Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Papież, który uczy o miłosierdziu "inaczej"

Treść

Czas zadać pytanie o kształt refleksji Karola Wojtyły nad wielką prawdą o Bożym Miłosierdziu. Pora zapytać, czy spojrzenie Papieża różni się od naszych obiegowych sądów. Sam Jan Paweł II dał na to odpowiedź twierdzącą. I zarazem pokazał nam drogę do miłosierdzia, które przemienia człowieka i świat.

Ojciec Święty był świadom poważnych konsekwencji błędu, jaki popełnia wielu ludzi, którzy przyjmując za swoje "obiegowe sądy ludzkie na temat miłosierdzia" ("Dives in Misericordia", 14), nie odkrywają w nim chrześcijańskiego wymiaru - naśladowania Chrystusa, i rozumieją miłosierdzie "w sposób jednostronny: jako dobro czynione drugim". Ktoś od razu zakrzyknie: "Przecież właśnie na tym polega miłosierdzie!". Ale Ojciec Święty naucza, że jest to tylko obiegowe przekonanie, fałszywa definicja. I nie dziwi się, że współczesny świat odrzuca takie pojęcie miłosierdzia.

Zrozumieć głęboki sens
Pytamy więc Papieża, czym jest prawdziwe miłosierdzie, a on ukazuje nam, jak wyglądają "myśli Boże", nie ludzkie. Tłumaczy, że nasze działania tylko wtedy będą czynieniem miłości miłosiernej, "gdy świadcząc je, żywimy głębokie poczucie, iż równocześnie go doznajemy ze strony tych, którzy je od nas przyjmują". Chrześcijańskie miłosierdzie oznacza "dwustronność", a jeśli tej wzajemności brak - ostrzega Ojciec Święty - "wówczas czyny nasze nie są jeszcze prawdziwymi aktami miłosierdzia". Okazuje się, że czyniąc miłosierdzie, często obracamy się w kręgu fałszywego i bezowocnego działania, w którym nie ma mocy Boga. A przecież orędzie Bożego Miłosierdzia właśnie dlatego jest tak ważne i tak paląco aktualne, bo może zmienić współczesny świat, sprawić, że ustąpi mrok grzechu i że zajaśnieje przed nami światło zwiastujące nadejście dni "nowego, lepszego świata".
Nie przyspiesza nadejścia tych dni człowiek, który patrzy na miłosierdzie - dawane innym i otrzymywane od innych - w kategoriach charytatywnego uczynku. W takim akcie miłosierdzia, upomina Ojciec Święty, "dostrzegamy nade wszystko stosunek nierówności pomiędzy tym, kto je okazuje, a tym, który go doznaje". Taki akt miłosierdzia jest jednostronny, "zakłada i pozostawia dystans pomiędzy czyniącym je a doznającym go" ("Dives in Misericordia", 14). A to "uwłacza temu, kto go doznaje", "uwłacza godności człowieka" - ostrzega Papież. Prawdziwe miłosierdzie wygląda inaczej: "ów, który doznaje miłosierdzia, nie czuje się poniżony, ale odnaleziony i 'dowartościowany'" (DiM 6).
"Właściwym i pełnym znaczeniem miłosierdzia nie jest samo choćby przenikliwe i najbardziej współczujące spojrzenie na zło moralne, fizyczne czy materialne. W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku. W takim znaczeniu miłosierdzie stanowi podstawową treść orędzia mesjańskiego Chrystusa oraz siłę konstytutywną Jego posłannictwa" (DiM 6).
Prawdziwe miłosierdzie jest dowartościowaniem człowieka, okazaniem mu głębokiego szacunku, obopólną radością, wzajemnym ubogaceniem. Człowiek współczesny nie odwracałby się plecami od takiego miłosierdzia. Świat zaś przyspieszyłby biegu w kierunku cywilizacji miłości.
Tymczasem - jak pisał Jan Paweł II - nie korzystamy z pełni daru Bożego Miłosierdzia, w świecie umacniają się struktury zła, wielu ludzi idzie na potępienie. Możemy w tym miejscu pytać, czy nie jest tak dlatego, bo człowiek patrzy w ten sam "obiegowy" sposób nie tylko na uczynki miłosierdzia, ale nawet na dar miłosierdzia otrzymywany od Boga? Czy mówiąc o Bożym Miłosierdziu, nie mówimy zazwyczaj o działaniu Boga i wdzięcznym przyjmowaniu Jego darów przez człowieka? Przyjmujemy coś od Boga, który działa, sami pozostając bierni, będąc jedynie widzami, sami nie działając, nic nie dając w zamian. Tymczasem Papież uczy, że Boże Miłosierdzie jest łaską, którą Bóg daje osobie ludzkiej, oczekując bycia wzajemnie obdarowanym. Gdy brakuje tu owej "dwustronności", Boże Miłosierdzie jest tak niepełne, że aż nieowocne. "Wówczas nie uczestniczymy jeszcze całkowicie we wspaniałym źródle miłości miłosiernej" (DiM 14) - mówi Ojciec Święty. Można rzec, takie jednostronne miłosierdzie dotyka naszego życia tylko powierzchniowo i nic nie jest w stanie w nim zmienić. Pozostaje tylko znakiem, który daje nam Bóg - drogowskazem do skarbca, którego odkrycie może przebudować całe nasze życie.
Miłosierdzie nie jest jednostronnym działaniem charytatywnym. Wypowiedzi Papieża na temat takiego rozumienia chrześcijańskiego miłosierdzia i Bożego Miłosierdzia są czasem ostrym upomnieniem. Bo jak inaczej potraktować słowa: "Wówczas nie dokonało się jeszcze w pełni to nawrócenie, którego drogę ukazał nam Chrystus"? Nasze "charytatywne" miłosierdzie nie jest doświadczeniem chrześcijańskim!

