PFRON odcina dzieci od rehabilitacji
Treść
Stowarzyszeniu Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Wadą Słuchu w Krośnie nie udało się pozyskać pieniędzy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na opłacenie specjalistów w tej dziedzinie. Wniosek sporządzony przez pracowników stowarzyszenia został odrzucony na szczeblu centralnym. W Rzeszowie przeszedł bez problemu.
Na pokrycie kosztów pracy specjalistów w przyszłym roku Stowarzyszeniu Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Wadą Słuchu w Krośnie - jedynej tego typu organizacji na Podkarpaciu sprawującej opiekę nad blisko dwustu dziećmi głuchymi, niedosłyszącymi i z wadami mowy - brakuje ponad 200 tysięcy złotych. - Dla naszych dzieci, które często mają implanty ślimakowe, które dzięki terapii uczą się mówić i mogą uczyć się w szkołach masowych, publicznych i w pełni integrować się ze środowiskiem ludzi słyszących, to być albo nie być. Bez odpowiedniej, kompleksowej terapii grube pieniądze w kwocie do 100 tys. zł - tyle bowiem budżet państwa kosztuje jeden implant - są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto - uważa Krzysztof Fajgier, prezes stowarzyszenia.
Brak pieniędzy oznacza konieczność zwolnienia czterech z sześciu rehabilitantów. - Zebraliśmy podpisy rodziców i staramy się, by NFZ zakontraktował większe świadczenia na usługi logopedyczne naszych dzieci w ramach działalności krośnieńskiego szpitala - informuje prezes Fajgier.
Dyrektor rzeszowskiego oddziału PFRON Maciej Szymański tłumaczy, że wniosek stowarzyszenia z Krosna zawierał błędy formalne i dlatego został odrzucony przez ekspertów. Jego zdaniem, nie oznacza to, że stowarzyszenie musi zaprzestać prowadzenia działalności. - Jest to sytuacja dość smutna i być może na pewien czas stowarzyszenie będzie musiało zrezygnować z pracy rehabilitantów. Ale w 2010 r. z pewnością zostaną ogłoszone kolejne konkursy, w których stowarzyszenie może startować, składając odpowiednio uzupełniony wniosek. Z pewnością zostanie on rozstrzygnięty pozytywnie. Zależy nam, aby głuche dzieci nie pozostawały bez rehabilitacji - zaznacza dyrektor Szymański.
Szef stowarzyszenia nie ukrywa zaskoczenia decyzją o odrzuceniu wniosku. Jak wyjaśnia, był on podobny do tego z ubiegłego roku, który zyskał aprobatę i 95 punktów na 100 możliwych. - Nie zatrudnialiśmy nikogo w tym celu, a wniosek tak naprawdę wyszedł z naszych rąk. Ocenę formalną przeszedł w rzeszowskim PFRON bez zastrzeżeń, natomiast problemy pojawiły się na szczeblu centralnym, przy ocenie niezależnych ekspertów - zaznacza. - Jeden ocenił go dobrze, drugi skrajnie źle. W tej sytuacji powołano trzeciego, który rozstrzygnął sprawę na naszą niekorzyść - relacjonuje Krzysztof Fajgier.
- Staraliśmy się pomóc stowarzyszeniu, by pod względem formalnym wniosek był prawidłowy, natomiast ocena merytoryczna nie należała już do nas - mówi dyrektor Szymański.
Jeżeli nie ma rehabilitacji czy to po wszczepach implantów, czy to po aparatowaniu, to cały wysiłek idzie na marne. - Tutaj potrzebna jest kompleksowa, długotrwała i ciągła rehabilitacja. Te dzieci trzeba nauczyć słyszeć. Jeżeli nie będzie miał tego kto robić, to wówczas te dzieci pozbawi się szans na normalne życie - podkreśla terapeutka Karolina Wacławik, surdopedagog pracująca dla Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Wadą Słuchu w Krośnie. Wraz z nadejściem nowego roku Wacławik będzie zmuszona do odejścia z pracy. Wie, że nowe zajęcie najprawdopodobniej znajdzie bez trudu, podobnie jak inne terapeutki. - Gorzej jest z dziećmi, którym terapia zostanie mocno ograniczona. Zamiast kilku godzin będą miały tylko jedną, odpadną też istotne terapie grupowe - dodaje. W konsekwencji czas integracji dzieci ze środowiskiem słyszących znacznie się wydłuży.
Na razie opiekę nad dziećmi głuchymi z Podkarpacia będzie sprawowało dwóch rehabilitantów, na których utrzymanie wystarczy pieniędzy do końca pierwszego półrocza 2010 roku.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2009-12-29
Autor: wa