Pamiętajmy, dziś Dzień Ojca
Treść
W centrum polityki społecznej powinna znajdować się rodzina, a pierwszorzędne miejsce muszą zajmować na równi macierzyństwo i ojcostwo. W procesie wychowania niezastąpiona jest rola dwojga rodziców. Doktor Ken Canfield, założyciel Krajowego Centrum Ojcostwa w USA, alarmował wczoraj w polskim Senacie, gdzie odbyła się konferencja "Wzmocnić ojcostwo", że brak ojca w rodzinie niesie za sobą poważne trudności życiowe dla dzieci i znacznie zmniejsza ich szanse na dalszy rozwój.
- Jeśli mówimy o tym, że w centrum polityki społecznej powinna być rodzina, to pierwszorzędne miejsce musi zajmować nie tylko macierzyństwo, ale i ojcostwo. To nie może być tylko samotne wychowywanie dzieci, musimy pamiętać o równorzędnej roli rodziców ze względu na nich oboje i ze względu na ich dziecko - podkreślił w rozmowie z nami senator Antoni Szymański (PiS), przewodniczący senackiej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, główny organizator konferencji zorganizowanej w przededniu Dnia Ojca. Do kluczowych problemów wpływających na marginalizowanie roli ojca senator Szymański zaliczył brak poczucia przez mężczyzn własnej wartości w tej roli. - Bardzo wielu ojców nie czuje swojej wartości, nie uświadamia sobie, że są niezastąpieni dla swoich dzieci, że są wyjątkowi - tłumaczył, podkreślając, że ich pozycja w rodzinie jest tak samo ważna jak rola matki. Obecnie rola zawodowa i inne role stają się dużo ważniejsze niż rola ojca, co według naszego rozmówcy jest tym bardziej niepokojące w sytuacji, kiedy jest ona tak rozwojowa, interesująca i kreatywna.
W ocenie uczestników konferencji, status ojca w rodzinie ma wymiar bardzo szeroki - wpływa nie tylko na jego samego i najbliższą rodzinę, ale także na kondycję całego społeczeństwa. Można zaobserwować, że rodzina przestaje być postrzegana jako miejsce rozwoju, a ojcostwo przestaje być postrzegane jako wartość, stąd młodzi mężczyźni - podobnie jak kobiety - szukają samorealizacji poza rodziną i w innych rolach społecznych. Wzrastająca liczba rozwodów sprawia, że coraz więcej dzieci traci jednego z rodziców - najczęściej ojca, który nie zawsze ma możliwość, chęć i umiejętność pełnienia w sposób zaangażowany roli ojca w nowych warunkach. Do tego przyczynia się jeszcze emigracja zarobkowa. - Tylko w ubiegłym roku odnotowano 80 tys. rozwodów i separacji, co oznacza, że 130 tys. dzieci pozostało w osłabionych środowiskach rodzinnych, przeważnie tylko z mamami, i z kontaktem z ojcem mniej czy bardziej sporadycznym, ale niecodziennym - zaznaczył Szymański.
Jak ten problem ujmowany jest w Stanach Zjednoczonych? - Jesteśmy świadkami całkowitej zmiany spojrzenia na sprawy rodziny. W tej chwili znów zaczyna się doceniać wartości tradycyjne i pełną rodzinę, czyli to bezpieczne, zagwarantowane z góry środowisko, w którym wzrasta człowiek - powiedział "Naszemu Dziennikowi" dr Ken Canfield, badacz specjalizujący się w dziedzinie ojcostwa i historii rodziny, założyciel National Center of Fathering (Krajowe Centrum Ojcostwa) w Kansas City. Organizacja ta koncentruje się na przygotowaniu mężczyzn do tego, by stali się zaangażowanymi ojcami, bo takich potrzebują ich dzieci. Jak podkreślił Canfield, brak ojca w rodzinie zawsze niesie ze sobą rozmaite zagrożenia dla dziecka. - Dzieci, które wychowują się w niepełnej rodzinie bez ojca, bądź dzieci nieślubne, które zostały urodzone przez nastolatki, mają mniejsze szanse na rozwój i takim dzieciom jest w życiu znacznie trudniej - ocenił.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-06-23
Autor: wa