Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pan obrócił się i spojrzał na Piotra

Treść

Łukasz jest autorem niezwykłym. Konstruuje swoją narrację z wielkim kunsztem – możemy czuć się prowadzeni za rękę i niejako obecni w centrum opisywanych wydarzeń.

Łukasz jest autorem niezwykłym. Konstruuje swoją narrację z wielkim kunsztem – możemy czuć się prowadzeni za rękę i niejako obecni w centrum opisywanych wydarzeń. Czytając Łukasza nie trzeba silić się na wielkie wysiłki egzegetyczne, wystarczy pozwolić mu, aby nas wprowadził w cykl wydarzeń, które opisuje.

Przechodzimy do początku opisu męki Pana Jezusa. Wybrany fragment zaczyna się nieco wcześniej niż opis zaparcia się Piotra, po to, aby umieścić tę scenę w szerszym kontekście. Zobaczymy jak Łukasz prowadzi nas w narracji męki.

Jezus mu rzekł: «Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?» Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: «Panie, czy mamy uderzyć mieczem?» I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana, i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: «Przestańcie, dosyć!» I dotknąwszy ucha, uzdrowił go. Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności».

Schwycili Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka. Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi. A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: «I ten był razem z Nim». Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: «Nie znam Go, kobieto». Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: «I ty jesteś jednym z nich». Piotr odrzekł: «Człowieku, nie jestem». Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: «Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem». Piotr zaś odrzekł: «Człowieku, nie wiem co mówisz». I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, zapiał kogut. Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: «Dziś, nim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». I wyszedłszy na zewnątrz i gorzko zapłakał (Łk 22,48–62).

Należy podkreślić w tym opisie spokój i opanowanie Jezusa. Po tym jak uczniowie chcą reagować przemocą i dokonują tego odcinając ucho słudze najwyższego kapłana, Jezus natychmiast studzi ich partyzanckie zapędy, próbując przywrócić pokój. Próbuje przygasić wszelkie tendencje zelockie. Jedynie Łukasz przekazuje nam informację, że Jezus dotyka ucha i uzdrawia zranionego sługę. Jest to szczegół niebanalny. On odsyła nas do pierwotnej katechezy Kościoła, którą mamy zawartą w Dziejach Apostolskich. Czytamy tam, że Jezus przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich. Właśnie tutaj jest konkretyzacja tego faktu, Jezus uzdrawia zranionego sługę. I wreszcie poprzez ten szczegół Łukasz odsyła nas do jednego z najważniejszych motywów nauczania Jezusa czyli miłości nieprzyjaciół – wyrzeknięcia się przemocy.

Ten szczegół niejako orientuje nam cały opis męki Pańskiej według Łukasza – Jezus zachowuje spokój, w żadnym momencie nie wyrzeka się siły dobra, miłości, która jest w Nim. Z drugiej strony jest w pełni świadomy tego, co dzieje się wokół Niego. Kiedy mówi do arcykapłanów, wytyka im: Spójrzcie przez cały poprzedzający okres nauczałem jawnie w Świątyni, a teraz wy na mnie wychodzicie nocą jak na zbójcę. Widzimy także, że Jezus zachowuje wyczucie konkretu rzeczywistości, kiedy zwraca się do przywódców straży świątynnej, którzy wyszli, żeby Go pojmać.

Wreszcie zwróćmy uwagę na bardzo głęboki opis miejsca i czasu pojmania. Jezus zwraca się słowami to jest wasza godzina i panowanie ciemności. W tych słowach Jezus diagnozuje, że w tym momencie szatan i jego siły poprzez działanie ludzkie wchodzą na świat. Właśnie poprzez ludzkie narzędzia szatan dokonuje swojego dzieła. Jezus w pełni świadom wchodzi w tę noc zgotowaną Mu przez ludzi i wchodzi w tę konfrontację z siłami szatana, jednocześnie nigdy nie wychodząc poza ręce dobrego Ojca.

