Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Palestyna może nie przeżyć

Treść

Premier Autonomii Palestyńskiej Ahmed Korei oświadczył na posiedzeniu rządu, że rozpoczęła się "walka o Jerozolimę". Ostrzegł, że odmowa przez Izrael wycofania swoich osiedli z Zachodniego Brzegu oznaczałaby rozczłonkowanie palestyńskiego stanu posiadania na maleńkie kantony-enklawy, co państwu palestyńskiemu uniemożliwiłoby przeżycie.
Na forum władz Autonomii Palestyńskiej przedstawiono materiały informacyjne nt. planowanego przez Izrael rozszerzenia osiedli wokół Jerozolimy. Zgodnie z nimi Żydzi planują wybudowanie dziesiątek tysięcy domów w rejonie Maale Adumim i Gusz-Eciona. Rząd AP twierdzi, że tylko w ostatnich dniach Izrael wydał cztery postanowienia w sprawie wywłaszczenia Palestyńczyków ze 180 ha ziemi na potrzeby rozszerzenia żydowskich kolonii. Korei oświadczył, że "społeczność międzynarodowa winna zrozumieć, że w związku z budową tzw. bariery bezpieczeństwa zagrożona jest nie tylko palestyńska część Jerozolimy, Judea i Samaria, ale i cały proces pokojowy". Przekonywał, że państwo palestyńskie będzie zdolne do przeżycia tylko w wypadku powrotu Izraela do granic sprzed 1967 r.
Tymczasem administracja USA wycofała się ze swoich wcześniejszych żądań wobec Izraela wspólnego wytyczenia granic osiedli żydowskich na okupowanym przez to państwo Zachodnim Brzegu Jordanu. "Problem ten został zdjęty z porządku dnia w stosunkach dwustronnych" - poinformował wczoraj żydowski dziennik "Haarec", powołując się na źródła dyplomatyczne obu krajów.
Dla Izraela byłoby to nieoczekiwanym ustępstwem, zaś Biały Dom uniknąłby w ten sposób aktywnego uznania za legalne już istniejących osiedli żydowskich na terenach okupowanych. Równocześnie Waszyngton stara się powstrzymywać powiększanie liczby i rozszerzenia granic osiedli. Amerykańska administracja liczy, że uda się jej spowolnić kolonizacyjną politykę Tel Awiwu.
Wspólnie wytyczone granice żydowskich osiedli na terytoriach okupowanych miały stać się stałym punktem odniesienia ograniczającym zapędy kolonizatorów. Oznaczałoby to jednocześnie, że USA uznają żydowską politykę faktów dokonanych. Nie zmieniają tego faktu spektakularne działania, jakim był sprzeciw wobec planu Izraela wybudowania nowego komleksu-kolonii pomiędzy Jerozolimą a Maale Adumim. Waszyngton w praktyce zdecydowanie faworyzuje Izrael w jego konflikcie z Palestyńczykami, patrząc przez palce na zaawansowaną kolonizację okupowanych ziem.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-08-31

Autor: ab