Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Partnerstwo, nie dominacja

Treść

Nawiązanie partnerskich stosunków ze Stanami Zjednoczonymi - to główny cel rozpoczętej wczoraj pierwszej roboczej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w USA. Pobyt rozpoczął się od kilkugodzinnych rozmów przywódców obu krajów z udziałem delegacji. Rozmowy dotyczyły także współpracy w ramach NATO, Iraku i kontaktów z naszymi najbliższymi sąsiadami - Białorusią i Ukrainą.
- Jesteśmy bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Gotowi jesteśmy być sojusznikiem lojalnym w zamian za wzajemną lojalność - powiedział wczoraj prezydent Lech Kaczyński, rozmawiając z Waszyngtonu w audycji Sygnały Dnia 1. Programu Polskiego Radia. Podkreślił, że dzięki swojemu położeniu Polska może służyć Amerykanom informacjami o sytuacji na wschód od nas
- o Ukrainie, Białorusi, a także Rosji. I właśnie to był główny temat rozmów. - Zależy nam na tym, by Stany Zjednoczone w swoich stosunkach z Rosją uwzględniały nasz interes - mówił rano prezydent. Ten temat został poruszony w późniejszej rozmowie z przywódcą USA. - Widać, że sygnały o wyciszenie animozji, jakie zaczął wysyłać nowy rząd, zaczynają być pozytywnie odbierane w Moskwie - dodał z kolei towarzyszący Lechowi Kaczyńskiemu szef polskiego MSZ Stefan Meller.
Polski prezydent zapowiedział, że oczekuje od Amerykanów partnerstwa i wzajemnej lojalności. - My nie żądamy olbrzymiej masy pieniędzy ani tego, by USA zasadniczo zmieniały swoją politykę, a tylko tego, by Polska miała warunki do spokojnego rozwoju - stwierdził. Podkreślił też, że takie żądanie musi znaleźć swoje przełożenie na kwestię wizową. Przedstawiciele polskiej delegacji proponowali, aby osoby, którym USA odmawiają wizy, nie musiały płacić za procedurę (dziś kosztuje ona bez względu na finał sprawy równowartość 100 USD). Kaczyński zażartował, że za parę lat, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, możemy wprowadzić wizy dla Amerykanów. Poważnie jednak prezydent stwierdził, że w tej sprawie "asymetria nie może trwać w nieskończoność".
Jak nieoficjalnie przyznawali przed spotkaniem obu prezydentów członkowie polskiej delegacji, ze wspólnymi kontaktami Kaczyńskiego z Bushem możemy wiązać wiele nadziei. Wysoko postawiony polski dyplomata powiedział nam, że kluczem do tego może być właśnie fakt, że nasz obecny prezydent nie jest typem "kumpla", jakim był Aleksander Kwaśniewski.
Z polskiej strony we wczorajszych rozmowach uczestniczyli m.in. minister Meller, wiceminister gospodarki Piotr Naimski i wiceminister obrony Aleksander Szczygło. Skład delegacji amerykańskiej, jak to określił podsekretarz stanu ds. zagranicznych w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk, był "najlepszy z możliwych". Znaleźli się w nim m.in. wiceprezydent Dick Cheney, sekretarz stanu Condoleezza Rice i sekretarz ds. handlu Carlos Gutierrez. Nieoczekiwanie doszło też do spotkania wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego z amerykańskim sekretarzem ds. energetyki Samuelem Bodmanem.
- Nie ma tutaj zwyczaju rozmów w "cztery oczy" - wyjaśnił Krawczyk. Dodał jednak, że w drodze z rozmów na obiad obaj prezydenci idą sami korytarzem i "tylko od nich zależy, czy pokonają tę trasę w minutę czy w kwadrans". Lech Kaczyński zaprosił prezydenta Busha do złożenia oficjalnej wizyty w Polsce.
Po południu miejscowego czasu prezydent Kaczyński spotkał się z liderami większości w Kongresie - Partii Republikańskiej, senatorem Billem Fristem, i mniejszości - Partii Demokratycznej, senatorem Harrym Reidem. Prezydent Kaczyński nie wykluczył, że polscy żołnierze mogliby pozostać w Iraku także po 2006 r.
Mikołaj Wójcik, Waszyngton

"Nasz Dziennik" 2006-02-10

Autor: ab