Piątek z Chestertonem (283)
Treść
Spotkałem kiedyś człowieka, który nie wierzył w bajki. Nie wierzył w bajkowe wydarzenia - na przykład w dynię, która zmienia się w karocę - i podobnie jak inni ludzie, którzy twierdzą, że cudów nie ma, nie potrafił tej niewiary racjonalnie uzasadnić.
Spróbował praw natury, ale wycofał się jak niepyszny. Potem stwierdził, że zgodnie z codziennym doświadczeniem dynie są niezmienne i wszyscy zakładamy, że ich dyniowatość będzie trwać bez końca. Wskazałem mu jednak, że (...) coś, co zdarza się wyjątkowo rzadko, z natury swojej nie jest wkalkulowane w nasze założenia, plany i oczekiwania, obojętne czy chodzi o cud, czy o cokolwiek innego. (...) Nie opieram mej dziennikarskiej pracy na założeniu, że redaktor naczelny jest elfem, ale nie zakładam też, że jest rosyjskim szpiegiem lub zaginionym dziedzicem Świętego Cesarstwa Rzymskiego. (...) Nawet gdybym na własne oczy ujrzał, jak dynia zamienia się w samochód marki Packard, wcale bym nie zakładał, że zdarzy się to jeszcze raz. Nie inwestowałbym w dynie w nadziei, że zostanę potentatem przemysłu samochodowego. (...)
Tak się złożyło, że ów osobnik, który nie wierzył w bajki, wszedł do mojego pokoju właśnie w chwili, kiedy skończyłem przeglądać cały stos ambitnych powieści nowoczesnych. (...) Jakkolwiek może się to wydać dziwne, nieco mnie one znużyły, toteż kiedy zobaczyłem, że obok na stoliku leżą "Baśnie" braci Grimm, wydałem okrzyk nieprzystojnej radości. Nareszcie, nareszcie jakaś książka, gdzie człowiek znajdzie szczyptę zdrowego rozsądku! Otworzyłem ją, wzrok mój padł na wspaniały tytuł: "Babcia smoka" (...) i w tym momencie ujrzałem owego osobnika, stojącego w progu pokoju.
Wysłuchałem w miarę grzecznie jego opinii na temat społeczeństwa, gdy jednak mimochodem napomknął, że nie wierzy w bajki, nie zdołałem już opanować gniewu. "Człowieku! - zawołałem - A kimże ty jesteś, żeby nie wierzyć w bajki? (...) Spójrz na te proste, pospolite, praktyczne słowa: 'Babcia smoka'. To jest w porządku; to jest absolutnie, skrajnie racjonalne. Jeśli istniał smok, musiał mieć babcię. Ale ty - ty nie masz babci! Gdybyś miał, nauczyłaby cię kochać bajki. Nie masz więc ojca, nie masz matki; żadna racjonalna przyczyna nie wyjaśnia twego istnienia. Nie możesz istnieć (...)".
Odniosłem wrażenie, że nie do końca mnie pojmuje, toteż przemawiałem dalej z większym umiarkowaniem: "Czy nie rozumiesz - rzekłem doń - że to nie bajki, lecz właśnie powieści o dzisiejszym życiu są co do zasady zupełnie niewiarygodne? (...) Główny problem w bajce polega na tym, co zrobi zdrowy, normalny człowiek w fantastycznym świecie. Główny problem w nowoczesnej powieści polega na tym, co zrobi umysłowo chory człowiek w nudnym świecie. W bajkach kosmos jest zwariowany, ale bohater roztropny. W nowoczesnej literaturze bohater jest już pomylony, zanim powieść się zaczęła, po czym cierpi straszliwie z powodu bezlitosnej zwyczajności i normalności kosmosu (...). Bohater jest dziwny, ale fabuła pospolita - och, i to jak pospolita! Nie do zniesienia, nie do wytrzymania pospolita".
Mój gość dalej wpatrywał się we mnie bez słowa. (...) Nie wiem, czy to na skutek egzorcyzmu, czy z innych powodów, dość że chwilę potem odszedł i więcej go już nie spotkałem.
Tłumaczenie - Jaga Rydzewska
Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "The Dragon's Grandmother" ze zbioru "Tremendous Trifles", 1909.
"Nasz Dziennik" 2007-05-11
Autor: wa
Tagi: chesterton