Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piątek z Chestertonem (289)

Treść

Spory nagłówek w gazecie oznajmił dzisiaj, podkreślając tę wiadomość pełnymi zdumienia wykrzyknikami, że pewien niedobry sąd wydał skandaliczny wyrok. Sąd orzekł bowiem, że uliczni grajkowie nie dopuszczają się żebractwa. Dziennikarz, komentujący ten wyrok, zauważył z goryczą, że uliczny grajek może odtąd machać nam przed nosem kapeluszem, domagając się naszych pieniędzy, a my i tak nie możemy nazwać go żebrakiem. (...)

Jak dla mnie, najdziwniejsze w całej sprawie jest szczere oburzenie dziennikarza. Nie przyszło mu nawet do głowy, że uliczny grajek nie został przez sąd uznany za żebraka, ponieważ nim nie jest. Oczywiście, grajkowie mogą być irytujący i natrętni tak samo jak żebracy, (...) ale z samej definicji żebrania wynika, że nie są żebrakami. Nie można nazywać żebrakiem kogoś, kto oferuje nam coś w zamian za pieniądze, zwłaszcza jeśli jest to coś, co wiele osób lubi i chętnie nabywa. Dziewczyna, która śpiewa na ulicy, nie jest żebraczką bardziej niż słynna śpiewaczka operowa, aczkolwiek metoda (i skala) jej zarobkowania różni się dość znacząco. Jeśli uznamy ją za żebraczkę, to każdy, kto usiłuje nam coś sprzedać, w sklepie czy na ulicy, też musiałby zostać uznany za żebraka, bo też pragnie, abyśmy otworzyli portfel. Właściciel straganu chce, abyśmy zostawili mu część naszych pieniędzy; i dokładnie tego samego pragnie Uniwersalny Kosmiczny Supermarket S.A. Jedyna różnica między handlowcem a żebrakiem polega na tym, że żebrak nie ma nic, co mógłby nam sprzedać.
A teraz powinniśmy zadać sobi
e pytanie, o co tak naprawdę chodziło dziennikarzowi, który napisał ten szalenie nielogiczny komentarz. (...) Otóż, w gruncie rzeczy chciał on powiedzieć, że byłoby nader wygodne, gdyby przepisy karzące za żebractwo zostały rozciągnięte na innych ludzi, którzy wprawdzie nie są żebrakami, ale są równie jak żebracy uciążliwi. Innymi słowy, chce rozciągnąć istniejące prawo na inne cele niż te, którym prawo miało służyć. (...) Tymczasem byłoby dużo sensowniej, gdybyśmy mieli prawa logiczne, a nie elastyczne. Jeśli uliczni grajkowie są uciążliwi, karzmy ich za uciążliwość, a nie za coś, czego nie robią. (...)
Nasze przepisy dotyczące żebractwa są zresztą pogańskie i nieludzkie. Z moralnego punktu widzenia niedopuszczalne jest karanie ludzi za to tylko, że proszą innych ludzi o pomoc. (...) Nie karzemy człowieka, jeśli woła o pomoc, bo tonie; czemu więc karać kogoś, kto woła o pomoc, bo głoduje?
tłumaczenie - Jaga Rydzewska

Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "Street Cries and Stetching the Law" ze zbioru "Fancies versus Fads".
"Nasz Dziennik" 2007-08-24

Autor: wa