Parodia praworządności
Treść
Z Romanem Dambkiem, prezesem Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia
im. Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski", rozmawia Wojciech Wybranowski
Reprezentowane przez Pana stowarzyszenie złożyło doniesienie do prokuratury w sprawie zniszczenia pomnika w Gołubiu Kaszubskim, upamiętniającego śmierć porucznika Józefa Dambka, dowódcy Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski".
- W imieniu Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski" złożyliśmy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wraz z wnioskiem o ściganie 14 stycznia 2008 roku. Uważamy, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez pana Leszka Trojanowskiego, który dokonał bezprawnego znieważenia pomnika poświęconego w miejscu śmierci porucznika Józefa Dambka wraz z usytuowanym na nim krzyżem.
Co stało się z pamiątkowym obeliskiem?
- Odpiłowano i zwalono na ziemię krzyż, dokonano zniszczenia pomnika, zdewastowano symbol religijny. Moim zdaniem, jak również według pozostałych członków naszego stowarzyszenia, kombatantów, działaczy niepodległościowych na Pomorzu, dokonano nie tylko zbezczeszczenia miejsca pamięci narodowej, ale również - poprzez zniszczenie krzyża poświęconego przez ks. bp. Piotra Krupę - doszło do znieważenia naszych uczuć religijnych.
Prokuratura po postępowaniu sprawdzającym wszczęła śledztwo w tej sprawie i w ciągu niespełna 24 godzin zmieniła zdanie, wydając decyzję o umorzeniu śledztwa. Nie dziwi to Pana?
- Tak. 6 marca otrzymaliśmy decyzję o podjęciu śledztwa dotyczącego znieważenia pomnika. O zgrozo, dzień później z kolei dowiedzieliśmy się, że już 7 marca wydane zostało postanowienie o umorzeniu śledztwa. To dla mnie jest niesamowicie zaskakujące. Jak to - w ciągu jednego dnia? Po co robić taką parodię, żeby jednego dnia zaczynać śledztwo, a następnego umarzać. To pokazuje, jak dogłębnie i dokładnie prokuratura badała sprawę. Nawet nie przesłuchano świadków, których zgłosiłem.
W zawiadomieniu wskazał Pan na świadków zniszczenia pomnika - ci ludzie nie zostali przesłuchani przez prokuraturę przed wydaniem decyzji o umorzeniu postępowania? Ale Pan, jako składający zawiadomienie, chyba został przesłuchany?
- Właśnie o to chodzi, że nie! W ogóle nie zostałem wezwany w tej sprawie do prokuratury, nie przesłuchano mnie jako osoby składającej zawiadomienie. Ale za to jestem wzywany w pięciu różnych sprawach założonych stowarzyszeniu przez pana Leszka Trojanowskiego [dewastator pomnika - przyp. red.] i jakąkolwiek sprawę pan Trojanowski założy, natychmiast wszyscy obrońcy pomnika i krzyża są wzywani przez prokuraturę w Kartuzach na przesłuchania. Co więcej, przesłuchania prowadzone są w jego obecności. Podam przykład - spotykamy się z dziennikarzami, którzy robią materiał o poruczniku Dambku, w pobliżu miejsca jego śmierci, niedaleko terenu, gdzie stał zniszczony pomnik, i natychmiast prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie naruszenia miru domowego pana Trojanowskiego. Takie śledztwa są prowadzone w kartuskiej prokuraturze, ale w sprawie zniszczenia pomnika przez tego pana - nie.
Prokuratura najwyraźniej uznała, że pan Trojanowski, mając prawo własności terenu, może zrobić z nim, co mu się żywnie podoba, również odciąć poświęcony krzyż i zburzyć pomnik.
- My jako stowarzyszenie otrzymaliśmy od Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pismo, które nas poinformowało, że biorąc pod uwagę złożoność problemu, została zamówiona analiza prawna całości zagadnienia. Na podstawie przeprowadzonej analizy stwierdzono, iż kwestia istnienia i ewentualnych rozbiórek istniejących upamiętnień nie może zależeć od dobrej woli właścicieli terenu, na którym się one znajdują. Prawo własności nie daje bowiem właścicielowi nieograniczonej władzy nad sposobem upamiętnienia miejsc pamięci narodowej, te bowiem są określone przepisami prawa i zasadami współżycia społecznego. Według analizy, samowolna rozbiórka pomnika stanowiła naruszenie art. 261 kodeksu karnego.
Poseł Zbigniew Kozak interweniuje w tej sprawie u ministra Ćwiąkalskiego, będzie też odwołanie od decyzji prokuratury...
- Pan Trojanowski i kartuska prokuratura chyba nie rozumieją, że jeśli sami nie ochronimy takich miejsc, miejsc polskiej pamięci narodowej, to nie ochronimy naszej historii, naszego dziedzictwa historycznego, kulturowego, patriotycznego. Skończymy się jako Naród i państwo. Prymas Wyszyński mówił, iż naród, który nie pamięta swojej historii, przestaje być narodem.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-03-18
Autor: wa