To jest bardzo ważne w opisie Łukasza, na każdym etapie męki, na którym Jezus musi się mierzyć z siłami ciemności, z przewrotnością ludzi, jednocześnie jest w rękach Ojca i dzieło zlecone Mu przez Ojca dokonuje.

Cała scena pojmania kończy się akcentem pokazującym, że w gruncie rzeczy Jezus jest tym, który nadaje tok akcji. On sam – wydaje się, wystawia się, daje przyzwolenie na to, żeby zostać pojmanym. Nie ma sceny gwałtu, jakiegoś przymusu. Łukasz tak nam to pokazuje, aby uwydatnić to, że Jezus jest tym, który nadaje tok wydarzeniom. Jezus, który w każdym momencie swojej męki jest zjednoczony z Ojcem.

Po pojmaniu towarzyszymy Jezusowi do domu najwyższego kapłana. Zobaczmy (mogę to przybliżyć dzięki temu, że obecnie mieszkam i studiuję w Jerozolimie), gdzie tradycja chrześcijańska umieszczała ten dom. Już od czasów bizantyńskich na stoku góry Syjon mamy ślady klasztoru, który miał zostać wzniesiony właśnie na miejscu, w którym w I wieku stał pałac najwyższego kapłana. Dziś stoi tam kościół, który nazywa się – Kościół św. Piotra in Galicantu czyli o pianiu koguta. Ufam, że ci z państwa, którzy odwiedzili Jerozolimę pamiętają, gdzie ten kościół się znajduje. Sam kościół upamiętnia areszt Jezusa, Jego przesłuchanie i zaparcie się Piotra.

Z perspektywy archeologicznej dla nas jest ważniejsze to, co znajduje się pod nim czyli cały kompleks grot, cystern na wodę, które jak potwierdzają badania sięgają czasów bizantyjskich (V, VI wiek). W najgłębszej warstwie wykopaliska mogą sięgać do początków naszej ery, czyli istotnie tradycja chrześcijańska, która wiąże się z tym miejscem, jako miejscem aresztu Jezusa i Jego przebywania w noc przed śmiercią, wydaje się całkiem prawdopodobna. Będąc w tym kościele możemy niejako naocznie przekonać się jak ten areszt mógł wyglądać. Mianowicie, więzień był spuszczany na linie w głąb cysterny, groty skalnej i tam był więziony, czekał na przesłuchanie i skazanie. Jest to archeologia Ewangelii, która pomaga nam przeżyć i wejść w konkret tych wydarzeń opisanych i przekazanych na kartach Pisma Świętego. Do tego miejsca prowadzony jest Jezus.

Teraz nasza uwaga przenosi się na Piotra. Ewangelista mówi nam, że Piotr szedł z daleka. Tutaj bardzo ważna jest forma czasownika, która jest formą niedokonaną. Może to zdradzać pewną trudność, jaką miał Piotr w podążaniu za Jezusem. Nie było to konkretne pójście krok w krok za Mistrzem, tylko w Piotrze był już jakiś pokład lęku. Piotr zdawał sobie sprawę, że sytuacja jest poważna i to budziło jego lęk. Ten czasownik w formie niedokonanej może zdradzać nam wątpliwość, która się w Piotrze powoli rodzi. Taka wydaje się być intencja Łukasza w zaprogramowaniu tego opisu.

