Państwo i KSC pomogą?
Treść
Tylko rolnicy i pracownicy cukrowni będą mogli brać udział w prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. Nie będzie to jednak proces szybki i łatwy, zostanie rozłożony na kilka lat, a w dodatku zainteresowani nabywaniem akcji KSC liczą, że pomoże im w tym Skarb Państwa i sama spółka. Dyskutowano o tym problemie podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
Wiceminister Skarbu Państwa Adam Leszkiewicz zapewniał posłów, że jeszcze w tym roku poznamy dokładny harmonogram prywatyzacji największego w kraju producenta cukru (KSC, czyli "Polski Cukier", ma około 40 proc. rynku). Wiadomo, że nie będzie odejścia od głównej idei sprzedaży przez państwo pakietu akcji Krajowej Spółki Cukrowej - udziały te będą nabywać tylko rolnicy - dostawcy buraków cukrowych, i pracownicy zakładów należących do KSC. Leszkiewicz podkreślił, że harmonogram będzie musiał uwzględnić to, iż proces prywatyzacji zakończy się za kilka lat. - Kluczowym elementem będzie to, w jaki sposób wesprzeć uprawnionych do zakupu akcji, aby było ich stać na nabycie udziałów - powiedział wiceminister. A problem rzeczywiście jest poważny, bo wedle wstępnych szacunków na jednego uprawnionego do nabycia walorów emitowanych przez "Polski Cukier" będą przypadały akcje o średniej wartości około 70 tys. złotych. To efekt tego, że wycena KSC będzie na pewno wysoka, gdyż firma ma bardzo dobre wyniki finansowe. Zysk netto KSC za ubiegły rok obrotowy (liczony od 1 października 2008 r. do 30 września 2009 r. - okres ten liczy się jak jeden sezon produkcji cukru) wyniósł 267 mln złotych. W tym roku zysk ma być już wyraźnie mniejszy, ale i tak będzie spory - 184 mln zł przy obrotach na poziomie prawie 1,5 mld złotych.
Zresztą sytuacja spółki jest o tyle dobra, że praktycznie zakończył się proces jej restrukturyzacji, a przynajmniej jego najważniejsze elementy. Co najmniej do 2014 r. nie będą już zamykane kolejne cukrownie - takie zapewnienia złożył posłom Tomasz Olenderek, wiceprezes KSC. Teraz cukier produkuje 7 zakładów. Wiadomo natomiast, że będzie sprzedawany majątek kilku nieczynnych cukrowni, w innych zaś prowadzona będzie tak jak do tej pory inna działalność (np. produkcja cukierków, folii czy nawet energii odnawialnej). I dlatego wartość całego przedsiębiorstwa jest duża.
Skoro więc rolników i pracowników nie stać na wyłożenie gotówki, liczą, że państwo zastosuje wobec nich różne zachęty, jak obniżenie ceny za jedną akcję czy rozłożenie spłaty na raty. Ponadto, jak twierdzą potencjalni nowi współwłaściciele KSC, część funduszy mogłaby im przekazać sama spółka. Ma ona duże zyski, którymi częściowo można przecież obdzielić i rolników, i pracowników. Obie te formy są możliwe, ale wymaga to jeszcze szeregu negocjacji i te na pewno będą jeszcze trwały, nawet kilka miesięcy. Obie strony muszą się jakoś dogadać, bo wiadomo, że rząd teraz nie może wycofać się i sprzedać KSC inwestorowi branżowemu, który zapewne chętnie zapłaciłby duże pieniądze za 40 proc. rynku cukru w Polsce.
Przypomnijmy, że Skarb Państwa ma 79,5 proc. akcji Krajowej Spółki Cukrowej. Resztę po mniej więcej połowie posiadają plantatorzy buraków i pracownicy cukrowni. "Polski Cukier" planuje w tym roku skupić około 4 mln ton buraków od ponad 17 tys. rolników i wyprodukować z nich około 550 tys. ton cukru - na tyle pozwala limit ustalony przez Komisję Europejską.
KL
Nasz Dziennik 2010-05-11
Autor: jc