Chrystus obecny w naszym bliźnim
Ktoś słusznie zapyta: W jaki sposób ubogi nędzarz może mi się odwzajemnić? Cóż takiego przyjmuję od nędzarza, kiedy ofiarowuję mu swoją pomoc?
A może spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie najkrócej i powiedzieć tylko dwa zdania? Wystarczy przypomnieć sobie, że Chrystus jest obecny w naszych braciach i posłuchać słów Papieża: "Możemy z całą pokorą okazywać miłosierdzie drugim, wiedząc, że On przyjmuje je jako okazane sobie samemu". A potem zadajmy sobie jeszcze pytanie o ewangeliczną miłość bliźniego. Kto prawdziwie kocha, ten jest szczęśliwy, widząc szczęście drugiego. Jego szczęście jest twoim, jeśli go naprawdę kochasz, jeśli spoglądasz na niego z Boskim światłem w oczach, z podziwem i zachwytem, że możesz dotknąć... Chrystusa!
Przypomnijmy sobie refleksje Papieża na temat sceny powrotu syna marnotrawnego. "Przypowieść o synu marnotrawnym uświadamia nam, że (...) relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa. To wspólne doświadczenie sprawia, że syn marnotrawny zaczyna widzieć siebie i swoje czyny w całej prawdzie; dla ojca zaś właśnie z tego samego powodu staje się on dobrem szczególnym: tak bardzo widzi to dobro, które się dokonało na skutek ukrytego promieniowania prawdy i miłości, że jak gdyby zapomina o całym złu, którego przedtem dopuścił się syn" (DiM, 6).
W świetle tej wypowiedzi Papieża łatwiej już postawić nam to samo pytanie o "odwzajemnienie się nędzarza" w bardziej podstawowym kontekście: w świetle pochylania się Boga nad nami, ludźmi przegranymi życiowo, nad duchowymi nędzarzami, nad więźniami grzechu. Możemy pytać za psalmistą: "Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył?". Co my, grzesznicy, możemy dać nieskończonemu Bogu?
To bardzo celne pytanie, prowadzi nas bowiem do samego jądra prawdy o działaniu Bożego Miłosierdzia w świecie. Czyż nasza odpowiedź nie jest właśnie owym odwzajemnionym spojrzeniem obdarowanego, spojrzeniem pełnym zachwytu i miłości? Czy odpowiedź na Boże Miłosierdzie to nie wejście z Bogiem w relację Ojca i syna, w relację, w której nie ma dystansu? Przecież tak właśnie Jan Paweł II interpretuje przypowieść o synu marnotrawnym. Ale nie zatrzymuje się na tym. Zdaje się wskazywać na niezwykły fakt: działanie Miłosierdzia skupia się na nawróceniu. Mówiąc prościej, Bóg obdarza nas miłosierdziem, byśmy się nawrócili.