Łukasz trochę odwraca porządek opisu, który znajdujemy np. w Ewangelii według św. Marka. U św. Marka mamy następujący porządek: najpierw nocne przesłuchanie przed Sanhedrynem, potem szykany, tortury i wreszcie zaparcie się Piotra. Łukasz nam ten porządek odwraca, być może chce uczynić całą sekwencję wydarzeń bardziej prawdopodobną. Po aresztowaniu przekazuje nam opis zaparcia się Piotra, potem szykany i tortury i na końcu po pianiu koguta czyli po zakończeniu nocy, na początku dnia mamy poranne przesłuchanie. Wydaje się, że stoi za tym nie tylko chęć porządku chronologicznego, ale też intencja teologiczna. Łukasz chce, żeby zanim podczas porannego przesłuchania Jezus zaświadczy o swojej tożsamości jako Mesjasza, Syna Bożego, zanim zostanie skazany przez władze żydowskie, musi doświadczyć cierpienia związanego ze zdradą najbliższych, ze zdradą ucznia i cierpienia związanego z szykanami i torturami zgotowanymi przez tych, którzy trzymali Go w areszcie. Łukasz chce, jak już mówiliśmy, pokazać nam opowiedzenie się Jezusa do końca po stronie dobra. Podkreśla pozytywne zachowanie Jezusa wobec siły ciemności, siły szatan, która wchodzi na świat. Jezus cały czas zachowuje miłość wobec Judasza, uzdrawia zranionego sługę i wreszcie nie opuszcza Piotra, który Go zdradził, tylko pomaga mu powrócić na właściwą drogę. Pozytywne opowiedzenie się mimo wszystko po stronie dobra i miłości jest bardzo ważne.

Łukasz z teologicznej perspektywy chce nam przedstawić Jezusa jako wzór męczeństwa czyli świadectwa. Sekwencja: najpierw zdrada, potem szykany i dopiero na końcu wyznanie ma być takim paradygmatem, modelem męczeństwa. Te dwie linie interpretacyjne niech nam towarzyszą – pierwsza to siła dobra, która pomimo konfrontacji ze złem zostaje utrzymana i druga to model męczeństwa czyli świadectwa.

Mamy Piotra, który usiłuje podążać z daleka, to też nieprzypadkowy szczegół, który nam zdradza niepewność i obawę. Potem kolejne wersety odsyłają nas do konkretnego wymiaru rzeczywistości Ziemi Świętej, mianowicie – rozpalono ogień. Męka Jezusa dokonała się w przeddzień święta Paschy, które przypada wiosną. Wiosna mimo gorącego lata wcale taka ciepła nie jest, w ciągu dnia temperatura wynosi 7 stopni, tym bardziej można pomyśleć, że wiosenna noc w Ziemi Świętej może być w istocie bardzo chłodna. I stąd ten szczegół o roznieceniu ognia, a wokół tego ognia gromadzą się ludzie: Piotr, zapewne członkowie straży świątynnej, służba, żeby się ogrzać.

Pierwszą osobą, która zwraca się do Piotra jest jakaś służąca. Zauważmy, że ona nie odnosi się bezpośrednio do Piotra, tylko zwraca się niejako do wszystkich znajdujących się wokół – I ten był razem z Nim. Mogła nie być do końca pewna, chce zaangażować wszystkich wokół, żeby odsłonić tożsamość Piotra, zwraca się do wszystkich zgromadzonych. I potem pada odpowiedź Piotra. Łukasz pisze: I on zaprzeczył. Tu jest bardzo ważny czasownik arnesthai, który znaczy nie tylko „zanegować, zaprzeczyć”, ale drugie znaczenie bardzo dobrze wpisujące się tutaj to „przerwać więź”. Pierwszy stopień zerwania więzi następuje, kiedy Piotr mówi: Nie znam Go, kobieto. Ta lakoniczna odpowiedź wyraża cały dramat, całe napięcie i lęk Piotra.

Po pierwszej interwencji na przykład u św. Marka mamy informację, że Piotr zmienia miejsce. Wydaje się to naturalne, że chce uniknąć kolejnych konfrontacji, natomiast Łukasz pomija ten szczegół, pokazuje nam tylko upływ czasu. Pisze – Po chwili zobaczył go ktoś inny. Tutaj jest geniusz pióra św. Łukasza, który doskonale gospodaruje czasem narracji. Łukasz nie pokazuje nam Piotra, który się przemieszcza, bo się boi. Łukasz pokazuje całe napięcie, które się w tym czasie odbywa. Po chwili ktoś już bezpośrednio zwraca się do Piotra – Ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł: «Człowieku, nie jestem». Krótka, lakoniczna odpowiedź – zerwanie więzi.

