Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Pasja" we Francji

Treść

"Pasja" Mela Gibsona weszła na ekrany francuskich kin 31 marca. Było to jednak bardzo trudne przedsięwzięcie. Francuscy dystrybutorzy przerażeni polemiką, jaką wywołał film w Stanach Zjednoczonych, gdzie posądzono go przede wszystkim o antysemityzm, odmówili jego rozpowszechniania. Obawiali się nie tyle posądzenia o rozpowszechnianie antysemickich treści, ile finansowej klapy filmu, oceniając, że dystrybucja jest zbyt dużym ryzykiem.
W tej sytuacji Mel Gibson nosił się z zamiarem zrezygnowania z pokazania filmu we Francji. Na wieść o postawie francuskich dystrybutorów zareagował Tarak Ben Ammar, dobry znajomy Mela Gibsona, z którym trzy lata temu miał on zamiar kręcić "Pasję" w Tunezji. Z racji zamachu 11 września nie doszło do realizacji filmu. Tarak Ben Amar znał scenariusz Gibsona i wiedział, że zarzuty wobec "Pasji" są nieprawdziwe. Postanowił działać. Zadzwonił do reżysera i zaproponował mu dystrybucję filmu we Francji. Problem polegał na tym, że Tarak Ben Amar, pracujący od lat w sektorze filmowym, nie był dystrybutorem filmów. Postanowił więc założyć własną firmę dystrybucyjną. Doszedł do wniosku, że niewiele ryzykuje. Rozumował, że nawet gdyby film okazał się finansowym fiaskiem, to zamknie firmę, ponosząc znacznie mniejsze konsekwencje niż profesjonalni, wielcy dystrybutorzy. Gdy znalazł się już chętny, pojawiła się próba wymuszenia sądowego zakazu wyświetlania filmu.
W miniony poniedziałek (29 marca) sędzia Florence Lagemie oświadczyła jednak, że "Uczynienie ze śmierci Jezusa głównej motywacji antysemityzmu nawołującego do dawnych prześladowań Żydów prowadziłoby do zacieśnionej i uproszczonej wizji filmu Mela Gibsona".
Okazuje się, że decyzja Taraka Ben Amara była strzałem w dziesiątkę, bo "Pasja" we Francji, podobnie jak w USA, bije rekordy oglądalności. Film wywołuje nad Sekwaną znacznie mniej polemik, niż miało to miejsce za Atlantykiem, chociaż i tutaj, zwłaszcza w środowiskach żydowskich, fałszywie zarzuca się mu obwinienie całego narodu żydowskiego za śmierć Jezusa. Żydzi nie chcą dostrzec w "Pasji" Mela Gibsona wiernie przeniesionych na ekran ostatnich godzin życia Jezusa. Widzą w nim jedynie rzekomą antysemickość całego chrześcijaństwa. Josy Eisenberg, rabin, historyk i producent filmowy, stwierdził na łamach "Le Figaro" m.in., że "Pasja" mija się z prawdą historyczną i "każdy wie, że opowiadanie o pojmaniu Jezusa i Jego męce jest często tendencyjne".
Niezależnie od polemik film, który mogą oglądać widzowie mający ukończone 12 lat, jest nad Sekwaną sukcesem kinowym. W pierwszym dniu jego wyświetlania w 500 salach obejrzało go 100 tys. osób. Zdecydowana większość z nich była zachwycona filmem. Paryscy widzowie najczęściej mówili o "Pasji" jako o "fascynującym i głębokim przeżyciu". Dwie muzułmańskie dziewczyny powiedziały, że "chciały poznać życie Jezusa, który doświadczył tyle cierpienia, a którego Koran traktuje tylko jako jednego ze zwykłych proroków". W sali kinowej w dzielnicy Halles w czasie projekcji widzowie bili filmowi brawa. Zdaniem widzów w Caen w Normandii i Rennes w Bretanii, sceny w filmie były uzasadnione i zgodne z realiami historycznymi. Mówiono też o przesłaniu miłości, jakie niesie "Pasja". Ludzie wierzący byli zdania, że film ten będzie powodem wielu nawróceń. Nikt z rozmówców "Naszego Dziennika" nie sądził, by "Pasja" zawierała elementy antysemickie. Ich zdaniem, Rzymianie i Żydzi byli tak samo traktowani przez Gibsona jako odpowiedzialni za śmierć Jezusa.
Film odnosi sukcesy, bo - jak napisała w "Le Figargo" Marie-Noelle Tranchant - jest on "wielkim dziełem nie przez swoją wizję estetyczną, ale poprzez głębię myślenia i piękno wewnętrznej struktury".
Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik 6-04-2004

Autor: DW