Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Parlament nie może być głuchy

Treść

Z apelem o zdecydowany sprzeciw wobec pozbawionych podstaw prawnych roszczeń związanych z mieniem pożydowskim zwróciła się do parlamentarzystów Unia Polityki Realnej. W liście otwartym UPR przypomina posłom, że ślubowali strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli oraz przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej. Sprawy tej nie należy bagatelizować, gdyż roszczenia wobec mienia pożydowskiego są szacowane na mniej więcej 200 mld zł.
"(...) zwracamy się do Państwa, polskich Parlamentarzystów, z apelem o zdecydowany sprzeciw wobec pozbawionych podstaw prawnych roszczeń związanych z mieniem pożydowskim. Roszczeń opiewających na kwoty równoważne budżetowi państwa polskiego! Niestety, wspierane są one kampanią oszczerstw objawiających się m.in. w upowszechnianiu kłamliwych stwierdzeń o 'polskich obozach zagłady'" - czytamy w liście otwartym do posłów i senatorów autorstwa UPR.
- Dlaczego ja te roszczenia nazywam bezpodstawnymi i haraczem? Dlatego że ani Światowy Kongres Żydów, ani Amerykański Komitet Żydowski nie legitymują się żadnymi uprawnieniami do tego mienia - powiedział Stanisław Michalkiewicz. Zauważył, że Norman Finkelstein napisał w swojej książce "Przedsiębiorstwo Holocaust", że są to organizacje wykorzystujące holokaust do szantażowania rządów innych państw i osiągania zysków, które są następnie przeznaczane w niewielkim stopniu albo wcale na zadośćuczynienie dla prawdziwych ofiar holokaustu. - Norman Finkelstein zainteresował się tą sprawą właśnie dlatego, że jego rodzice, którzy byli więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku, nie dostali żadnego odszkodowania, mimo że organizacje "przemysłu holokaustu" uzyskały ogromne pieniądze i od rządu niemieckiego, i od rządów innych krajów. On się zainteresował, co się z tymi pieniędzmi dzieje, i w ten sposób doszedł do tych konkluzji - dodał Michalkiewicz.
Lider UPR odniósł się również do zarzutów, które mu postawiono. Rada Etyki Mediów uznała, że jego felieton odnośnie do nachalnych roszczeń organizacji żydowskich został wypowiedziany "językiem nienawiści". - Zadziwiające jest, że profesorowi Finkelsteinowi wolno używać takich określeń, a mnie nie wolno - powiedział Michalkiewicz. Przypomniał, że jedynie prawowici spadkobiercy powinni otrzymywać utracony majątek i to na normalnej drodze sądowej, zgodnie z obowiązującym prawem.
- W trakcie tej nagonki nastąpiło przesunięcie akcentów z mojej osoby i w ogóle ze sprawy tej próby wyłudzenia pod szantażem, dla niepoznaki nazywanego restytucją, na Radio Maryja. Uczyniono z tego pretekst do kolejnego ataku na Radio Maryja, stwarzając wrażenie, że ono jest głównym kolporterem antysemickich treści - podkreślił Michalkiewicz. Przypomniał, że swoją opinię na temat żądań środowisk żydowskich prezentował na łamach różnych mediów. Jednak nie wzbudziło to wówczas żadnych protestów. - Jakikolwiek pretekst może służyć do atakowania tej rozgłośni, tylko dlatego że ona swoim istnieniem przełamała ład medialny zaprojektowany przy Okrągłym Stole. To jest największa zbrodnia tej rozgłośni i największa zbrodnia jej dyrektora - ocenił lider UPR. Zaapelował do społeczeństwa o listy do posłów przestrzegające ich, że jeśli ugną się pod tym szantażem, nie będą mogli liczyć na nasze głosy.
W sobotnio-niedzielnym wydaniu "Rzeczpospolitej" Rafał A. Ziemkiewicz zauważył, że po felietonie Michalkiewicza zrobiło się głośno o "mowie nienawiści". Napisał "(...) ani oświadczenie Rady Etyki Mediów, ani list otwarty Marka Edelmana nie pomogły mi zrozumieć, co to takiego i dlaczego na przykład nie jest mową nienawiści, gdy redaktor Pacewicz nazwie Michalkiewicza chorym psychicznie albo redaktor Blumsztajn doktora Gontarczyka pętakiem". Ziemkiewicz podkreślił, że roszczenia, jakie zgłasza Światowy Kongres Żydów wobec Polski, są "bezpodstawne i krzywdzące, sposób ich dochodzenia oburzający, postawa polskich władz - żenująca i niepokojąca. Ale temat stanowi tabu, dokładnie tak samo, jak jeszcze kilka lat temu 'polskie obozy zagłady'".
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2006-04-12

Autor: ab