Papież w ojczyźnie
Treść
Wczoraj Benedykt XVI rozpoczął czterodniową wizytę apostolską do Niemiec. - Przybyłem, żeby spotkać się z rodakami i mówić o Bogu - podkreślał w czasie ceremonii powitania w Berlinie.
Samolot włoskich linii Alitalia z Benedyktem XVI na pokładzie wylądował na berlińskim lotnisku Tegel punktualnie o godz. 10.16. Oprócz Berlina na trasie papieskiej pielgrzymki znalazły się Erfurt, gdzie Ojciec Święty przybędzie dzisiaj, i Fryburg Bryzgowijski, który powita Papieża w sobotę.
Uroczyste powitanie Ojca Świętego w Berlinie odbyło się na Zamku Bellevue. W swym przemówieniu Benedykt XVI zwrócił uwagę na rosnącą obojętność wobec religii w społeczeństwie, które przy podejmowaniu decyzji kieruje się głównie pragmatyzmem, a prawdę postrzega jako przeszkodę. Przestrzegał przed indywidualizmem, który narasta, kiedy brak jest podstaw spajających dane społeczeństwo. - Religia jest jednym z fundamentów pomyślnego współżycia społecznego - mówił Ojciec Święty. Odniósł się również do ludzkiej wolności, której definicja ulega dziś bardzo często wypaczeniu. - Wolność potrzebuje nawiązania do wyższej instancji. Istnieją bowiem wartości, którymi nic i nikt nie może manipulować, i to one są prawdziwym gwarantem tej wolności - mówił. Podkreślał, że wolność może się właściwie rozwijać tylko w poczuciu odpowiedzialności wobec wyższego dobra. Podkreślał również znaczenie solidarności we współżyciu międzyludzkim. - To, co czynię kosztem innych, nie jest wolnością, lecz postępowaniem karygodnym, które szkodzi innym, ale także mnie samemu. Mogę rozwijać się jako osoba prawdziwie wolna tylko wtedy, gdy używam moich sił także dla dobra innych. Dotyczy to nie tylko dziedziny życia prywatnego, ale także społeczeństwa - apelował Benedykt XVI.
Prezydent Republiki Federalnej Niemiec Christian Wulff, który na Zamku Bellevue w imieniu swoich rodaków witał Ojca Świętego, zwrócił uwagę, że Papież przybył do kraju, w którym wiara chrześcijańska nie jest już zrozumiała sama przez się, a Kościół musi określać swoje miejsce w pluralistycznym społeczeństwie. Nawiązując do pokojowej rewolucji sprzed 22 lat, która zakończyła się zjednoczeniem Niemiec, złożył hołd Janowi Pawłowi II oraz polskiej "Solidarności". - Bez Twojego odważnego poprzednika Jana Pawła II, bez katolickich robotników w Polsce, bez Kościołów chrześcijańskich w NRD, którzy dali schronienie poszukującym wolności, to wszystko nie byłoby możliwe. Za to dziękuję z całego serca! - powiedział Christian Wulff.
Na spotkanie z Benedyktem XVI licznie przybyli jego rodacy z całych Niemiec. - Nasza obecność tutaj wynika z miłości do Ojca Świętego - mówi Walburga Langenfeld, która na wieczorną Mszę św. na stadionie olimpijskim przyjechała z Saarbruecken. - Modlimy się za niego i jesteśmy dumni, że jest tak odważny w głoszeniu wiary - podkreśla. Jak zwraca uwagę, Papież jest również doskonałym nauczycielem apostolskiej cierpliwości i ufności w Bożą Opatrzność.
Wiele osób w wizycie Benedykta XVI dostrzega szansę na odrodzenie religijne Niemców i Kościoła katolickiego w Niemczech. Potrzeba nowej ewangelizacji jest tym większa, że widoczny jest postępujący zanik praktyk religijnych wśród wiernych, maleje liczba powołań kapłańskich i zakonnych, a przede wszystkim coraz więcej osób występuje z Kościoła. Umocnienia w wierze i słów otuchy od Benedykta XVI oczekują wierni, którzy czują się zdezorientowani po fali wyolbrzymionych i sztucznie rozdmuchanych przez niemieckie media oskarżeń duchownych o nadużycia i ataków na Ojca Świętego. - Papież wymaga jasnego określenia się, w pewnym stopniu jest on znakiem, który wywołuje sprzeciw. Jedni próbują go przemilczeć, a inni skaczą koło niego jak śmieszne karzełki. Wielu z nich nawet nie ma pojęcia, jak bardzo obnażają przy tym własną marność - mówi Peter Seewald, autor wywiadu rzeki z Benedyktem XVI "Światło świata". Tłumaczy, że Papież jest prowokacją wobec naszego stylu życia. Można powiedzieć, że pokazuje nam lustro, co nie zawsze jest przyjemne. To, że jego przeciwnicy nie sięgają mu nawet do pięt, sprawia, iż są podwójnie agresywni. Budują atmosferę grozy, pokazując nieprawdziwy obraz. Potrzebują wyimaginowanego i "niebezpiecznego wroga" po to, aby móc usprawiedliwiać swoją wojenną polemikę i jawną demagogię. Tutaj też ujawnia się "tolerancja tolerancyjnych", którzy dla siebie domagają się wszelkich wolności, ale innym odmawiają jakiejkolwiek tolerancji, jeśli chodzi o sprawy, które nie są zgodne ich planami. Seewald wskazuje, że ostatecznie ta wściekłość i ogłupianie narodu paradoksalnie wychodzą Papieżowi na dobre. - Ludzie widzą, że jest inny niż jego karykatura, jaką rysują jego przeciwnicy. Tak było w Anglii i nie inaczej będzie w Niemczech - podkreśla. I te słowa zdaje się potwierdzać już pierwszy dzień pielgrzymki, który pokazał entuzjazm wiernych.
Bogusław Rąpała, Berlin
Nasz Dziennik 2011-09-23
Autor: au