Potem w wersie 59. kolejna wskazówka homologiczna – Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić. Upłynęła godzina pełna napięcia, niepewności, lęku, niepokoju i ten trzeci człowiek, który próbuje obnażyć tożsamość Piotra, jak pisze Łukasz, począł zawzięcie twierdzić. Tu Łukasz umieszcza bardzo rzadki czasownik, który oznacza „stwierdzać coś z mocą, z pełną siłą przekonania”. Co więcej ten czasownik występuje w formie niedokonanej czyli ten człowiek coś wykazywał. To nie była czynność punktowa, tylko trwało to przez jakiś dłuższy czas. Wykazywanie z mocą, z pełną siłą przekonywania, że na pewno Piotr był razem z Nim – jest przecież Galilejczykiem.

O ile u Marka i innych Ewangelistów podkreślana jest tożsamość galilejska Piorta, to tutaj Galilejczykiem określony jest Jezus, przez swoje pochodzenie z Nazaretu. Co ciekawe, Piotr zostaje tu określony nie ze względu na swój akcent, który go zdradza, jak to mamy u innych Ewangelistów, tylko ze względu na związek z Mistrzem. To jest bardzo ważne dla całej teologii uczniostwa w Ewangelii według św. Łukasza – Piotr jest Galilejczykiem, bo Jezus jest Galilejczykiem. Tyle wydaje się zawierać ta pełna przekonania i siły wypowiedź trzeciego świadka. Piotr odpowiada ponownie bardzo lakonicznie: Człowieku nie wiem co mówisz. W innych Ewangeliach ta trzecia interwencja Piotra jest dużo bardziej rozbudowana: „Człowieku, zaklinam cię, nie wiem co mówisz…” Tutaj Łukasz chce utrzymać nas do końca w napięciu. Piotr jest pełen lęku i obaw więc nie znajduje sił, żeby jeszcze zaklinać, dokonywać jakiejś przysięgi. Tu jego słowa są bardzo proste, bo trzy razy w podobnych słowach dokonuje zerwania więzi ze swoim Mistrzem.

Po tym trzecim razie, w chwili gdy jeszcze mówił, jak przekazuje nam św. Łukasz, kogut zapiał. Tutaj nasza wyobraźnia jest bardzo obciążona pianiem koguta. Natomiast z punktu widzenia historycznego, niekoniecznie musiało to być fizyczne pianie tego charakterystycznego ptaka. Tutaj możemy mieć odniesienie do tego, co po łacinie, w rzymskiej rachubie czasu nazywa się gallicinium – pianie koguta, ale w sensie symbolicznym, jako koniec trzeciej straży nocnej. W rzymskiej rachubie czasu mieliśmy cztery trzygodzinne straże nocne i właśnie koniec tej trzecie straży, który często pokrywał się z pianiem kogutów, oznaczał koniec nocy i początek poranka. Tutaj nie będziemy rozstrzygać, bo nie jest to konieczne, czy kogut piał czy nie piał, ale warto abyśmy zdawali sobie sprawę z historycznego kontekstu rzymskiej rachuby czasu.

Końcówka opowiadania chyba wszystkich nas chwyta za serce. W momencie, kiedy Piotr po raz trzeci zapiera się Jezusa, Jezus pojawia się, być może przechodząc z jednej sali pałacu do drugiej, lub patrząc prze okno, nie chodzi tutaj o szczegółowe odtworzenie całej sytuacji, ważne jest to – Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. I w tym spojrzeniu wyraża się to, o czym mówiliśmy – siła dobra. To spojrzenie nie wytyka i nie potępia, ono chce zawrócić Piotra na drogę dobra, na drogę uczniostwa, której się wyrzekł, na drogę powrotu do Mistrza.

