Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Paryż - Berlin, motor, ale ze zgrzytami

Treść

Pierwsze kontakty nowego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel ukazały nie tylko ich skrajnie odmienne osobowości i temperamenty, ale także zasygnalizowały, że Nicolas Sarkozy nie zamierza w relacjach z Niemcami poświęcać krajowych interesów, zarówno w kwestii strategii gospodarczo-finansowej, jak i polityki zagranicznej.
Wielu komentatorów bagatelizuje kilka "spięć" w stosunkach niemiecko-francuskich za prezydentury Sarkozy'ego i jest przekonanych, że duet Berlin - Paryż nadal będzie siłą napędową integracji europejskiej. O proniemieckim nastawieniu nowego prezydenta Francji miałaby świadczyć choćby złożona Merkel oferta o rozpoczęciu rozmów na temat przyłączenia się Niemiec do francuskich arsenałów nuklearnych. Władze w Berlinie miały stanowczo odrzucić tę propozycję.

Jest jednak i druga strona medalu, która daje podstawy przypuszczać, że tandem Niemcy - Francja choć trochę zacznie pękać. Już od kilku lat kolejne pociągnięcia Sarkozy'ego są źle postrzegane w Niemczech. W Berlinie wciąż pamięta się jego decyzję jako ministra gospodarki z 2003 r., kiedy zabronił wykupu przez niemieckiego Simensa będącego na progu bankructwa francuskiego Alstomu, co pozwoliłoby na jego ekonomiczne uzdrowienie.
Najważniejsze jednak zmiany w relacjach francusko-niemieckich można dostrzec w polityce europejskiej. Do pierwszego konfliktu doszło, kiedy Sarkozy zaczął otwarcie krytykować politykę Europejskiego Banku Centralnego (EBC), domagając się obniżki kursu euro, które w jego ocenie stanowi barierę w rozwoju francuskiego eksportu. Doszło nawet do dyplomatycznego skandalu, kiedy niemiecki minister finansów Peer Stenbrück przypomniał Sarkozy'emu w Brukseli, że Francja zobowiązała się do przestrzegania niezależności EBC i skonkludował ironicznie: "ja lubię silne euro". Oburzony Sarkozy stwierdził, że Stenbrück jako minister nie miał prawa w ten sposób rozmawiać z prezydentem.
Wbrew stanowisku Pałacu Elizejskiego Niemcy nie chcą popierać amerykańskiego projektu zaostrzenia sankcji przeciw Iranowi. Również chęć wejścia Francji do NATO jest przyjmowana bez entuzjazmu przez Niemcy, których generałowie źle widzą dzielenie się stanowiskami w dowództwie paktu.
Nie jest więc wykluczone, że w relacjach Paryż - Berlin zanosi się na nową erę, chociaż niektórzy analitycy nad Sekwaną starają się bagatelizować dotychczasowe nieporozumienia, twierdząc, że są to tylko przejściowe trudności, podobne do tych, jakie wystąpiły na początku rządów Fran?ois Mitterranda i Jacuques'a Chiraca. To, czy rację mają ci, którzy w wizji polityki międzynarodowej Sarkozy'ego widzą reorientację polityki europejskiej, okaże się m.in. podczas finalizacji prac nad traktatem reformującym UE. Pytanie, czy wbrew woli Niemiec Paryż będzie w stanie poprzeć postulaty państw Europy Środkowowschodniej, nadal pozostaje otwarte.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-10-09

Autor: wa