Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Parada wyzwolicieli

Treść

Państwo sowieckie, zwyciężając Hitlera, przyniosło wolność narodom świata - stwierdził prezydent Rosji Władimir Putin podczas okazałej parady z okazji obchodzonego 9 maja Dnia Zwycięstwa

Przemówienie Putina, jak rzadko, zawierało szereg odniesień do etyki i świata wartości. Oczywiście ujmowanych zgodnie z polityką historyczną współczesnej Rosji, to jest tak, że krytyka i dystans wobec czasów komunistycznych, czy wręcz stalinowskich, nie przekreśla pełnej identyfikacji i solidarności z tamtym państwem. Tak więc dopuszcza się mówienie o błędach, nawet o zbrodniach, ale zawsze z podkreśleniem postępu w różnych dziedzinach, budowy silnego państwa i światowej potęgi. W takiej narracji zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami jawi się jako racja bytu narodowego i uzasadnienie mocarstwowej, de facto neoimperialnej polityki, zaś rozpad ZSRS należy widzieć jako historyczną tragedię.
Dzień Zwycięstwa, upamiętniający zdobycie przez Armię Czerwoną Berlina w maju 1945 roku i kapitulację nazistowskiej władzy, jest centralnym punktem promocji tej polityki. Dlatego trudno się dziwić, że oficjalne wystąpienia są podporządkowane umacnianiu narodowej dumy, a prawda historyczna nie ma większego znaczenia. Tak jest oczywiście wtedy, gdy Putin mówi o narodzie i armii zjednoczonych wokół wspólnych wartości, jednomyślnych, ożywianych wspólnym i ochoczym pragnieniem poniesienia wszelkich ofiar dla Ojczyzny. Według prezydenta, zwyciężyła moc "ducha, zespolenia i wiary".

Wizja Putina
Podobnie dwuznaczna wydaje się ocena wojny z pozycji ideologicznych. - Nie wolno zapominać, jak na oczach całego świata rodził się, umacniał i rozzuchwalał nazizm - straszna i cyniczna siła; jak barbarzyńcy kreślili plany unicestwiania całych narodów; jak decydowali o losach państw i kontynentów. Trzeba jeszcze raz przyznać, że agresywne intencje nazistów nie spotkały się z terminową i zbiorową odprawą; że podziały, wzajemna podejrzliwość i ideologiczna konfrontacja między krajami nie pozwoliły zapobiec II wojnie światowej - stwierdził prezydent. Nie wspomniał oczywiście o współodpowiedzialności ZSRS za przyzwolenie na ekspansję nazizmu, o pakcie Ribbentrop-Mołotow czy o zbrodniach stalinowskich. Opis cech nazizmu zaprezentowany przez Putina pasowałby doskonale także do sowieckiego komunizmu, a wypomnienie bierności wspólnoty międzynarodowej wobec Hitlera w latach 30. XX wieku można równie dobrze odnieść również do rodzącego się we współczesnej Rosji autorytaryzmu. Wystarczy wspomnieć, że w chwili, gdy Putin mówi o niesieniu wolności, wyzwolenia, swobody i możliwości rozwoju, w moskiewskich więzieniach przebywa kilkaset osób zatrzymanych podczas pokojowych manifestacji politycznych, obywateli domagających się uczciwych wyborów, a jeden z liderów tego ruchu, Siergiej Udalcow, jest tak szykanowany, że rozpoczął właśnie głodówkę.
Putin oczywiście także widzi współczesne echa historii "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". - Wszyscy mają obowiązek pamiętać, dlaczego wybuchła wojna, i analizować jej przyczyny. Wszak są one wciąż aktualne. Ścisłe przestrzeganie norm międzynarodowych, poszanowanie suwerenności państwowej i samodzielnego wyboru dokonanego przez każdy naród to jedna z bezwarunkowych gwarancji, że tragedia minionej wojny nigdy więcej się nie powtórzy - podkreślił. Jak widać, wniosek z lekcji historii jest na Kremlu taki, że należy wspierać na przykład reżim w Libii czy Syrii, jak czyni dyplomacja rosyjska. Oczywiście w obronie pokoju, bo przecież "Rosja konsekwentnie prowadzi politykę umacniania bezpieczeństwa w świecie i ma wielkie moralne prawo, aby pryncypialnie i wytrwale bronić swojego stanowiska".

Łza weterana
Bohaterami święta 9 maja są oczywiście weterani, których żyje bardzo wielu. Dla nich ten dzień to chwila zapomnienia o ciężkiej doli rosyjskiego emeryta. Przychodzą w mundurach obwieszonych orderami i ze łzami w oczach słuchają, jak ich przywódca mówi o wspaniałym triumfie, o niezapomnianej sławie, o wdzięczności przyszłych pokoleń. A więc to oni, Rosjanie, zawsze biedni i poniżani, jednak nie ugięli się i uczynili coś wspaniałego i niezwykłego. - Dlatego że to właśnie nasz kraj przyjął na siebie najsilniejszy cios nazizmu, odpowiedział na niego heroicznym oporem, przeszedł najcięższe próby, przesądził losy tamtej wojny, niszcząc wroga i przynosząc wolność narodom całego świata. Dzień 9 maja jest świętem chwały i triumfu narodu rosyjskiego, które jednoczy wszystkich obywateli Rosji - zapewniał Putin.

