Pan wziął go za słowo
Treść
Dziś mija 65. rocznica śmierci Sługi Bożego Franciszka Powiertowskiego, nowicjusza z klasztoru Ojców Karmelitów Bosych w Czernej k. Krakowa, włączonego do toczącego się w Kurii Biskupiej w Pelplinie procesu beatyfikacyjnego II grupy Polskich Męczenników hitleryzmu.
Jerzy Powiertowski, warszawiak z urodzenia, po ukończeniu gimnazjum rozpoczął naukę i pracę w zakładzie krawieckim ojca. W marcu 1944 r. wstąpił do zakonu karmelitańskiego i 16 maja oblókł habit, otrzymując imię: br. Franciszek od św. Józefa. Jego wychowawcy wspominają, że od pierwszych dni pobytu w klasztorze cechowała go nadzwyczajna wierność, radosne przeżywanie życia karmelitańskiego i konsekwencja w oddawaniu Bogu każdej chwili swego życia. Patrząc na wiecznie radosne, uśmiechnięte oblicze Franciszka, zdawać by się mogło, że cały świat wokół przepełniony jest dobrem. Ale było to tylko złudzenie. Tuż za murami usytuowanego w lesie klasztoru toczyła się przecież okrutna wojna. Brat Franciszek modlił się o pokój i o ocalenie swoich najbliższych, mieszkających w Warszawie. Poprosił przełożonych, aby mógł ofiarować Panu swoje życie, by tylko nie zginął, a w razie najgorszego, by nie pozostał bez łaski uświęcającej nikt z jego najbliższych. Żarliwie prosił Boga, aby przyjął jego życie w zamian za ich ocalenie.
I Pan wziął go za słowo. 24 sierpnia 1944 r. bracia nowicjusze wracali w habitach do klasztoru z pola w pobliskiej wiosce Siedlec. Szli brzegiem lasu, na co mieli pozwolenie stacjonujących tam żołnierzy niemieckich. Gdy uszli nieco drogi, Niemcy zaczęli do nich strzelać, godząc śmiertelnie br. Franciszka, który zmarł ze słowem "Jezu" na ustach. Kula nie godziła żadnego z innych współbraci. Jego rodzina zaś wyszła cało z wojennej pożogi. Zginął tylko on, który miał największe szanse, by przeżyć w klasztorze.
Zabójstwo br. Franciszka ma oznaki męczeństwa "in odium fidei". Było skutkiem prawdziwej wrogości i nienawiści oddziałów niemieckich do Kościoła katolickiego i do chrześcijaństwa, objawiającej się na sam widok stroju zakonnego.
Sługa Boży Franciszek Powiertowski może być patronem zwłaszcza dla młodych ludzi. Szczególnie młodzież czernińska modli się, aby Kościół wyniósł br. Franciszka na ołtarze i ukazał go jako przykład dla innych, by nie zadawalali się przeciętnością i aby budowali przyszłość swego życia na mocnym fundamencie, którym jest Chrystus.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
"Nasz Dziennik" 2009-08-24
Autor: wa