W tym spojrzeniu Łukasz zawiera także element profetyczny. Pamiętamy wszyscy, że Jezus zapowiada zaparcie się Piotra wtedy, kiedy on deklaruje bardzo ochoczo, że uda się za swoim Mistrzem choćby do więzienia. Do więzienia się udał, ale jak wiemy nie podołał. I w tym spojrzeniu Łukasz chce nam pokazać Jezusa jako proroka, który przepowiedział tę chwilę. We wszystkich zapowiedziach prorockich, które znajdujemy, zawsze jest tak, że wydarzenie, które się dokonuje znacznie przerasta samą zapowiedź. Tutaj nie chodzi tylko o to, że Jezus patrzy na Piotra z wyrzutem – powiedziałem i tak się stało. To nie jest spojrzenie prokuratorskie, to jest spojrzenie pełne dobra. Owszem Jezus jest prorokiem przepowiedział tę chwilę, ale kiedy Jezus zapowiada zaparcie się Piotra, mówi nie tylko, że trzy razy się Go wyprze, ale mówi – Piotrze prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Wydaje się, że to spojrzenie o tym mówi, że Jezus wtedy modlił się za Piotra, żeby nie ustała jego wiara. Wiara w przebaczenie, że zawsze jest droga powrotu, że Jezus nie patrzy, żeby potępiać, że nawet ten uczeń – pierwszy spośród uczniów może zbłądzić, ale Jezus zawsze otwiera tę możliwość, żeby potem powrócić.

Jest ważne to, że w 61. wersecie mamy dwa razy słowo Kyrios – Pan. Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana (…) Słowo Kyrios odnosi się najczęściej do Jezusa w sensie Jego chwały, w sensie zmartwychwstania, a jak wiemy pierwszym darem zmartwychwstałego Chrystusa jest przebaczenie – którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, którym zatrzymacie są im zatrzymane. Te wszystkie elementy: spojrzenie Jezusa, pamięć o tym, że Jezus się modli za Piotra, żeby nie ustała jego wiara, dwa razy wystąpienie słowa Kyrios stwarzają motyw przebaczenia. Piotr w tym proroczym spojrzeniu Jezusa ma zobaczyć nie tylko swój grzech i swoją słabość, ale także drogę powrotu.

Chciałbym zakończyć fragmentem konferencji papieża Benedykta XVI, którą poświęcił św. Piotrowi. Niech to będzie podsumowanie naszego spotkania i materiał do naszej osobistej medytacji nad tajemnicą spojrzenia Jezusa.

Przychodzi jednak chwila, w której także Piotr ulega lękowi i upada, zdradza Mistrza. Szkoła wiary to nie tryumfalny marsz, ale droga naznaczona cierpieniami i miłością, próbami i wiernością, którą trzeba odnawiać każdego dnia. Piotr, który obiecał absolutną wierność, poznaje gorycz i upokorzenie związane z zaparciem się Mistrza. Pewny siebie, na własnej skórze uczy się pokory, również Piotr musi nauczyć się być słabym i potrzebującym przebaczenia, gdy w końcu opada jego maska i pojmuje prawdę o swoim słabym sercu wierzącego uczestnika, wybucha płaczem skruchy, który przynosi wyzwolenie. Po tym płaczu jest już gotowy do swojej misji.

Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.

Maciej Pawlik OSB – urodził się w 1989 r. w Nowym Sączu. Do opactwa wstąpił w 2010 r., a dwa lata później złożył profesję monastyczną. Ukończył teologię (specjalność: nauki biblijne) na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Obecnie studiuje w Jerozolimie na Studium Biblicum Franciscanum. Zainteresowania: Biblia, judaizm, tradycja prawosławia i innych Kościołów wschodnich, dialog międzyreligijny oraz ekumenizm.

Żródło: cspb.pl, 17

Autor: mj