Pawlak popiera Ambera
Treść
Polska będzie namawiać kraje Europy Zachodniej do poparcia projektu budowy gazociągu Amber, którym rosyjski gaz ziemny można by transportować przez kraje nadbałtyckie i Polskę do Niemiec i dalej na zachód. Gdyby zrealizowano projekt Amber, niepotrzebny byłby podmorski rosyjsko-niemiecki Gazociąg Północny. Na razie wydaje się jednak, że zablokowanie budowy rury pod dnem Bałtyku jest mało prawdopodobne.
O inwestycjach gazowych dyskutowano wczoraj w Warszawie podczas konferencji "W kierunku Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa Energetycznego UE - perspektywa Polski i Niemiec". Okazuje się, że trudno będzie pogodzić interesy Niemiec i Polski w sprawach bezpieczeństwa energetycznego. Nasi zachodni sąsiedzi wciąż obstają przy Gazociągu Północnym, którego budowa jest prowadzona na razie na odcinku lądowym w Rosji. Polska chciałaby z kolei, aby błękitne paliwo było tłoczone drogą lądową. Jedna z koncepcji mówiła o powrocie do idei budowy drugiej nitki gazociągu Jamał (pierwszą płynie gaz z Rosji do Białorusi, Polski i dalej na zachód). Ale druga nitka miała powstać już w 2001 roku; dotąd jednak nie zaczęto budowy i Rosja nie jest już nią raczej zainteresowana. Dlatego jeszcze poprzedni rząd zaczął forsować koncepcję budowy gazociągu Amber - z Rosji przez Łotwę, Litwę i Polskę do Niemiec i dalej na zachód. Można by wykorzystać do jego konstrukcji część Gazociągu Północnego, która ma powstać na lądzie. Ale zamiast pod dnem Bałtyku rura poszłaby lądem.
Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak, nie ukrywa, że Polska chce do Ambera przekonać Unię Europejską. - Projekt ten może być traktowany jako projekt strukturalny Unii Europejskiej - podkreślił wicepremier Pawlak. - Jest on znacznie bardziej uzasadniony ekonomicznie niż planowany podmorski Gazociąg Północny - dodał szef resortu gospodarki.
Pawlak wyjaśnił, że Gazociąg Północny ma kosztować co najmniej 12 miliardów dolarów, a Amber będzie nawet czterokrotnie tańszy. Taka jest bowiem różnica w kosztach układania rury gazowej na lądzie i pod dnem morza.
Waldemar Pawlak próbował także przekonać uczestników konferencji, że istotne są nie tylko pieniądze. Rosja, budując gazociąg podmorski, chce - przynajmniej takie są oficjalne deklaracje - uniknąć kłopotów z tranzytem paliwa. W przeszłości zdarzało się kilka razy, że na skutek konfliktu rosyjsko-białoruskiego o ceny gazu Moskwa wstrzymywała dostawy do Mińska, a Białorusini w odpowiedzi pobierali gaz przeznaczony dla odbiorców na Zachodzie albo blokowali tranzyt. Wtedy gazu brakowało w Polsce i innych krajach podłączonych do Jamału.
- Amber eliminowałby ryzyko tranzytowe, bo gaz z Rosji trafiałby od razu na teren Unii Europejskiej - zapewnił Waldemar Pawlak. Jednak eksperci obecni na konferencji podczas kuluarowych rozmów powątpiewali w to, że Niemcy i Rosjanie mogą zrezygnować z budowy Gazociągu Północnego. Obu krajom zależy bowiem na ominięciu pośredników w dostawach gazu, nawet jeśli są to kraje należące do Unii Europejskiej.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-12-15
Autor: wa