Nawrócenie owocem miłosierdzia
Owe nawrócenie jest właśnie tą odpowiedzią, której oczekuje od nas Bóg. To właśnie ono tworzy w Miłosierdziu "dwustronność" i "wzajemność", która owocuje cudami. Jan Paweł II podkreśla, że "nawrócenie jest najbardziej konkretnym wyrazem obecności miłosierdzia w ludzkim świecie". Doświadczenie Bożego Miłosierdzia i przyjęcie go owocuje prawdziwym nawróceniem. "Prawdziwe poznanie Boga miłosierdzia, Boga miłości łaskawej, jest stałym i niewyczerpalnym źródłem nawrócenia, nie tylko jako doraźnego aktu wewnętrznego, ale jako stałego usposobienia, jako stanu duszy. Ci, którzy w taki sposób poznają Boga, w taki sposób Go "widzą", nie mogą żyć inaczej jak stale się do Niego nawracając" (DiM, 13),
Teraz zaczynamy rozumieć także inny wątek podkreślany w papieskim nauczaniu o Bożym Miłosierdziu. Raz jeszcze Ojciec Święty konfrontuje "obiegowe" rozumienie Bożego Miłosierdzia z chrześcijańskim orędziem. Bóg, który okazuje nam swe miłosierdzie po to, by wzbudzić w człowieku pragnienie nawrócenia, działa w różny sposób - w najlepszy, zgodny ze zbawczą pedagogią Bożą. Wbrew powszechnemu przekonaniu dotyk Miłosierdzia wcale nie musi oznaczać wyrównywania pagórków na naszym szlaku życia, usuwania przeszkód, odbierania cierpień. Boże Miłosierdzie działa z perspektywy tego, co jest dla nas dobre w wieczności, nie zawsze więc pociąga za sobą łatwe rozwiązania. Nawet oczyszczenie przez cierpienie i chorobę może być działaniem Miłosierdzia. Krzyż - przypomina nam Jan Paweł II - jest "radykalnym objawieniem miłosierdzia, czyli miłości wychodzącej na spotkanie tego, co stanowi sam korzeń zła w dziejach człowieka: na spotkanie grzechu i śmierci" (DiM, 8). Działa ono na ziemi nawet przez Sprawiedliwość Bożą. To nie są dwie "wykluczające się" cechy Boga. Wszystko jest u Niego objawieniem Miłosierdzia. Podczas audiencji generalnej, która miała miejsce 7 lipca 1999 r., Papież powiedział: "Bóg jest sprawiedliwy, ponieważ zbawia, spełniając w ten sposób swoje obietnice, natomiast sąd nad grzechem i nad bezbożnymi jest tylko jednym z aspektów Jego miłosierdzia. Na tę miłosierną sprawiedliwość może zawsze liczyć grzesznik, który wzbudził w sobie szczerą skruchę".
Sam gniew Boży jest przejawem Bożego Miłosierdzia względem nas. "Wszystkie dzieła Moich Rąk są ukoronowane Miłosierdziem" - zapisała św. Faustyna w swoim "Dzienniczku" (Dz. 301). Tym samym należy nałożyć na obiegowe rozumienie Bożego Miłosierdzia podwójną korektę. Okazuje się, że łaska Bożego Miłosierdzia niekoniecznie odsuwa nas od cierpienia, choroby i porażki - to "korekta" w wymiarze jednostkowym. Okazuje się też, iż łaska ta może zostać nam udzielona również jako czas oczyszczenia, czas "Bożego gniewu", czas triumfu sprawiedliwości, czas wymierzania kary grzesznemu światu - to z kolei "korekta" w wymiarze społecznym, nawet globalnym. To dlatego Jan Paweł II mógł wołać: "Przekroczcie próg nadziei. To bowiem, co nas oczekuje, jest o wiele piękniejsze niż to, co przeżywamy obecnie i o wiele bardziej radosne niż wielka próba, jaką wszyscy będziemy musieli przeżyć i doświadczyć".

Chrystus zaprasza pod Krzyż
I jeszcze... Istnieje łaska najszczególniejsza - jest nią zaproszenie pod krzyż. "Program mesjański Chrystusa: program miłosierdzia, staje się programem Jego ludu, programem Kościoła. W samym centrum tego programu pozostaje krzyż, w nim bowiem objawienie się miłości miłosiernej osiąga swój szczyt. Dopóki 'pierwsze rzeczy' nie przeminęły, krzyż jest tym "miejscem", o którym można powtórzyć inne jeszcze słowa z Janowej Apokalipsy: 'stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną' (Ap 3, 20)" (DiM 8).
Bóg potrzebuje ludzi pod krzyżem Chrystusa. Zaprasza ich do udziału w doświadczeniu, które najpierw i w sposób najpełniejszy stało się udziałem Matki Najświętszej. "Maryja jest Tą, która w sposób szczególny i wyjątkowy - jak nikt inny - doświadczyła miłosierdzia, a równocześnie też w sposób wyjątkowy okupiła swój udział w objawieniu się miłosierdzia Bożego ofiarą serca. Ofiara ta jest ściśle związana z krzyżem Jej Syna, u którego stóp wypadło Jej stanąć na Kalwarii. Ofiara ta stanowi swoisty udział w tym objawieniu się miłosierdzia, czyli bezwzględnej wierności Boga (...). Nikt tak jak Matka Ukrzyżowanego nie doświadczył tajemnicy krzyża..." (DiM 9).
Pełna odpowiedź na dar Bożego Miłosierdzia to przytulenie się do krzyża... Tak jak uczynił to Papież Polak.
Może właśnie po to Jan Paweł II musiał najpierw nauczyć się kroczyć maryjnymi drogami? By zapragnąć stanąć pod krzyżem?
Może dlatego, że dotarł "aż tam", możemy mówić o nim jako o proroku, w którym była obecna moc Boża, tak potężna, że orędzie o Bożym Miłosierdziu mogło bez przeszkód rozlać się na cały świat?
Może też po to Bóg wezwał go do siebie w wigilię Święta Miłosierdzia, by pokazać światu ten najważniejszy i najtrudniejszy wymiar bycia prorokiem - wymiar uczestnictwa w zbawczym krzyżu, na którym najpełniej objawiło się nieskończone Miłosierdzie Pańskie. I jego moc...
Wincenty Łaszewski
"Nasz Dziennik" 2008-04-02

Autor: wa