Październik pod znakiem traktatowej rewolucji
Treść
Portugalskie przewodnictwo przedstawiło wczoraj w Brukseli projekt traktatu reformującego Unię Europejską opracowany na podstawie przyjętego na czerwcowym szczycie UE mandatu. Traktat nie został jeszcze przetłumaczony na język polski. Dla urzędników z resortu spraw zagranicznych nie stanowi to problemu, gdyż "minister Fotyga płynnie mówi po angielsku".
Zdaniem Roberta Szaniawskiego, rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jeżeli doszłoby do sytuacji, w której państwa zmuszone byłyby podpisać traktat w wersji oryginalnej, nie będzie to stanowiło żadnej przeszkody. - Tam działają prawnicy, którzy doskonale znają system prawa, w obrębie którego należy się poruszać, i dyskutują w językach, które są językami stosowanymi w tego typu dyskusji, najczęściej w języku angielskim i francuskim - przekonywał Szaniawski. - Pani minister Anna Fotyga płynnie mówi po angielsku i bez problemu może się porozumiewać w tym języku w rozmowach dyplomatycznych. To są zbyt poważne sprawy, żeby prowadzić rozmowy za pośrednictwem tłumaczy - konstatował.
Pewności tej nie podzielają tymczasem eksperci w dziedzinie prawa europejskiego, dostrzegający w braku tłumaczenia poważny problem interpretacyjny. - Nie może się powtórzyć sytuacja taka, jak z traktatem konstytucyjnym. Powinno się już teraz przedłożyć treść traktatu po polsku, aby uniknąć błędów w tłumaczeniu, jak w przypadku wcześniejszego traktatu - wskazuje mecenas Stefan Hambura, autor komentarzy do unijnych traktatów. Poseł Artur Zawisza (Prawica Rzeczypospolitej) wskazuje ponadto, że każdy obywatel powinien mieć możliwość zapoznania się w ojczystym języku z dokumentem, który na wiele lat określi naszą pozycję w Unii.
Przyjmijcie Kartę Praw Podstawowych!
Polska wyraziła sprzeciw wobec niektórych kwestii zawartych w traktacie reformującym, w tym przede wszystkim wobec umieszczenia tzw. kompromisu z Joaniny w deklaracji, a nie w traktacie, na co z kolei nalegają unijni prawnicy. Strona polska nie wyraża również zgody na przyjęcie Karty Praw Podstawowych. Z naszych rozmów z europejskimi politykami wynika, że istnieją silne naciski, abyśmy zrezygnowali z tego postulatu. - Będziemy bronili swojego dotychczasowego stanowiska w tej sprawie - poinformował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal.
Nasze władze chcą uzyskać podczas październikowego szczytu Unii w Lizbonie również przyznanie stałej posady rzecznika generalnego w Trybunale Sprawiedliwości UE. Swoje postulaty państwa Unii przedstawią jeszcze na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych 15 października i na samym szczycie europejskim 18-19 października w Lizbonie. Wtedy to spodziewane jest ostateczne porozumienie w sprawie nowego traktatu.
Anna Wiejak
Paweł Kowal, wiceminister spraw zagranicznych:
Karta Praw Podstawowych reguluje m.in. prawa pracownicze, prawa dotyczące rodziny, dotyczące obyczajów i uważamy, że nie są to kwestie, które powinny być przedmiotem regulacji unijnych. Jeśli zaś chodzi o prawa pracownicze i solidarność społeczną, to polskie ustawodawstwo w tej sprawie już dzisiaj spełnia te kryteria.
Kartę Praw Podstawowych przyjęto w 1999 r., opracowaną w formie deklaracji przez tzw. Mały Konwent pod przewodnictwem byłego prezydenta Niemiec Romana Herzoga. Dzisiaj pojawił się pomysł, żeby uczynić z tego element prawny, który można by stosować wprost w prawie krajowym. Uważam, że nie jest to konieczne. Najbardziej groźnym skutkiem przyjęcia Karty Praw Podstawowych byłyby zmiany w prawie rodzinnym, a tego nie chcemy. Zasadniczo Karta Praw Podstawowych jest stosowana tylko do tych kwestii, które są przedmiotem prawa unijnego. De facto one troszkę rozszerzają kompetencje regulacji unijnych kosztem krajowych, natomiast trudno powiedzieć, jakby dokładnie to wyglądało w praktyce.
not. AW
"Nasz Dziennik" 2007-10-06
Autor: wa