Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Partia za sowieckie pieniądze

Treść

Liczące blisko 2,5 tys. stron materiały śledztwa dotyczącego tzw. moskiewskiej pożyczki, której w 1990 r. udzielili PZPR sowieccy komuniści przy zaangażowaniu KGB, zostały ujawnione w sobotę przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Pożyczona kwota w wysokości 1,2 mln dolarów i pół miliona starych złotych miała pomóc w tworzeniu SdRP. W związku z kredytem na początku lat 90. prokuratura zarzuciła Mieczysławowi Rakowskiemu i Leszkowi Millerowi naruszenie prawa dewizowego. Reakcją polityków na ujawnienie akt postępowania jest propozycja powołania sejmowej komisji śledczej do zbadania okoliczności finansowania postkomunistycznej lewicy.
Przedstawiając odtajnione akta śledztwa, minister Ziobro stwierdził, że pokazują one kulisy tworzenia się postkomunistycznej lewicy w III RP. Zwrócił uwagę na uczestnictwo w całej sprawie sowieckiego KGB oraz bliskie, wręcz przyjacielskie relacje, jakie łączyły liderów SdRP z późniejszymi uczestnikami puczu Janajewa. - To daje do myślenia - podkreślił szef resortu sprawiedliwości. Według niego, umarzając śledztwo w tej sprawie, zastosowano po raz pierwszy "parasol polityczny", dając tym samym sygnał, że politycy są nietykalni, co stanowiło zachętę do dalszych afer.
Ziobro podkreślił, że ta sprawa "złamała lub co najmniej nadwerężyła kręgosłup moralny części polskiej prokuratury". Podczas śledztwa miał się toczyć swoisty "bój między prokuratorami", o czym świadczą słowa, jakie prowadzący postępowanie prokurator Janusz Regulski skierował do nadzorującego śledztwo prokuratora Jerzego Zientka. Regulski uznał, że w związku z układem politycznym, jaki zaistniał po wyborach, w których wygrał SLD, "nie ma sensu prowadzić" postępowania, a sam Zientek może zostać z tego powodu usunięty (Regulski użył tu nieparlamentarnego słowa). - Takie myślenie w prokuraturze zwyciężyło - ubolewał Ziobro. Dodał, że hołdowali temu rozumowaniu m.in. prokuratorzy Zbigniew Goszczyński, Ryszard Stefański i Karol Napierski.
Szef resortu sprawiedliwości stwierdził, że sprawy, których dotyczą ujawnione akta, uległy już przedawnieniu, zarówno jeśli chodzi o aspekty karne, jak i dyscyplinarne. Odpowiadając na zarzuty polityków lewicy, powiedział, że były one już przedawnione w okresie kierowania ministerstwem sprawiedliwości przez Lecha Kaczyńskiego.
Zawartość odtajnionych akt bagatelizuje były lider SdRP Leszek Miller, tłumacząc, że część z nich była już opisywana w kilku gazetach piętnaście lat temu. "Podjęte śledztwo nie potwierdziło żadnych doniesień o zagranicznym finansowaniu. Nie tylko, że nie znaleziono najmniejszych dowodów, ale nie odkryto jakichkolwiek poszlak uwiarygodniających taką hipotezę" - napisał w swoim oświadczeniu Miller.
- Zadziwia, że z tych dokumentów parę czy paręnaście lat temu nie wyciągnięto odpowiednich konsekwencji, musimy w tej chwili naprawiać stare błędy - skomentował sprawę moskiewskiej pożyczki premier Kazimierz Marcinkiewicz, dodając, że "budowanie dobrej, uczciwej i gospodarnej Polski może odbywać się tylko na prawdzie".
Za wyjaśnieniem "do końca" sprawy pożyczki dla PZPR opowiedział się wicepremier Andrzej Lepper. Jego zdaniem, może to się odbyć w formie "szybkiej" komisji śledczej wyłącznie do wyjaśnienia tej kwestii albo komisji badającej powstanie także innych partii, nie tylko SdRP. Jego pomysł poparli inni politycy, zarówno koalicji, jak i opozycji. Przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski powiedział na antenie Radia Zet, że powinna się tym zająć Komisja Prawdy i Sprawiedliwości, ponieważ dla powoływania kolejnych komisji śledczych zabraknie posłów w Sejmie. Lider PO Jan Rokita uważa, że powołanie dużej komisji jest obecnie niemożliwe, dlatego do zbadania sprawy pożyczki wystarczyłaby zwykła komisja parlamentarna. Pozytywnie do pomysłu utworzenia komisji śledczej odniósł się również lider LPR Roman Giertych. Poseł Krzysztof Filipek uważa, że komisja powinna sprawdzić, dlaczego obce państwo brało udział w tworzeniu w Polsce partii politycznej. Chłodno zareagował na pomysł Leppera szef SLD Wojciech Olejniczak, stwierdzając, że wszystko zostało już wyjaśnione. Z racji przedawnienia się sprawy prezes PSL Waldemar Pawlak uważa, iż odpowiedzialność może mieć tylko charakter moralny i historyczny.

