Pavarottiego pożegnanie ze sceną
Treść
Nastąpiło to 10 i 13 marca w nowojorskiej Metropolitan Opera, gdzie Luciano Pavarotti, żegnając się z sceną operową, wystąpił w "Tosce" jako Cavaradossi. Kariera tenora trwała nieprzerwanie 43 lata, z czego ponad 36 podarował publiczności tego renomowanego teatru, gdzie zaśpiewał 380 przedstawień. Nosił dumnie miano "króla wysokiego C". Wielu znawców twierdzi, że Pavarotti jest ostatnim mistrzem włoskiego belcanta w jego najlepszym wydaniu. Jego bogaty, dźwięczny głos miał piękne, szlachetne brzmienie i niepowtarzalną srebrzystą barwę.
Urodził się 12 października 1935 r. w Modenie. W latach szkolnych przejawiał duże zdolności matematyczne i zainteresowania sportowe, był wielbicielem piłki nożnej. Zamierzał zostać nauczycielem lub instruktorem sportowym. Na szczęście jego ojciec, piekarz z zawodu, utalentowany tenor amator i właściciel ogromnej kolekcji płyt, powoli zainteresował syna muzyką i śpiewem, a kiedy spostrzegł wokalny talent Luciana, nie szczędził mu słów zachęty do nauki śpiewu. I tak zamiast pierwotnie planowanych studiów uniwersyteckich młody Pavarotti rozpoczął studia wokalne u Arriga Pola, następnie u Ettore Campogallianiego. W 1961 r. wygrał konkurs wokalny im. Achille Perriego. Nagrodą była możliwość zaśpiewania partii Rudolfa w "Cyganerii" na scenie teatru w Reggio Emilia, co stało się wieczorem 29 kwietnia 1961 r. pod batutą znanego dyrygenta Francesco Molinari-Pradellego. Sukces, jaki wtedy odniósł, zaowocował wieloma zaproszeniami na kolejne występy. Najpierw zdecydował się na operę w Lukce, gdzie powtórzył sukces jako Rudolf. Następnie zaśpiewał partię Księcia w "Rigoletcie" w słynnym Teatro Massimo w Palermo.
I to był początek kariery, która z roku na rok nabierała coraz większego pędu i rozgłosu. W kalendarzu młodego artysty pojawiły się propozycje nie tylko z włoskich teatrów Regio Calabria, ponownie Palermo, San Carlo w Neapolu, lecz także z Amsterdamu, Wiednia, Barcelony, Belfastu, Hamburga, Glynderbourne. Wyjątkowo bogaty w wydarzenia okazał się rok 1965. Najpierw w lutym u boku Joan Sutherland debiutował jako Edgar w "Łucji z Lammermoor" w USA na scenie opery w Miami na Florydzie. Później 28 kwietnia, pod batutą Herberta von Karajana - partią Rudolfa na scenie mediolańskiej La Scali. W lipcu wspólnie z Sutherland występował w teatrach operowych w Sydney, Melbourne i Adelajdzie. Wreszcie w grudniu La Scala zaprosiła Pavarottiego ponownie. Tym razem zaproponowała mu partię Księcia, którą rzucił na kolana wybredną publiczność tego legendarnego teatru.
W Metropolitan Opera w Nowym Jorku wystąpił jako Rudolf w listopadzie 1968 r. u boku Mirelli Freni. Debiut w MET nie był wielką sensacją, bowiem Pavarotti wystąpił nie w pełni sił, bezpośrednio po ciężkiej chorobie. Wrócił do MET dopiero w październiku 1970 r. jako Edgar w "Łucji" i Alfred w "Traviacie". Od tego momentu był już stałym gościem tej sceny, a swój największy sukces odniósł w 1972 r. podczas premiery "Córki pułku"; był pierwszym - jak dotąd jedynym - tenorem, który zaśpiewał wszystkie dziewięć wysokich C umieszczonych w tej operze przez Donizettiego w arii Tonia "Ah, mes amis". Przez całą karierę był w zasadzie wierny operze włoskiej, tylko od czasu do czasu sięgał po role w operach francuskich. Szczególną miłością darzył partie Rudolfa w "Cyganerii", Księcia w "Rigoletcie", Riccarda w "Balu maskowym" i Cavaradossiego w "Tosce".
Pożegnanie ze sceną wcale nie oznacza, że Pavarotti zupełnie przestanie śpiewać. Już podpisał kontrakt na 50 koncertów, które odbędą się na całym świecie. Nadal będzie pracował i organizował konkurs wokalny swojego imienia dla młodych śpiewaków operowych. Zaczyna też pracę nad drugim konkursem dla młodych talentów "Pavarotti Friends".
Adam Czopek
Nasz Dziennik 15-04-2004
Autor: DW