Wkład "innych"
Udział innych państw i narodów w pokonaniu wroga także został dostrzeżony. - W ostatecznym rachunku górę jednak wzięło poczucie odpowiedzialności i wspólna wola pokonania zła. Naprzeciwko wroga stanęły siły jednolitej antyhitlerowskiej koalicji - zaznaczył Putin, oddając hołd państwom, które "wniosły ogromny wkład w rozgromienie przebiegłego wroga". O przebiegłości ówczesnego gospodarza Kremla pod koniec wojny czy zaraz po niej i o tym, co z niej wynikło we wschodniej części Europy, mowy już nie było.
Parada Zwycięstwa jest długa, bardzo okazała, co roku bardzo starannie przygotowywana i niezwykle kosztowna. W ostatnim tygodniu centrum Moskwy było kilkakrotnie blokowane (w nocy), gdyż przeprowadzano próby. Dziesięć samolotów An-12 i An-26 rozpędzało deszczowe chmury w rejonie Moskwy, rozpylając specjalną substancję. Tak jest zresztą co roku. Nawet nie usuwa się z bruku placu Czerwonego linii pomagających utrzymać równy marsz lub przejazd poszczególnych formacji. Ale to dla sił zbrojnych główna okazja, by pokazać to, co mają najlepsze. Na ten dzień wojsko musi tylko błyszczeć, oddziały mają być zdyscyplinowane, wyposażone w nowoczesną technikę. Mowy nie ma o tragicznym poziomie wyszkolenia i morale żołnierzy, o zapuszczonej infrastrukturze, wypadkach, samobójstwach...

Pod znakiem sierpa i młota
Sowieckie dziedzictwo pojawia się na każdym kroku. Na przykład wnoszony wraz z flagą państwową tzw. znak zwycięstwa. To historyczna chorągiew zatknięta 8 maja 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwonej na dachu Reichstagu. Ale ów "znak" to po prostu dobrze znany czerwony sztandar z sierpem i młotem. A zatem wnosi się uroczyście flagi dwóch państw: nie tylko Rosji, ale i ZSRS.
Wszędzie widać mnóstwo emblematów z czasów sowieckich, najczęściej z sierpem i młotem w środku. No i oczywiście czerwone gwiazdy, niezmiennie oznaczające siły zbrojne w ZSRS i Rosji. Każda parada od 67 lat jest jakby powtórzeniem tej z 1945 roku. Wtedy hitlerowskie sztandary rzucono u progu mauzoleum Lenina i przed generalissimusem Stalinem. Lenin zresztą wciąż leży tam, gdzie leżał i razem z Putinem i Miedwiediewem odbiera honory od różnych rodzajów wojsk. Sposób przedstawiania kolejnych formacji jest swoistym dialogiem historii "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej" i współczesności. Konferansjer jednym tchem wymienia zasługi przechodzącej jednostki w latach 1943-1945 i jej obecne sukcesy. Weterani mogą być spokojni, że ich trud jest godnie kontynuowany - zdaje się głosić ten przekaz. Nie mniej znaczącym adresatem są też ewentualni wrogowie. Ich też pokonamy, jak w latach sławnej wojny nazistów - mówią pełne zapału i dumy twarze sołdatów salutujących Putinowi.

Patrzcie, Amerykanie
W pieszej części defilady przemaszerowało ponad 14 tys. żołnierzy i oficerów reprezentujących wszystkie rodzaje sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, a także słuchacze akademii i uczelni wojskowych. Wśród uczestników parady byli też żołnierze i oficerowie wojsk wewnętrznych MSW, Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych i Służby Granicznej FSB. Zmechanizowaną część parady otworzyły samochody opancerzone zwiadu Tygrys. Następnie wjechały transportery opancerzone BTR-80, czołgi T-90 i samobieżne haubice Msta-C. W ślad za nimi pojawiły się systemy rakiet przeciwlotniczych Buk-M2, a także baterie przeciwrakietowe i przeciwlotnicze S-400 Triumf oraz Pancir-S1. Na końcu były rakiety operacyjno-taktyczne Iskander-M i międzykontynentalne rakiety balistyczne Topol-M. Łącznie przez plac Czerwony przejechało ponad 100 pojazdów wojskowych.
Ciekawostką są samochody opancerzone Ryś towarzyszące rakietom. Taką nazwę w Rosji otrzymały włoskie pojazdy Iveco, które niedawno zostały przyjęte na uzbrojenie armii rosyjskiej i które są produkowane na licencji w Woroneżu. Do końca br. planuje się zmontować 150 takich samochodów. Poprzednio zagraniczny sprzęt wojskowy prezentowany był na defiladzie w Moskwie w 1945 roku, kiedy to przez plac Czerwony przejechały m.in. amerykańskie samochody terenowe Willys.
W lotniczej części parady uczestniczyło pięć śmigłowców wielozadaniowych Mi-8. Przeleciały nad placem Czerwonym z podwieszonymi flagami Federacji Rosyjskiej i jej sił zbrojnych. Ostatnim akcentem trwającego godzinę pokazu przed dowództwem zastępcy szefa sztabu generalnego generała Walerija Gierasimowa był przemarsz 1100-osobowej orkiestry wojskowej. Paradę gospodarz Kremla, prezydent Putin odebrał, w towarzystwie premiera Dmitrija Miedwiediewa i pełniącego obowiązki ministra obrony Anatolija Serdiukowa.

Piotr Falkowski

Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)

Autor: au