"Honorowy dług" Rakowskiego
Odtajnione w sobotę akta śledztwa zawierają m.in. tekst umowy pożyczki, nazywanej porozumieniem kredytowym, zawartej 12 stycznia 1990 r. między Mieczysławem Rakowskim a Władimirem Wierszyninem, członkiem władz KPZR, zeznania świadków (także rosyjskich), pozostałe akta sprawy oraz korespondencję między KGB a kierownictwem KPZR na temat zwrotu części pożyczki. Z tych dokumentów wyłaniają się okoliczności udzielenia kredytu. Jak zeznają rosyjscy świadkowie, działacze ówczesnej KPZR, kwota pożyczki w wysokości 1,232 mln dolarów i 500 tys. zł została przywieziona w workach poczty dyplomatycznej i przekazana w gmachu KC PZPR ówczesnemu I sekretarzowi PZPR Mieczysławowi Rakowskiemu. Faktowi udzielenia takiej pożyczki zaprzeczał Aleksander Kwaśniewski, który miał się o wszystkim dowiedzieć z prasy, podobnie jak Leszek Miller. Ten ostatni w swoich zeznaniach przed prokuratorem powiedział jednak, że podczas kolacji w rządowym hotelu przy ul. Klonowej z delegacją KPZR w październiku 1990 r., w której uczestniczył m.in. Giennadij Janajew, Rakowski miał przy sobie torbę, której potem się pozbył. Pytany o to przez Millera, miał powiedzieć, że uregulował jakiś "honorowy dług". Po publikacjach prasowych ostatni I sekretarz PZPR powiedział Millerowi oraz Kwaśniewskiemu (również uczestnikowi tej kolacji), iż zwrócił wówczas 600 tys. dolarów, a w styczniu 1991 r. resztę pożyczki. Z kolei zeznania członków KPZR wskazują na to, że to Miller miał zwrócić taką kwotę. Prokuratura uznała je jednak za mało wiarygodne. Niepamięcią zasłaniał się w swoich zeznaniach Aleksander Kwaśniewski, który przy okazji poświadczył nieprawdę, podając, że ma wykształcenie wyższe ekonomiczne. Wszczęcia śledztwa w tej sprawie - po uprzednim sprawdzeniu, czy nie uległa ona przedawnieniu - nie wykluczył w sobotę minister Ziobro. Odtajnione akta zawierają notatkę z końca 1990 r. sporządzoną przez Janajewa, a skierowaną do Michaiła Gorbaczowa. Zawarta jest tam informacja, że część pożyczki została wydana na założenie gazety "Trybuna", a część na wypłatę odpraw.

Zarzuty bez kary
O śledztwo w sprawie pożyczki wnioskował w listopadzie Urząd Ochrony Państwa badający w tym czasie kontakty liderów SdRP z przywódcami zamachu stanu w sierpniu 1991 r. w ZSRS. Z ustaleń UOP wynikało, że w tym czasie na Krymie w jednym z ośrodków wypoczynkowych KPZR przebywali Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller. Stwierdzili oni, że nie prowadzili żadnych rozmów na temat puczu, przyznali jednak, że jeden z jego uczestników Borys Pugo przebywał w tym samym ośrodku.
Śledztwo wszczęte przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie w listopadzie 1991 r. zaowocowało postawieniem zarzutów naruszenia prawa dewizowego Rakowskiemu, który miał odebrać pożyczkę, a następnie Millerowi, któremu zarzucono zwrot części jej kwoty. Po wygranych przez SLD wyborach prokurator Janusz Regulski umorzył śledztwo wobec Rakowskiego, uzasadniając to zaistnieniem "znikomego społecznego niebezpieczeństwa czynu" oraz w przypadku Millera brakiem dowodów na to, że "dokonał on zarzucanego mu czynu". Wykonanie tej decyzji wstrzymał ówczesny wiceszef stołecznej prokuratury Jerzy Zientek, uznając postanowienie o umorzeniu za brudnopis. Jak informował na sobotniej konferencji prasowej (obecnie jest dyrektorem biura przygotowawczego Prokuratury Krajowej), domagał się on wówczas, niestety bezskutecznie, także rozszerzenia zarzutów wobec Rakowskiego o nieuiszczenie opłaty od pożyczki w wysokości 239,1 mln zł.
W grudniu 1993 r. w sądzie znalazł się akt oskarżenia wobec Rakowskiego, ale ponad pół roku później sprawa trafiła ponownie do prokuratury, ponieważ sąd uznał prawomocność decyzji Regulskiego o umorzeniu. W 1995 r. sprawa otarła się o ministra sprawiedliwości Jerzego Jaskiernię, który podtrzymał decyzję kończącą śledztwo, a także zdymisjonował tych prokuratorów, którzy dążyli do wyjaśnienia sprawy.
Zenon Baranowski



Antoni Macierewicz, były szef MSW:
(...) Wierzę na słowo panu ministrowi Ziobro, bo oczywiście jest przecież człowiekiem kompetentnym i wykazał olbrzymią determinację i dobrą wolę, ujawniając całe te materiały.
Ale z drugiej strony słyszymy słowa, które mnie - mówiąc szczerze - zbulwersowały. Mianowicie wielokrotne zapewnienia, że ta sprawa nie będzie miała już konsekwencji prawnych, karnych, dlatego że rzecz została przedawniona. Wydaje się, że przy takim materiale, a jest on rzeczywiście porażający i wskazuje na to, że nie tylko organ SLD "Trybuna", ale i cała ta formacja była finansowana przez obce mocarstwo, i to poprzez jego służby specjalne. W takiej sytuacji, przy takim materiale jest obowiązkiem prokuratury z urzędu - a jeśli tego nie zrobi, to ja się w tej sprawie zwrócę do prokuratury - wdrożyć postępowanie, czy nie mieliśmy do czynienia ze zbrodnią szpiegostwa i wejścia w zmowę z obcym mocarstwem przeciwko państwu polskiemu. Moim zdaniem, te materiały wskazują na to, że mamy do czynienia z takim działaniem ze strony szefów SdRP, późniejszego SLD, pana Rakowskiego, pana Millera, a także Kwaśniewskiego.
Fragment wypowiedzi dla Telewizji Trwam

"Nasz Dziennik" 2006-05-22

Autor: ab