Papież świadkiem "cudu słońca"
Treść
Ojciec Święty Pius XII tuż przed ogłoszeniem 1 listopada 1950 roku dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny był świadkiem niezwykłego zdarzenia, podobnego do tego, które towarzyszyło objawieniom maryjnym w Fatimie w 1917, nazwanego "cudem słońca". Odręczny opis tego zjawiska, dokonany przez samego Papieża, odnaleziono w archiwum rodziny Pacellich. Nieznane dotąd zapiski Piusa XII opublikował wczoraj mediolański "Il Giornale". Watykanista gazety Andrea Tornielli przypomniał jednocześnie, że Pius XII był bardzo związany z Fatimą, gdyż przyjął sakrę biskupią 13 maja 1917 r. - w dniu pierwszego objawienia Matki Bożej. Do końca życia pozostawał w kontakcie korespondencyjnym z siostrą Łucją Dos Santos. Od niej też otrzymał opis tzw. trzeciej tajemnicy fatimskiej, który przechowywał w swym apartamencie. Oto pełny tekst papieskiej notatki: "Było to 30 października 1950, na dwa dni przed dniem, na który cały świat katolicki czekał z wielką niecierpliwością - ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Około czwartej po południu odbywałem jak zwykle przechadzkę po Ogrodach Watykańskich, czytając i studiując, jak miałem w zwyczaju, różne papiery urzędowe. Wchodziłem od placyku Matki Bożej z Lourdes w stronę wierzchołka wzgórza prawą alejką, która biegnie wzdłuż muru. W pewnej chwili, gdy podniosłem wzrok znad papierów, uderzyło mnie zjawisko, którego nigdy dotąd nie widziałem. Słońce, które było jeszcze dość wysoko, wyglądało jak żółtawa matowa kula, otoczona jasnym kołem, które jednak nie przeszkadzało w żadnej mierze przyglądać się uważnie słońcu bez najmniejszej dokuczliwości. Przed nim znajdował się leciutki obłoczek. Matowa kula poruszała się nieznacznie, to kręcąc się, to przesuwając na lewo i prawo i w przeciwną stronę. Jednak wewnątrz kuli widać było zupełnie wyraźnie i nieprzerwanie silne ruchy. To samo zjawisko powtórzyło się następnego dnia, 31 października i 1 listopada, w dniu ogłoszenia [dogmatu]; a potem raz jeszcze 8 listopada, w oktawę tej uroczystości. I już nigdy więcej. Wiele razy w innych dniach, o tej samej godzinie i przy takich samych warunkach atmosferycznych, próbowałem patrzeć na słońce, by zobaczyć, czy pojawi się to samo zjawisko, ale na próżno; nie byłem w stanie wpatrywać się choćby przez chwilę, wzrok był natychmiast oślepiony. W następnych dniach powiadomiłem o tym wydarzeniu kilka bliskich osób i niewielką grupę kardynałów (czterech albo pięciu), wśród których był kardynał Tedeschini. Kiedy przed swym wyjazdem z misją do Fatimy przyszedł do mnie z wizytą, powiedział mi o zamiarze opowiedzenia o tym wydarzeniu w swojej homilii. Odpowiedziałem mu: 'Daj spokój, nie warto'. On jednak nalegał, utrzymując, że wiadomość ta byłaby na miejscu, wówczas wyjaśniłem mu pewne szczegóły tego wydarzenia. Oto, w skrócie i w prostych słowach, czysta prawda". SJ, KAI "Nasz Dziennik" 2008-02-29
Autor: wa