Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Patrzę ze smutkiem na jego losy

Treść

Z prof. Edmundem Małachowiczem, wybitnym polskim architektem i konserwatorem zabytków, autorem dzieła "Wrocławski zamek książęcy i kolegiata św. Krzyża na Ostrowie", rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Nie wszyscy Polacy wiedzą, że we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim istniał wspaniały murowany zamek książęcy, będący unikatowym obiektem polskiego dziedzictwa narodowego. Jego majestat i świetność porównać można w pewnym sensie z krakowskim Wawelem. Jakie były jego dzieje i którzy książęta w nim mieszkali?
- Określiłbym go jako najwspanialszy zamek gotycki XIII wieku w Polsce. Z Wawelem bym go raczej nie porównywał, bo nie wiadomo, jak on wyglądał w tym czasie. Ale uważam, że tutaj była wyższa klasa. Gród na Ostrowie otoczony wałami ziemnymi zbudował Mieszko już w 985 roku - jak wskazują badania drewna. Od końca XII wieku, kiedy wrócił z wygnania Bolesław Wysoki, wnuk Bolesława Krzywoustego, należał on już do książąt dzielnicowych, którzy dawny gród przebudowali na zamek. Od końca XII wieku do końca XIII wieku, tj. do śmierci Henryka IV Probusa w 1290 roku, zamek osiągnął najwspanialsze formy architektury gotyckiej. Pozostał jednak niedokończony, ponieważ śmierć księcia była nagła. Zamek składał się z pałacu gotyckiego ze wspaniałą ośmioboczną aulą, z romańskiej kaplicy relikwiarzowej i kaplicy mauzoleum, którą książę zbudował dla siebie. Przy tej kaplicy miał powstać klasztor cystersek, które miały się modlić za duszę księcia, jednak wbrew jego testamentowi nie został on zbudowany. I w takim stanie zamek przejęła w XIV wieku kapituła Św. Krzyża, tzn. kościoła fundowanego przez Henryka, i przebudowała go na swoje siedziby. Z zamku pozostała tylko zniekształcona po późniejszych przebudowach kaplica mauzoleum, dzisiaj pod wezwaniem św. Marcina.

Zamek odebrał Kościołowi rzymskokatolickiemu rząd pruski na początku XIX wieku w tzw. edykcie sekularyzacyjnym. Co oznaczało to dla zamku?
- Nie zmieniło to jego stanu zachowania, który przetrwał w takiej samej, zmienionej już formie do wojny. Przez teren zamku przebito później ulicę św. Marcina, co spowodowało, że całość dawnej świetności tego miejsca została zatarta. Od tego czasu nie było już w ogóle żadnych widocznych śladów zamku.

"Dumny zamek, siedziba dawnych książąt polskich, będący niegdyś żywym ośrodkiem działań politycznych, stawał się powoli ruiną. Zapomnienie i niszcząca ręka ludzka, opuszczenie, igraszki wiatru i deszczu powoli zrobiły swoje" - pisał o zamku w 1888 roku pruski profesor F.G. Weiss, niepodejrzewany o polską megalomanię narodową. Dlaczego pozwolono, by zabytek tej wagi popadł w ruinę?
- Dzisiaj wiele cennych zabytków niszczeje, a co dopiero wówczas, gdy pojęcie ochrony zabytków było jeszcze w powijakach...

Przez kilkadziesiąt lat prowadził Pan Profesor prace badawcze na terenie zamku, który był starodawnym symbolem polskiej państwowości. Co ciekawego Pan odkrył?
- W 1966 roku, gdy byłem konserwatorem zabytków miasta Wrocławia, zrobiłem projekt zagospodarowania terenu zamkowego z ekspozycją odkrytych reliktów. Jest to część murów obronnych i fundamentów oraz odrestaurowana architektura zewnętrzna, zakonserwowana w dzisiejszej kaplicy św. Marcina. I to przetrwało do dzisiaj. Od 1966 do 1993 roku prowadziłem tam badania, odkrywając cały obraz dawnego zamku. W 1994 roku opublikowałem książkę pt. "Wrocławski zamek książęcy i kolegiata św. Krzyża na Ostrowie", w której opisałem owoce mojej pracy. Udało nam się odtworzyć obraz tego zamku z okresu jego świetności z końca XIII wieku. Ale jakiekolwiek próby pracy konserwatorskiej zamku nie udawały się wówczas i w końcu sprawa ucichła. Ten stan trwa do dzisiaj. Obecnie widoczne są już ślady zniszczeń odsłoniętych wtedy murów, ale zachowała się połowa zarysu zamku, który zrobiłem z archaicznych płyt granitowych.

Czy można powiedzieć dziś, że wiemy już wszystko o tym zamku, czy może są takie miejsca, które nie zostały jeszcze zbadane?
- Tak. Nic więcej nie uda się uzyskać, zresztą nie widzę takiej potrzeby. Ten obraz, jaki mamy, daje pełną możliwość zbudowania makiety rekonstrukcji. Leży to już jednak w gestii miasta.

Coraz częściej pojawiają się głosy w sprawie odbudowy Zamku Piastowskiego. Przesyłane są nawet petycje w sprawie jego rekonstrukcji na ręce ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Co sądzi Pan Profesor o tej inicjatywie?
- Uważam, że obecnie powinna nastąpić konserwacja odsłoniętych murów, uzupełnienie i odbudowa jednego małego budynku, którego fundamenty i część murów istnieje. W nim mogłoby być urządzone muzeum zamkowe. Byłaby w nim duża makieta tego zamku oraz różne jego fragmenty rzeźbiarskie i architektoniczne. Jest to możliwe do zrobienia i wręcz konieczne.

To znaczy, że Pan Profesor nie wierzy w możliwość całkowitej odbudowy tego zamku?
- Teren zamku jest podzielony na dwie połowy. Jedna to ulica i zagospodarowany kiedyś przeze mnie plac z reliktami zamku, drugą zaś połowę zajmują dwa zakony żeńskie. Nikt przecież nie podejmie jakiegoś procesu wywłaszczeniowego czy zamiennego z tymi zakonami. Ale jest inne wyjście. Pod tym terenem, który zajmują klasztory, można zrobić podziemną ekspozycję pt. "Wrocław zaginiony", podobny do krakowskiego "Wawelu zaginionego", która zakończona by była pawilonem nad reliktami kaplicy romańskiej, bo to można zrobić. W każdym razie likwidacja jezdni ulicy św. Marcina jest tutaj konieczna. Taką koncepcję szkicową mam od dawna.

A czy wrocławianie wiedzą w ogóle o tym, że w ich mieście stał kiedyś tak wspaniały zabytkowy obiekt?
- Wiedzą oczywiście. Ale nie ma nawet jakiejś tablicy informacyjnej, że to zamek. Może to zabrzmi zarozumiale, ale nie ma nikogo, kto by znał bardziej problem tego zamku niż ja. Ja go odkryłem, zbadałem, zrobiłem to, co można było zrobić, i dalej patrzę za smutkiem na jego przyszłe losy. Dzisiaj np. we Wrocławiu odsłonięty zostanie pomnik Chrobrego na Starym Mieście, choć zawsze postulowałem, żeby był on umieszczony na terenie dawnego zamku. Szkoda, ale na zamku jest jeszcze miejsce dla Mieszka...

Dziękuję Panu Profesorowi
za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-09-15

Autor: wa