chodzi o mądrość, on sam raczej nie jest autorytetem.
tłumaczenie - Jaga Rydzewska

Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju, który ukazał się w "The Illustrated London News" w dniu 31.10.1908 r. (data wydania w USA).
"Nasz Dziennik" 2007-12-07

Autor: wa