Palestyna jest w trakcie procesu dochodzenia do niepodległości
Treść
Z prof. dr. hab. Januszem Daneckim, wykładowcą w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, rozmawia Wojciech Kobryń
Jakie punkty zwrotne mógłby Pan wyodrębnić w najnowszym konflikcie izraelsko-palestyńskim?
- Punktem zwrotnym konfliktu były rozmowy kairskie pomiędzy Izraelem a Hamasem, które miały na celu uregulowanie sytuacji. Rzeczywiście, w wyniku tych rozmów doszło do sześciomiesięcznego zawieszenia broni. Planowano przedłużenie tego zawieszenia, ale niestety strony nie potrafiły się porozumieć, oskarżając się wzajemnie, że nie chciały pokoju i że działały w celu wywołania walk. Zaczęło się od tego, że Hamas zaczął atakować tereny izraelskie, strzelając rakietami, a z drugiej strony Izrael musiał zareagować, będąc pod presją obywateli i zbliżających się wyborów, dlatego postanowił zaatakować. Działalność w obu wypadkach nie tyle polega na walce, ile na mszczeniu się, odwecie, i to jest w tym najstraszniejsze. Warunki zewnętrzne spowodowały, że Izrael zaatakował Palestynę. Zbliżają się wybory i partia rządząca ubiega się o władzę. Bezczynność w tej kwestii z pewnością odebrałaby sporą ilość głosów, dlatego postanowiono działać. Kwestia zewnętrzna, międzynarodowa to kończąca się władza jednego prezydenta w Stanach Zjednoczonych i zaczynająca się kadencja drugiego. Chodzi o to, by ustawić się przed nową polityką amerykańską, która na pewno podejmie jakieś stanowisko w tej kwestii.
Dlaczego Hamas ma tak duże poparcie wśród Palestyńczyków?
- Hamas wyraża opinię Palestyńczyków. Przy czym mówi się, że opinią Hamasu jest zabicie wszystkich Izraelczyków, a to nieprawda. Hamas to organizacja, która ma na celu niepodległość Palestyny. Większość Palestyńczyków od urodzenia żyje pod czyjąś okupacją, gdzie bez przerwy obce wojska, w obcym języku przeganiają ich z miejsca na miejsce. Religia ma też duże znaczenie. Palestyńczycy to ludzie wierzący i choć Fatah miał poparcie, to jednak nie odwoływał się do wartości. Nic dziwnego, że Palestyńczycy opowiadają się za radykalnymi działaniami, nie mogąc już znieść obecnej sytuacji.
Co, Pana zdaniem, legło jeszcze u podstaw konfliktu i jaki może mieć wpływ na proces tworzenia się Palestyny jako samodzielnego państwa?
- To, co się teraz dzieje, jest jednym z wydarzeń w długim procesie dochodzenia do powstania państwa palestyńskiego. Nie może ono powstać od razu, bo minęło "zaledwie" piętnaście lat od powstania Autonomii Palestyńskiej. Ono musi się kształtować w zależności od warunków. Poglądy nie mogą być ani zbyt radykalne, ani zbyt słabe, bo jak się okazało, państwo palestyńskie było niewystarczająco mocne, aby móc funkcjonować.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-31
Autor: wa